W Brukseli jest plan by Polskę uderzyć po kieszeni. Usłyszy to wprost nasz wiceminister finansów
Jeśli politycy w Polsce liczą, że UE dołoży nam do budowy Centralnego Portu Lotniczego, czy innych przedsięwzięć, to z takiego planu może za chwilę nic nie wyjść. Nie można bezkarnie pyskować, traktować unijnych polityków jak pętaków, zwłaszcza w takim stylu, jak to widzieliśmy w wykonaniu części naszych europosłów - profesor Marek Grela, były ambasador RP przy Unii Europejskiej opisuje jak w Brukseli powstał plan uderzenia Polski po kieszeni.
"Wypłata funduszy spójności może być uwarunkowana poszanowaniem zasad państwa prawa. Stanowisko Francji i Niemiec jest w tej sprawie bardzo bliskie" - takie słowa francuskiej minister spraw europejskich Nathalie Loiseau zamieszcza francuski dziennik Le Monde. To stanowisko minister w nawiązaniu do ostatniej, krytycznej rezolucji Parlamentu Europejskiego w sprawie Polski.
Marek Grela dyplomata, ekonomista, były ambasador RP przy Unii Europejskiej, tak rozszyfrowuje ten dyplomatyczny kod: - Takich słów nie publikuje się do francuskiego czytelnika, którego niewiele to obchodzi, lecz po to, aby dotarły one do polskiego rządu. To samo na najbliższym posiedzeniu Rady ds. Ekonomicznych i Finansowych, ECOFIN usłyszy nasz przedstawiciel, prosto w twarz - mówi były dyplomata.
W rozmowie z WP profesor Grela zastrzega, że nie jest zwolennikiem ekscytowania się możliwymi sankcjami finansowymi wobec Polski. Jednak jego zdaniem z wielu źródeł unijnych wynika, że poza uchwaloną już rezolucją, zrodził się plan uderzenia Polski po kieszeni. Sądząc po liczbie przecieków do prasy instrukcje zostały wydane.
Forum w Krynicy. Prezydent Duda: Warto być w Unii Europejskiej
Misja straceńca
Najbliższe posiedzenie komitetu ECOFIN planowane jest 17 listopada, czyli w najbliższy piątek. Polskę będzie na nim reprezentować wiceminister finansów Piotr Nowak. Spotkanie dotyczy budżetu UE na 2018 rok. Jak czytamy w komunikacie Ministerstwa Finansów jego zadaniem będzie "wypracowanie takich rozwiązań, które zapewnią odpowiednie środki w budżecie UE na rok 2018. Powinny one pozwolić zarówno na pełną realizację dotychczasowych zadań w kluczowych dla Polski dziedzinach, czyli polityce spójności i Wspólnej Polityce Rolnej".
- Nie da się w ten sposób prowadzić polityki. W środę nasi eurodeputowani wyzywają od lewaków głównych unijnych polityków, a dwa dni później inny urzędnik negocjuje korzystny dla Polski budżet - mówi dalej prof. Grela. Dodaje, że to właśnie na posiedzeniach unijnych ministrów finansów ma zostać rozważona sprawa ewentualnej warunkowości przyznawania funduszy europejskich, dla krajów nieprzestrzegających unijnych wartości.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Panie Legutko!
Zaledwie 15 listopada podczas debaty w Europarlamencie Ryszard Legutko z PiS przypuścił atak na krytykujących rząd Polski na forum UE, oskarżając ich o "antypolską obsesję”. Mówił o "antypolskiej orgii”, "opowiadaniu dyrdymałów”, "Niagarze kłamstwa”, również w kontekście niemieckich mediów. Tutaj przeczytacie szerszą relację. Skończyło się tym, że Europarlament zainicjował procedurę zmierzającą do uruchomienia wobec Polski art. 7. traktatu. Krytyczna wobec Polski rezolucja mówi nie tylko o Trybunale Konstytucyjnym i zmianach w sądownictwie, ale też m.in. o sytuacji organizacji pozarządowych, czy też prawie o zgromadzeniach.
Mechanizm art. 7 działa w ten sposób, że najpierw dochodzi do stwierdzenia naruszenia wartości podstawowych przez kraj, do czego w głosowaniu trzeba większości - 22 z 28 krajów UE. Jednak sprawa rezolucji krytykującej Polskę została przegłosowana dużą większością (438 głosami "za" przy 152 "przeciw" i 71 wstrzymujących się). Kolejny krok procedury to zamrożenie wypłat unijnych funduszy strukturalnych czy zawieszenia prawa głosu Polski w UE.
- Ja oczywiście znam, tłumaczenie przedstawicieli PiS w Europarlamencie. Mówią, że nigdy jeszcze nie było sankcji finansowych w Brukseli, a więc niewiele nam grozi. Spośród krajów, które jako główni płatnicy ponoszą ciężary budżetu Unii, nie mamy już sprzymierzeńców. Tacy politycy jak Frans Timmermans czy Guy Verhofstadt zdają sobie sprawę, że w ich krajach wyborcy płacą bardzo dużo, aby Polska mogła finansować swoje projekty. Tymczasem naszym krajem wstrząsają kolejne wydarzenia, które niszczą nasz wizerunek w UE - mówi dalej Marek Grela.
W tej perspektywie finansowej 2014-2020 uzyskała najwyższe kwoty w całej UE sięgające 86 mld euro. Groźba ich zawieszenia, jest o tyle niebezpieczna, że w Planie Morawieckiego połowa zadań opiera się o eurofundusze.