W co gra Elon Musk? "Krzywdzące sugestie"
W co gra Elon Musk w kontekście wojny w Ukrainie, wyłączając systemy podczas ataków Ukraińców na rosyjskie okręty? - Doszło do pewnego nieporozumienia. W oficjalnej wersji nie chodzi o to, że Musk wyłączył Starlinka w momencie ataku, ale nie włączył go w momencie ataku, a Ukraińcy nie wiedzieli, że nie ma zasięgu na Krymie - komentował w programie "Newsroom" WP Krzysztof Kurdyła, dziennikarz serwisu Nauka. To lubię. - Sprawa jest złożona. Starlink przed wojną w Ukrainie nie działał. To sieć, którą optymalizuje się pod dany rejon. Gdy Musk zdecydował, że pomoże Ukrainie, sieć była w przebudowie. To było niezinstytucjonalizowane. Nie było żadnej umowy międzypaństwowej. Reakcje, w których nazywa się Muska onucą, są krzywdzące. Elon ma dużo za uszami. Musimy wziąć pod uwagę, że to człowiek, który urodził się w RPA, wychował w Kanadzie i mieszka w Stanach. Jego wiedza o Rosji nie może być taka jak nasza. Nie widzę tu robienia na złość, czy ukrytej opcji rosyjskiej. Moim zdaniem dużym błędem było to, że gdy Starlink zaczął odgrywać większą rolę, nie pojawiła się od razu umowa, jak z rządem amerykańskim. Musk byłby dostarczycielem usługi, a amerykański rząd decydowałby o jej przekazaniu. To było długo rozwiązywane w zły sposóbm - dodał ekspert. Rozmawiał z nim Paweł Pawłowski.