Walka Biedronki i Lidla. Złamano prawo? Ekspert tłumaczy
Sieć handlowa Biedronka rozsyła do klientów SMS-y, w których porównuje ceny towarów do cen podobnych produktów w konkurencyjnym Lidlu. Popularny w sieci prawnik, Marcin Kruszewski, ocenił, czy taka forma reklamy jest zgodna z prawem.
Sieć zalewają ostatnio screeny SMS-ów, które Biedronka wysłała w niedzielę do swoich klientów. Porównano w nich ceny niektórych towarów, m.in. masła, owoców, kwiatów i papieru toaletowego z cenami tych samych produktów w Lidlu, który jest głównym konkurentem sieci.
Nietypowe SMS-y z sieci marketów
Na TikToku nietypową reklamę skomentował prawnik Marcin Kruszewski. Starał się on wyjaśnić swoim odbiorcom, czy taka forma reklamy jest zgodna z prawem.
- Wiele osób się myli, ale reklama porównawcza jest jak najbardziej zgodna z polskim prawem - stwierdził Marcin Kruszewski. Prawnik powołał się na ustawę o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mowa w niej o ośmiu warunkach, które musi spełnić reklama. M.in. nie może ona wprowadzać w błąd, musi porównywać towary w sposób rzetelny, porównywać ceny produktów obiektywnie, nie może powodować pomyłek ani dyskredytować produktów i marek.
W rozmowie z "Faktem" rzeczniczka Lidla Aleksandra Robaszkiewicz przekazała, że zdaniem firmy informacje rozpowszechniane przez konkurencję są nieprawdziwe i wprowadzają konsumentów w błąd. Jej zdaniem ceny towarów, które w poniedziałek 5 lutego były widoczne w aplikacji Lidl Plus, różniły się od tych podawanych w SMS-ach przez Biedronkę.
Czytaj także:
Źródło: Tik Tok, "Fakt"