W Chinach rusza kontrowersyjny festiwal psiego mięsa

Każdego roku pod nóż rzeźnika idzie wówczas kilka tysięcy psów

Obraz

/ 11Każdego roku zabijanych jest podczas festiwalu kilka tysięcy psów

Obraz
© PAP/EPA

Letnie przesilenie, czyli najdłuższy dzień, a więc i najkrótsza noc w roku to czas różnego rodzaju świętowana pod wieloma szerokościami geograficznymi. Niektóre z tych tradycji mają długie korzenie. Co roku tego dnia, także w Yulin na południu Chin, rozpoczyna się kulinarny festiwal, choć trudno w tym wypadku mówić o wiekowym zwyczaju, bo jego pierwsza edycja odbyła się w 2009 roku. Za to szybko zyskała światową i należy dodać, że złą sławę.

Wszystko dlatego, że w ciągu kilku festiwalowych dni do Yulin ściągają amatorzy słodkich chińskich śliwek liczi i... psiego mięsa. Każdego roku podczas festiwalu zabijanych jest kilka tysięcy tych zwierząt, a do tego dochodzą jeszcze koty, które również lądują na stołach w Yulin.

(WP/Małgorzata Gorol, oprac.: mg)

/ 11Plama na wizerunku Chin i jego mieszkańców

Obraz
© PAP/EPA

Zwolennicy specjałów z psów bronią się, twierdząc, że ten rodzaj mięsa jest od dawien dawna spożywany w Chinach, a wytykanie tego przez Zachód to zwyczajna obłuda, bo co za różnica, czy do garnka trafia pies, kurczak czy świnia.

Z kolei krytycy festiwalu podkreślają, że nie chodzi tylko o to, jakie zwierzę jest zabijane, ale także w jaki sposób i skąd właściwie pochodziło. A i kwestia szerokiego zwyczaju jedzenia w Chinach psiego mięsa wcale nie jest tak oczywista.

Podają jeszcze jeden argument: festiwal liczi i psiego mięsa w Yulin to po prostu plama na wizerunku Chin i jego mieszkańców. A na pewno woda na młyn rasizmu wobec Azjatów.

/ 11"Wszyscy jesteśmy hipokrytami, i ludzie Zachodu, i Orientu"

Obraz
© PAP/EPA

- Ubój to nie tylko przemoc fizyczna wobec psów, z których wiele to skradzione domowe pupile, ale też psychiczne dręczenie zwierząt czekających na swoją kolej (na śmierć - red.) - tłumaczy Wirtualnej Polsce dr Peter J. Li związany z organizacją Humane Society International.
Jak opisywał aktywista w swoim niedawnym artykule dla International Business Times, jeszcze żywe psy nie raz są świadkami tego, co dzieje się z ich towarzyszami, którzy trafili w ręce rzeźnika: od momentu zabicia, przez upuszczanie krwi, usuwanie sierści, po porcjowanie mięsa.

- Wszyscy jesteśmy hipokrytami, i ludzie Zachodu, i Orientu. (...) Ale to nie jest usprawiedliwienie dla publicznej brutalności i czystego okrucieństwa - ocenia w rozmowie WP Li, pytany o opinie krytykujące świat zachodni, gdzie też zabijane są zwierzęta dla celów spożywczych.
- Jedzenie psów i wieprzowiny to w Chinach nie to samo. Świnie są hodowane - dodaje.

/ 11"Zaspokoić krajowy apetyt na psie mięso"

Obraz
© PAP/EPA

Krytycy festiwalu w Yulin wysuwają bowiem jeszcze jeden poważny argument: zabijane dla mięsa psy mają być w dużej części niewiadomego pochodzenia, a większość - jak podaje Li - została po prostu skradziona ich właścicielom, czy to z miast, gdzie były domowymi ulubieńcami, czy wsi, gdzie były stróżami gospodarstw.

I choć sami sprzedawcy przekonują, że to nieprawda, a zwierzęta pochodzą ze specjalnych farm, w wątpliwość poddała to organizacja Animals Asia. Aktywiście przez cztery lata prowadzili swoje śledztwo, biorąc na cel hodowle psów przeznaczonych na ubój w 15 miastach wschodnich Chin, od północy po południe kraju, tam, gdzie psie mięso ma być najczęściej jadane. W jednej z konkluzji wydanego przed rokiem raportu stwierdzili, że hodowle te były zbyt małe, by "zaspokoić krajowy apetyt na psie mięso".

/ 11Gangi złodziei psów

Obraz
© PAP/EPA

Animals Asia, które rozmawiało także z mieszkańcami kilkuset chińskich wiosek, podaje, że 70 proc. z nich przyznało, że dochodziło do tajemniczych zniknięć psów. Niemal tyle samo osób uważało, że zostały one skradzione, by trafić do rzeźni. Organizacja podkreśla, że to oczywiste zagrożenie dla ludzkiego zdrowia, bo wiele z wiejskich psów nie jest w ogóle szczepionych.

Z kolei według amerykańskiego National Public Radio (NRP) gangi złodziei psów używać mają nawet czasem strzałek z trującymi środkami uspokajającymi, by móc zabrać zwierzę.

/ 11Jadane w niektórych regionach od wieków

Obraz
© PAP/EPA

Faktem jest, że psie mięso jest jadane w niektórych regionach Chin od wieków (choć Li twierdzi, że chińscy władcy dwukrotnie próbowali tego zakazać). Podobnie zresztą, jak w innych krajach regionu. Zwierzęta te są również cenione w tradycyjnej chińskiej medycynie. Sami Chińczycy przekonują jednak, że nie znaczy to, iż potrawka z psa jest codziennością na stołach Państwa Środka.

Według szacunków przytaczanych m.in. przez Animals Asia co roku na ubój w Chinach (kraju liczącym 1 mld 367 mld mieszkańców) trafia 10 mln psów i 4 mln kotów.

/ 11Co mówią Chińczycy

Obraz
© PAP/EPA

Przed kilkoma dniami chiński ośrodek badań opinii społecznych Horizon opublikował, zlecone przez organizacje obrońców praw zwierząt, wyniki sondażu, według którego 69,5 proc. Chińczyków nigdy nie jadło psiego mięsa. Niewiele mniej, bo 64 proc. popiera zakaz festiwalu w Yulin, a ponad połowa - zakaz handlu psim mięsem w ogóle.

Serwis Inquirer.net, który przytaczał wyniki tych badań, zauważa jednak, że różnią się one dla autonomicznego regionu Kuangsi, gdzie leży Yulin. Tam już np. tylko 16 proc. respondentów uznało, że psie mięso nie powinno być sprzedawane, a 55 proc., że kontrowersyjny festiwal wcale nie niszczy reputacji Chin na świecie.

/ 11Od internetowych kampanii po wykupywanie psów od handlarzy

Obraz
© PAP/EPA

Przeciwnicy festiwalu w Yulin, tak z kraju, jak i zagranicy, robią, co mogą, by powstrzymać rzeź zwierząt - od internetowych kampanii i petycji do chińskich władz (podpisanej przez 11 mln ludzi na świecie), po wykupywanie psów od handlarzy, by nie trafiły pod nóż.

Jakie są efekty? Jedni wskazują na małe, ale sukcesywne sukcesy, inni twierdzą, że zagraniczne wsparcie dla protestów okazało się być strzałem w kolano.

/ 11Mają dość pouczeń z zagranicy

Obraz
© PAP/EPA

Wykup psów jest krytykowany nawet przez część przeciwników festiwalu jako de facto wspierający cały przemysł wykorzystujący psy. Z kolei w niedawnym materiale agencji AFP lokalny sprzedawca psiego mięsa z Yulin twierdził, że rozgłos związany z protestami wobec festiwalu jedynie napędza mu klientów. Miał nawet zorganizować usługę dostaw swoich potraw, bo "spora liczba osób składa zamówienia przez internet" - cytowało go AFP.

Agencja przytaczała także wypowiedzi aktywistów z regionu, z których wynikało, że Chińczycy po prostu mają dość pouczeń z zagranicy. Zwłaszcza że komentarze w mediach społecznościowych często wręcz ocierają się o rasizm i biorą na cel wszystkich mieszkańców Państwa Środka.

10 / 11Małe sukcesy aktywistów

Obraz
© PAP/EPA

Inaczej widzi jednak efekty kampanii samo HSI. Li w ciągu ostatnich miesięcy odwiedził Yulin kilka razy, bo psy i koty giną tam nie tylko w ciągu kilku festiwalowych dni. Jeszcze w ostatni weekend, według jego oceny, targ psiego mięsa wyglądał na mniejszy niż przed rokiem.

Zdaniem Li to pokazuje, że protesty - wbrew twierdzeniom sprzedawców psiego mięsa - wcale nie działają przeciwnie do zamiaru. Siedem lat temu, gdy startował festiwal w Yulin, mówiło się o zabijaniu w tym czasie 15 tys. zwierząt. Rok temu, po tym jak lokalne władze odcięły się od imprezy, zginęło - jak podaje HSI - ok. 2-3 tys. psów.

Według informacji serwisu South China Morning Post lokalne władze zakazały także w tym roku zabijania psów na publicznym widoku. Z kolei HSI podawało w poniedziałek na swojej stronie internetowej, że na drodze do miasto ustawiono także punktu kontrolne i zatrzymano już ciężarówki z "nielegalnym ładunkiem psów".

11 / 11"To wsparcie samych starań Chińczyków, by uczynić ich kraj lepszym"

Obraz
© PAP/EPA

Na razie jednak festiwal nie został zakazany, do czego tak nawołują jego przeciwnicy, bo też sprzedaż psiego mięsa nie jest w Chinach nielegalna. Mimo to Li twierdzi, że "chińska społeczność jako całość odwraca się od przemysłu związanego z psim mięsem", a jego organizacja współpracuje także z innymi grupami walczącymi z kontrowersyjnym festiwalem.

- Nasze poparcie dla kampanii przeciwko handlowi psim mięsem nie jest wymierzone w chińską ludność czy kulturę. To wsparcie samych starań Chińczyków, by uczynić ich kraj lepszym - podkreśla aktywista.

Przy całym bowiem oburzeniu Zachodu i sprzeciwach wobec handlu psim mięsem, nie jest to bitwa Chin z resztą świata. Stoczyć ją koniec końców muszą sami Chińczycy o to, jak będzie wyglądał ich świat.

Wybrane dla Ciebie
Oligarcha odgraża się ws. aktywów. Mówi o 50-letnich sporach sądowych
Oligarcha odgraża się ws. aktywów. Mówi o 50-letnich sporach sądowych
Erdogan ostrzega Rosję i Ukrainę. "Niepokojąca eskalacja"
Erdogan ostrzega Rosję i Ukrainę. "Niepokojąca eskalacja"
Biały Dom ujawnia wyniki badań Trumpa. Czy coś mu dolega?
Biały Dom ujawnia wyniki badań Trumpa. Czy coś mu dolega?
Rozmowy pokojowe. Biały Dom patrzy z optymizmem
Rozmowy pokojowe. Biały Dom patrzy z optymizmem
Słowa Tuska w Berlinie. "Aż nie chce się wierzyć!"
Słowa Tuska w Berlinie. "Aż nie chce się wierzyć!"
Wyniki Lotto 01.12.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 01.12.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Weto prezydenta. Zbigniew Bogucki tłumaczy powody
Weto prezydenta. Zbigniew Bogucki tłumaczy powody
Ruch Nawrockiego. Cztery ustawy podpisane, jedno weto
Ruch Nawrockiego. Cztery ustawy podpisane, jedno weto
"Tak nie można robić". Gen. Polko wytknął błąd Nawrockiemu
"Tak nie można robić". Gen. Polko wytknął błąd Nawrockiemu
Kaczyński krytykuje Tuska za wypowiedź o reparacjach od Niemiec
Kaczyński krytykuje Tuska za wypowiedź o reparacjach od Niemiec
Kolejne weto Nawrockiego. Jest komunikat
Kolejne weto Nawrockiego. Jest komunikat
Media w Budapeszcie: upada sojusz polsko-węgierski
Media w Budapeszcie: upada sojusz polsko-węgierski