W górach płacz z powodu pogody. "To nie Egipt"
- Turyści indywidualni czekają na poprawę sytuacji pogodowej. Rezerwacje teraz mamy praktycznie z dnia na dzień - żalą się górale z Podhala. Początek lipca nie zapowiada się na upalnie, co nie pociesza przedsiębiorców oferujących noclegi pod Tatrami.
Po upalnej końcówce czerwca, na początku lipca nastał czas znacznego ochłodzenia. Słupki rtęci pokazują około 20 stopni Celsjusza, a w niektórych miejscach występuje duże zachmurzenie wraz z opadami deszczu.
Górale niepocieszeni. "Przyjadą w innym terminie"
Dla osób, które rozpoczęły urlopy, nie są to dobre wiadomości. Podobnie, jak dla górali oferujących nocleg pod Tatrami.
- Pogoda ma ogromny wpływ. Jak jest kiepska, to ludzie odwołują rezerwacje i nie przyjeżdżają. U nas podchodzimy do tego elastycznie, chcemy, żeby goście byli zadowoleni. Niektórzy przyjadą w innym terminie - mówi Beata Marek z Domu Wypoczynkowego w Białce Tatrzańskiej.
- Gorzej, jak rozpocznie się sezon. Bo teraz tych rezerwacji dużo nie mamy. Wszyscy mówimy, że te lato będzie słabsze niż w poprzednich latach. Klasa średnia oszczędza albo wybiera podróże za granicę, gdzie pogoda jest pewna - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"To nie Egipt"
- To nie Egipt, że w górach jest cały czas słońce. Z doświadczenia jednak pamiętamy, że początek lipca zawsze był chłodniejszy. Sezon tak naprawdę zaczyna się po 10 lipca. Wiele osób ucieszyło się z ciepłego czerwca, teraz pogoda się popsuła. Nie powinno to przeszkadzać w spacerach, ale jak ktoś przyjechał wspinać się w góry, to będzie niezadowolony - mówi z kolei Anna Świder z Willi Anna w Poroninie.
Rozmówczyni Wirtualnej Polski zwraca uwagę, że prognozy na szczęście nie zawsze się sprawdzają i właśnie na to liczy. - Ja jestem pozytywnie nastawiona. Jestem już na emeryturze - prowadząc działalność, dorabiam - wyznaje.
"Wprowadziliśmy teraz ofertę last minute"
Na brak turystów narzekają w Bukowinie Tatrzańskiej, ale - jak słyszymy - "nawet, gdy w czerwcu były upały, to ruch nie był duży".
- Dla nas sezon kiepsko się zaczyna. Wszyscy czekamy na poprawę sytuacji. Obłożenie to 30 proc. Ludzie teraz oszczędzają, nie planują długich wakacji. Wprowadziliśmy teraz ofertę last minute i obniżyliśmy ceny, ale z powodu podwyżek opłat ciężko jest nam spiąć budżet. Wzrost wydatków jest z każdej strony, a przecież musimy odłożyć na czas, kiedy turystów będzie jeszcze mniej - wylicza Krzysztof Cudzich z obiektu Wanta w Bukowinie Tatrzańskiej.
Polacy wyjeżdżają za granicę
Jak zauważają przedstawiciele Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, podejście polskiego turysty do wakacyjnych wyjazdów od kilku lat się zmienia. - Goście są w stanie zapłacić więcej, ale przyjeżdżają w ostatnim momencie i rezerwują 2-3 dni przed przyjazdem. Wtedy mają pewność, że pogoda dopisze. Jeżeli chcą się wybrać w góry, to musi być słonecznie i pogodnie - podkreśla Robert Kozłowski, członek TIG i jednocześnie dyrektor hotelu Logos w Zakopanem.
- Jeżeli chodzi o mój obiekt, to u nas mamy dużo rezerwacji grupowych. W lipcu mam 78 proc. obłożenia. Gorzej wygląda sierpień, który zawsze był lepszy. Ale zdarza się, że w ostatniej chwili wpadają rezerwacje online, których jest zdecydowanie najwięcej - podkreśla Kozłowski.
Członek Tatrzańskiej Izby Gospodarczej odniósł się też do słów przedsiębiorców, że "Polacy wolą wyjazdy za granicę". - Jak się zestawi ceny, to nie ukrywajmy, że wyjazd za granicę jest porównywalny. Ale warto zauważyć, że do Polski też przyjeżdżają turyści. W Zakopanem mamy dużo Węgrów, Słowaków, przyjeżdżają też Francuzi i - co ciekawe - ostatnio miałem dwie grupy po 40 osób z Portugalii - podsumowuje.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj też: Tragedia w Tatrach. Turysta spadł z Rohaczy