Plama na wizerunku Chin i jego mieszkańców
Zwolennicy specjałów z psów bronią się, twierdząc, że ten rodzaj mięsa jest od dawien dawna spożywany w Chinach, a wytykanie tego przez Zachód to zwyczajna obłuda, bo co za różnica, czy do garnka trafia pies, kurczak czy świnia.
Z kolei krytycy festiwalu podkreślają, że nie chodzi tylko o to, jakie zwierzę jest zabijane, ale także w jaki sposób i skąd właściwie pochodziło. A i kwestia szerokiego zwyczaju jedzenia w Chinach psiego mięsa wcale nie jest tak oczywista.
Podają jeszcze jeden argument: festiwal liczi i psiego mięsa w Yulin to po prostu plama na wizerunku Chin i jego mieszkańców. A na pewno woda na młyn rasizmu wobec Azjatów.