"W PiS wiedzą, że nic nie mamy". Rośnie żal w komisji ds. Pegasusa
Środa jest kolejnym dniem przesłuchań świadków przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Członkowie zespołu czują się jednak coraz bardziej bezsilni, a jako powód podają niechęć do współpracy ze strony służb.
27.03.2024 | aktual.: 27.03.2024 11:58
W środę przed komisją śledczą ds. Pegasusa mają pojawić się były szef NIK Krzysztof Kwiatkowski i były wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. Ich przesłuchanie ma dotyczyć szczegółów zakupu Pegasusa ze środków Funduszu Sprawiedliwości, który był organem resortu sprawiedliwości.
Założeniem powstania Funduszu Sprawiedliwości była pomoc ofiarom przestępstw. Jednak w 2017 roku zmieniono przepisy w taki sposób, aby środki mogły trafiać również do jednostek sektora publicznego. Zaledwie kilka miesięcy później Michał Woś polecił przelanie na konto CBA 25 mln złotych na zakup Pegasusa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Potężna akcja ABW
We wtorek, dzień przed kolejnym posiedzeniem, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego prowadziła przeszukania w kilkudziesięciu miejscach w Polsce, m.in. w domu Zbigniewa Ziobry. W rezultacie doszło do zatrzymania czterech osób oraz licznych materiałów dowodowych. Przeszukania dotyczyły największej dotacji Funduszu Sprawiedliwości, przekazania 100 mln złotych na ośrodek pomocy ofiarom przestępstw Archipelag.
Jak poinformowała Prokuratura Krajowa, do akt sprawy dołączono m.in. akta związane z zakupem systemu Pegasus. Jeden z zatrzymanych przez służby telefonów ma należeć do Michała Wosia, który w roli świadka ma pojawić się w środę przed komisją śledczą.
Rosnące rozgoryczenie
Trudno zakładać, że były wiceminister sprawiedliwości odpowie dzisiaj na pytania komisji o zakup Pegasusa. A w samej komisji rośnie rozgoryczenie. Jak ustalili dziennikarze "Gazety Wyborczej", członkowie komisji śledczej ds. Pegasusa nie mają właściwie żadnej innej wiedzy, niż ta dostępna opinii publicznej.
Komisja współpracuje w Ministerstwem Sprawiedliwości i kierowanymi przez Tomasza Siemoniaka służbami specjalnymi. - Od Siemoniaka nie ma nic. Od Bodnara wyszły rzeczy z Prokuratury Krajowej z klauzulą "tajne", które można sobie ściągnąć z internetu. To opinie prawne i analizy. Śledztwo dotyczące zakupu Pegasusa jest tam na bardzo wstępnym etapie - powiedział dziennikarzom jeden z członków komisji.
Szokujący brak współpracy
- Nie ma woli politycznej, by ta komisja mogła pracować. Mamy tarzać się w błocie z politykami PiS, a śmietankę i tak spije rząd, ogłaszając szczegóły inwigilacji - powiedział inny, wyraźnie rozgoryczony członek komisji, nawiązując do zapowiedzianego na kwiecień wystąpienia Adama Bodnara w Sejmie, na którym ma ujawnić szczegóły dot. Pegasusa.
- Wszyscy są zszokowani tym brakiem współpracy. Przecież w PiS wiedzą, że nie mamy nic, bo mają wgląd do tych samych materiałów, co my. Czy w rządzie nie zdają sobie sprawy, że jeśli nie zaczną się dzielić, to alternatywą jest powrót PiS do władzy? - gorzko stwierdził inny z członków komisji.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", WP Wiadomości