W liceach dyktando o ludzkiej "wątróbce z cebulką"
Przepisy na ludzką wątróbkę z cebulką i chłopca na zimno w galarecie z chrzanem zawiera jeden z dwóch tekstów autorstwa Stanisława Lema, przewidziany jako dyktando dla uczniów gimnazjów i liceów.
17.04.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Teksty dyktanda przekazali w środę dziennikarzom posłowie Ligi Polskich Rodzin. Z przekazanych materiałów wynika, że dyktando przygotowano i rozesłano do liceów w ramach akcji "Dzień Dysleksji", która ma trwać przez cały czwartek na antenie Radiostacji. Akcji patronuje minister edukacji Krystyna Łybacka, a jej współorganizatorem jest m.in. Polskie Towarzystwo Dysleksji.
Nieobowiązkowe dyktando ma wyłonić uczniów-dyslektyków. Liga otrzymała informację o dyktandzie od jednego z warszawskich liceów katolickich.
W jednym z tekstów czytamy, że aby przyrządzić wątróbkę, należy kupić samochód i pędzić nim póty, aż się kogoś przejedzie. Wątróbkę nieboszczykowi niepotrzebną z wnętrzności wyjmujemy i wkładamy do lodówki. Trupa wyrzucamy lub stawiamy w zbożu jako stracha na wróble - napisał Lem. W tekście zawarta jest również wskazówka, że najlepsze są wątróbki z młodych chłopców jeżdżących zwykle na rowerze.
Tekst pochodzi z wydanego w grudniu ubiegłego roku zbioru dyktand Lema, które napisał kiedyś dla swojego krewnego Michała Zycha. Według Stryjewskiego, teksty pisane są językiem wulgarnym, prymitywnym i prostackim. Na uwagę zasługuje szczególnie tekst, w którym pan Lem opisuje, jak to może człowiek człowieka zjadać ze smakiem oczywiście w przyprawach, bez jakichkolwiek zahamowań. To tekst promujący kanibalizm, a w dalszej perspektywie cywilizację śmierci - podkreślił Stryjewski.
Poinformował też, że Liga żąda od Łybackiej wyjaśnienia wszystkich okoliczności podjęcia tego typu działań skierowanych do polskiej młodzieży, mających na celu zniszczenie jej naturalnej wrażliwości i naturalnego szacunku dla piękna życia i ciała ludzkiego. Liga oczekuje ujawnienia osób odpowiedzialnych za wybór tekstów dyktand oraz ich ukarania. Nam się nie mieści w głowie, żeby pani minister sama akceptowała ten tekst. Sądzimy, że któryś z jej podwładnych całą tą hucpę przygotował - podkreślił Stryjewski.
Tekstem dyktanda zbulwersowana jest także Danuta Grabowska (SLD) wiceszefowa sejmowej Komisji Edukacji. Powiedziała, że dałaby głowę, iż gdyby Łybacka czytała tekst, na pewno nie podpisałaby się pod akcją. Nie chciałabym, żeby dzieci pisały coś takiego - podkreśliła Grabowska. Dodała, że ona sama kiedyś dyktowała swojemu synowi zdanie: hen w chaszczach hula jakaś hultajska horda. (jask)