Wałęsa o Edelmanie: coraz trudniej o takich ludzi
Odchodzi wielkie pokolenie. Bohaterowie różnych czasów. Zmieniały się za ich życia epoki, oni pozostawali niezmienni. Niezmiennie uczciwi, oddani sprawom Ojczyzny, kochający ludzi, sprawiedliwi, pokorni. Taki był – trudno uwierzyć, że był i już nie jest – śp. Marek Edelman. Człowiek ujmujący i prostolinijny. „Tak” oznaczało zawsze u niego „tak”, „nie” – zawsze „nie”.
03.10.2009 | aktual.: 03.10.2009 20:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Głosił i zawsze robił, co uważał za słuszne, bez zbędnych ceregieli, niczego nie udając. Nawet wbrew wszystkim dookoła, nawet narażając się. Miał swoje koncepcje i przekonania i ich się trzymał. Coraz mniej mamy takich ludzi, wszyscy stają się jacyś miałcy, dopasowani, akuratni, kombinujący. Marek Edelman nie do końca pasował do tego świata wygody, sztucznych uśmiechów, ładnych gestów i miłych słówek. A mimo wszystko pozostał wierny swojemu sumieniu i swojemu powołaniu. Nie porzucił powołania zawodowego i to najlepszy dowód patriotyzmu i wierności. Bez takich postaw krzykacze zagłuszą nam historię tragediami, porażkami, ohydą. A mamy tyle w naszych dziejach szlachetności i wielkości. Wielki miał w tym udział Marek Edelman.
Wiele razy widziałem to na własne oczy. Miałem to szczęście spotkać Pana Edelmana na swojej drodze. Bez tego byłbym uboższy. Pamiętam, jak podczas obchodów 50. rocznicy Powstania w Getcie Warszawskim spisano listę przemawiających. Nalegałem, aby wśród nich w imieniu polskiej delegacji przemawiał właśnie Marek Edelman. Zapisał swoją historią powstańczą, zapisał swoją historię antykomunistyczną. On od dziesiątek lat, co roku, przychodził w to miejsce, prywatnie, czasem zupełnie sam, żeby oddać hołd przyjaciołom. Ze strony izraelskiej miał wystąpić premier Icchak Rabin. Nie wszystkim mój pomysł się do końca podobał, były inne koncepcje wystąpień. Odpuściłem, bo nie chciałem konfliktu w takich okolicznościach. W końcu jednak postawiłem na swoim. Kiedy zbliżał się moment złożenia przeze mnie wieńca pod Pomnikiem Bohaterów Getta wypatrzyłem wśród ludzi pana Edelmana, wziąłem go – jak pamiętam był z wnuczkiem - za rękę i złożyliśmy wieniec razem.
Marek Edelman nie przyjdzie już Pomnik, nie podpowie, co dalej robić, jak walczyć o lepszy świat. Dzieło Jego życia pozostanie jednak dla nas, dzięki Bogu, głęboką lekcją szlachetności, mądrości i patriotyzmu.
Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski