Wałęsa tłumaczy Kaczyńskiego? "Jeszcze będziemy dziękować za tę dyskusję"
Zaskakujące słowa Lecha Wałęsy. Chociaż były prezydent krytykuje działania rządu i, opisując je, używa słowa "dyktatura", to zdecydowanie tonuje swoje wypowiedzi. Znajduje nawet wytłumaczenie dla emocjonalnego wybuchu Jarosława Kaczyńskiego w Sejmie.
- No wie Pan, trwa wielka dyskusja na temat rozwiązań w Polsce, i nie tylko w Polsce, w Europie. I stąd w tej dyskusji często są słowa, które w normalnych warunkach by nie padały - tak Lech Wałęsa pojednawczo odpowiedział na pytanie o to, jak się czuje jako "zdradziecka morda i kanalia".
W ten sposób przeprowadzający rozmowę dziennikarz Radia ZET nawiązał do sejmowego wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego, w którym prezes PiS rzucił w stronę opozycji oskarżenie m.in. o "zamordowanie" jego brata.
Kaczyński nie wytrzymał: "Nie wycierajcie sobie mord moim bratem. Zamordowaliście go"
- Ważne jest to, czy my wyciągniemy wnioski z błędów popełnionych i czy opracujemy dobre rozwiązania po PiS-ie. Jeśli to zrobimy, to jeszcze będziemy dziękować za tę dyskusję, bo to powoduje, że budzą się ludzie, że aktywniejsi są - zaskakuje dalej były prezydent.
Bo wypowiedź ze środy na ten sam temat miała zupełnie inny wydźwięk. "Pan jest głównym winowajcą tego nieszczęścia i to na pana umyśle jest krew smoleńskich ofiar" - napisał bezpośrednio po burzliwych obradach Sejmu na Facebooku Wałęsa.
Wałęsie też "przeszkadzał" Trybunał Konstytucyjny
Po chwili Wałęsa wraca jednak do kontrowersyjnego stylu wypowiedzi. - Ja już dałem sygnał, że trzeba... Ci, którzy będą podejmować decyzje już muszą dzisiaj zastanowić się ilu należy unieszkodliwić ludzi, aby były małe straty. Ja podałem piętnastu, w tym Rydzyka - polityka - mówi były prezydent.
- Panie, ja też zmierzałem do systemu prezydenckiego i do dekretów. A więc mniej więcej to samo, co oni robią, tylko że ja to robiłem demokratycznie i moje dekrety i to wszystko służyło - twierdzi Wałęsa. I dodaje, że PiS "wyciąga wnioski" z jego "nieskutecznych działań",
- Ja nie wycinałem, ja przyśpieszałem. Ja dawałem terminy dekretami. A oni eliminują. Mi też przeszkadzał Trybunał, tak, ale ja go nie myślałem likwidować - zapewnia i dodaje, że PiS "eliminuje wszystko, co przeszkadza.
- No tak to nie można, to jest dyktatura wtedy - stwierdził.