W zamieszkach w Chinach mogło zginąć nawet 800 osób
Światowy Kongres Ujgurów skupiający organizacje ujgurskich uchodźców poinformował, że w chińskim Sinkiangu w zamieszkach, które wybuchły w niedzielę w Urumczi, zginęło 600-800 osób - podały niemieckie media.
Kongres Ujgurów podał tę liczbę na konferencji prasowej w Monachium, gdzie ma siedzibę. Chiny oskarżają organizację ujgurskich obrońców praw człowieka o podżeganie do niedzielnych zamieszek w stolicy Autonomicznego Regionu Sinkiang-Ujgur.
Jak podaje chińska agencja Xinhua, w Urumczi zginęło co najmniej 156 osób, a rannych zostało ponad tysiąc. Według agencji Reutera aresztowano tam 1434 osoby.
W Urumczi rozmieszczono paramilitarne formacje milicji, a dzień wcześniej ogłoszono godzinę policyjną, ponieważ na ulice wylegały tysiące Hanów (etnicznych Chińczyków) uzbrojonych w kije, noże i metalowe pręty, szukających pomsty na Ujgurach po niedzielnych zamieszkach.
Ludność muzułmańskiej dzielnicy miasta mówi natomiast o dalszych aresztowaniach i buduje prowizoryczne barykady, by bronić się przed Hanami.
W środę w Urumczi było spokojniej, ale mieszkańcy pokazywali zdjęcia w telefonach komórkowych i wideo z wcześniejszych scen, donosząc o sąsiedzkiej przemocy i wskazując na plamy krwi.
Niepokoje w Sinkiangu sprawiły, że prezydent ChRL, Hu Jintao, zrezygnował z udziału w szczycie G8 we Włoszech i wrócił do kraju.
Wyznający w większości islam Ujgurzy stanowią około 40% liczącej 20 mln ludności Sinkiangu. W miastach regionu i oazach, w tym w samym Urumczi, większość mieszkańców stanowią obecnie napływowi Chińczycy.
Wielu Ujgurów niechętnych jest nasilającej się chińskiej imigracji oraz partyjnej kontroli nad ich życiem społecznym i religijnym. Twierdzą, że są politycznie marginalizowani na swym terytorium, zasobnym w ropę i gaz ziemny.
Pekin nie może sobie pozwolić na utratę kontroli nad rozległym Sinkiangiem, nie tylko zasobnym w surowce energetyczne i minerały, ale też graniczącym z Rosją, Mongolią, Kazachstanem, Kirgistanem, Tadżykistanem, Afganistanem, Pakistanem i Indiami.
W Waszyngtonie rzecznik Departamentu Stanu Ian Kelly zaapelował o spokój i wezwał Chiny do przestrzegania praw człowieka. - Wszystkie strony powinny powstrzymać się od przemocy - powiedział.
W Paryżu protestujący Ujgurowie zebrali się pod wieżą Eiffla. Część z nich miała głowy obwinięte bandażami pochlapanymi sztuczną krwią. Wymachiwali ujgurskimi flagami i transparentami z hasłami "Terrorystyczne Chiny! Przestańcie zabijać Ujgurów!".
Wezwali prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego, by domagał się przeprowadzenia przez europejską delegację niezależnego dochodzenia w sprawie przemocy w Urumczi.
Głębokie zasmucenie i zatroskanie "pogarszającą się sytuacją" w Sinkiangu wyraził w środę duchowy przywódca buddyzmu tybetańskiego Dalajlama XIV, apelując do Pekinu o rozwagę i "działanie w duchu zrozumienia i z długoterminowa wizją".