W górach płacz z powodu pogody. "To nie Egipt"
- Turyści indywidualni czekają na poprawę sytuacji pogodowej. Rezerwacje teraz mamy praktycznie z dnia na dzień - żalą się górale z Podhala. Początek lipca nie zapowiada się na upalnie, co nie pociesza przedsiębiorców oferujących noclegi pod Tatrami.
02.07.2024 16:42
Po upalnej końcówce czerwca, na początku lipca nastał czas znacznego ochłodzenia. Słupki rtęci pokazują około 20 stopni Celsjusza, a w niektórych miejscach występuje duże zachmurzenie wraz z opadami deszczu.
Górale niepocieszeni. "Przyjadą w innym terminie"
Dla osób, które rozpoczęły urlopy, nie są to dobre wiadomości. Podobnie, jak dla górali oferujących nocleg pod Tatrami.
- Pogoda ma ogromny wpływ. Jak jest kiepska, to ludzie odwołują rezerwacje i nie przyjeżdżają. U nas podchodzimy do tego elastycznie, chcemy, żeby goście byli zadowoleni. Niektórzy przyjadą w innym terminie - mówi Beata Marek z Domu Wypoczynkowego w Białce Tatrzańskiej.
- Gorzej, jak rozpocznie się sezon. Bo teraz tych rezerwacji dużo nie mamy. Wszyscy mówimy, że te lato będzie słabsze niż w poprzednich latach. Klasa średnia oszczędza albo wybiera podróże za granicę, gdzie pogoda jest pewna - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"To nie Egipt"
- To nie Egipt, że w górach jest cały czas słońce. Z doświadczenia jednak pamiętamy, że początek lipca zawsze był chłodniejszy. Sezon tak naprawdę zaczyna się po 10 lipca. Wiele osób ucieszyło się z ciepłego czerwca, teraz pogoda się popsuła. Nie powinno to przeszkadzać w spacerach, ale jak ktoś przyjechał wspinać się w góry, to będzie niezadowolony - mówi z kolei Anna Świder z Willi Anna w Poroninie.
Rozmówczyni Wirtualnej Polski zwraca uwagę, że prognozy na szczęście nie zawsze się sprawdzają i właśnie na to liczy. - Ja jestem pozytywnie nastawiona. Jestem już na emeryturze - prowadząc działalność, dorabiam - wyznaje.
"Wprowadziliśmy teraz ofertę last minute"
Na brak turystów narzekają w Bukowinie Tatrzańskiej, ale - jak słyszymy - "nawet, gdy w czerwcu były upały, to ruch nie był duży".
- Dla nas sezon kiepsko się zaczyna. Wszyscy czekamy na poprawę sytuacji. Obłożenie to 30 proc. Ludzie teraz oszczędzają, nie planują długich wakacji. Wprowadziliśmy teraz ofertę last minute i obniżyliśmy ceny, ale z powodu podwyżek opłat ciężko jest nam spiąć budżet. Wzrost wydatków jest z każdej strony, a przecież musimy odłożyć na czas, kiedy turystów będzie jeszcze mniej - wylicza Krzysztof Cudzich z obiektu Wanta w Bukowinie Tatrzańskiej.
Polacy wyjeżdżają za granicę
Jak zauważają przedstawiciele Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, podejście polskiego turysty do wakacyjnych wyjazdów od kilku lat się zmienia. - Goście są w stanie zapłacić więcej, ale przyjeżdżają w ostatnim momencie i rezerwują 2-3 dni przed przyjazdem. Wtedy mają pewność, że pogoda dopisze. Jeżeli chcą się wybrać w góry, to musi być słonecznie i pogodnie - podkreśla Robert Kozłowski, członek TIG i jednocześnie dyrektor hotelu Logos w Zakopanem.
- Jeżeli chodzi o mój obiekt, to u nas mamy dużo rezerwacji grupowych. W lipcu mam 78 proc. obłożenia. Gorzej wygląda sierpień, który zawsze był lepszy. Ale zdarza się, że w ostatniej chwili wpadają rezerwacje online, których jest zdecydowanie najwięcej - podkreśla Kozłowski.
Członek Tatrzańskiej Izby Gospodarczej odniósł się też do słów przedsiębiorców, że "Polacy wolą wyjazdy za granicę". - Jak się zestawi ceny, to nie ukrywajmy, że wyjazd za granicę jest porównywalny. Ale warto zauważyć, że do Polski też przyjeżdżają turyści. W Zakopanem mamy dużo Węgrów, Słowaków, przyjeżdżają też Francuzi i - co ciekawe - ostatnio miałem dwie grupy po 40 osób z Portugalii - podsumowuje.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj też: Tragedia w Tatrach. Turysta spadł z Rohaczy