W sztok pijani. Doniesienia z Kremla
Kremlowscy urzędnicy nie radzą sobie ze stresem spowodowanym ofensywą Ukraińców. Topią smutki w alkoholu. Mają zaczynać dzień od wódki i przychodzić pijani na spotkania.
Rosyjscy urzędnicy mają nie radzić sobie z powodu ofensywnych działań Sił Zbrojnych Ukrainy. Jak czytamy na stronie "The Telegraph", Kreml ucieka w pijaństwo. Niektórzy urzędnicy rozpoczynali dzień od szklanki alkoholu, teraz przeszli już do butelki.
Mają zjawiać się na spotkaniach na Kremlu pijani. Spożycie alkoholu bardzo wzrosło w marcu tego roku. To był moment, gdy o ukraińskiej kontrofensywie zaczęto aktywnie dyskutować w internecie, a ponadto Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Władimira Putina. Kreml miał nawet podnieść limit butelek wina do dwóch na osobę w trakcie oficjalnych bankietów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Potężny problem Rosjan". Kijów może odzyskać duży obszar
Pojawiły się informacje, że kremlowscy urzędnicy opuszczają lub zakłócają spotkania, biorą nielegalne substancje i uczestniczą w wydarzeniach pod wpływem alkoholu.
Pijaństwo w rosyjskiej armii
Coraz więcej jest także informacji o pijanych rosyjskich żołnierzach. W ostatnich dniach dwóch uwolnionych ukraińskich jeńców opowiedziało, jakie piekło zgotowali im Rosjanie.
Ujawnili, że pijani rosyjscy żołnierze wykastrowali ich za pomocą scyzoryka. Jeden z mężczyzn dodał, że to cud, że w ogóle żyje.
Już w zeszłym roku w sieci pojawiało się coraz więcej nagrań z Rosji, na których widać kompletnie pijanych przyszłych żołnierzy Putina, mobilizowanych na wojnę z Ukrainą. W sieci już określają ich mianem "alkobatalionów". Pojawiają się też informacje o bójkach między mężczyznami, którzy jadą na szkolenie do wojska.
Źródło: "The Telegraph"/24tv
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski