Jarosław Kaczyński: nie wycierajcie sobie mord moim bratem. Zamordowaliście go
Od siedmiu lat prezes Prawa i Sprawiedliwości tłumił w sobie te słowa. W końcu jednak Jarosławowi Kaczyńskiemu puściły nerwy. Podczas wtorkowej awantury w Sejmie wkroczył na mównicę i zaczął rzucać oskarżenia, które przejdą do historii polskiego parlamentaryzmu. - Nie wycierajcie sobie mord moim bratem. Zamordowaliście go - krzyczał pełen emocji.
19.07.2017 | aktual.: 19.07.2017 08:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tak wielkich emocji w czasie sejmowej debaty nie spodziewał się nikt. Debata po drugim czytaniu ustawy o Sądzie Najwyższym była niezwykle emocjonująca. Przed północą doszło do przesilenia. Po wystąpieniu Borysa Budki na mównicę sejmową wpadł Jarosław Kaczyński, który, jak sam oznajmił, "bez żadnego trybu" zaczął rzucać oskarżenia pod adresem posłów opozycji.
- Wiem, że boicie się prawdy. Ale nie wycierajcie sobie mord zdradzieckich pamięcią mojego świętej pamięci brata. Zniszczyliście go, zamordowaliście, jesteście kanaliami - powiedział prezes Kaczyński.
Na słowa Jarosława Kaczyńskiego nie reagował wicemarszałek Joachim Brudziński.
Wcześniej poseł PO Borys Budka zwracając się do Jarosława Kaczyńskiego mówił: Pan jest wyjątkową osobą, ponieważ amnezję, którą pan potrafił uruchomić we właściwym czasie, pan ją uruchamia wtedy, gdy zmieniają się pana poglądy. Dopóki był śp. Lech Kaczyński, pan nie odważył się podnieść ręki na wymiar sprawiedliwości, bo na szczęście był ktoś, kto rozumiał, na czym polega trójpodział władzy. Tym aktem prawnym, tym zestawem ustaw państwo próbujecie zdusić polską demokrację".
Na wystąpienie Kaczyńskiego zareagowała posłanka Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz, zgłaszając wniosek o przerwę.
- To, co się zdarzyło w tej sali łamie wszelkie możliwe zasady. W trzy minuty chcecie skasować demokrację. Wychodzi prezes Kaczyński w nieznanym w polskim Sejmie nieregulaminowym trybie, schodząc z mównicy obraża kobietę i mówi do niej "won", do posła Rzeczpospolitej. Nas wybrał suweren, tak jak i was - oświadczyła.
- Robicie drugi raz ten sam błąd: ograniczacie debatę publiczną tu, w polskim parlamencie i ona przenosi się na ulicę, to jest wasza wina, to co się dzieje. A to jest na debatę miejsce, tu nawet na najostrzejszą dyskusję parlamentarną. Zobaczcie, co robicie z Polski, rozejrzyjcie się. To są sceny jak z Białorusi - dodała Gasiuk-Pihowicz.