W Brukseli jest plan by Polskę uderzyć po kieszeni. Usłyszy to wprost nasz wiceminister finansów

Jeśli politycy w Polsce liczą, że UE dołoży nam do budowy Centralnego Portu Lotniczego, czy innych przedsięwzięć, to z takiego planu może za chwilę nic nie wyjść. Nie można bezkarnie pyskować, traktować unijnych polityków jak pętaków, zwłaszcza w takim stylu, jak to widzieliśmy w wykonaniu części naszych europosłów - profesor Marek Grela, były ambasador RP przy Unii Europejskiej opisuje jak w Brukseli powstał plan uderzenia Polski po kieszeni.

W Brukseli jest plan by Polskę uderzyć po kieszeni. Usłyszy to wprost nasz wiceminister finansów
Źródło zdjęć: © Fotolia
Tomasz Molga

16.11.2017 | aktual.: 17.11.2017 11:16

"Wypłata funduszy spójności może być uwarunkowana poszanowaniem zasad państwa prawa. Stanowisko Francji i Niemiec jest w tej sprawie bardzo bliskie" - takie słowa francuskiej minister spraw europejskich Nathalie Loiseau zamieszcza francuski dziennik Le Monde. To stanowisko minister w nawiązaniu do ostatniej, krytycznej rezolucji Parlamentu Europejskiego w sprawie Polski.

Marek Grela dyplomata, ekonomista, były ambasador RP przy Unii Europejskiej, tak rozszyfrowuje ten dyplomatyczny kod: - Takich słów nie publikuje się do francuskiego czytelnika, którego niewiele to obchodzi, lecz po to, aby dotarły one do polskiego rządu. To samo na najbliższym posiedzeniu Rady ds. Ekonomicznych i Finansowych, ECOFIN usłyszy nasz przedstawiciel, prosto w twarz - mówi były dyplomata.

W rozmowie z WP profesor Grela zastrzega, że nie jest zwolennikiem ekscytowania się możliwymi sankcjami finansowymi wobec Polski. Jednak jego zdaniem z wielu źródeł unijnych wynika, że poza uchwaloną już rezolucją, zrodził się plan uderzenia Polski po kieszeni. Sądząc po liczbie przecieków do prasy instrukcje zostały wydane.

Misja straceńca

Najbliższe posiedzenie komitetu ECOFIN planowane jest 17 listopada, czyli w najbliższy piątek. Polskę będzie na nim reprezentować wiceminister finansów Piotr Nowak. Spotkanie dotyczy budżetu UE na 2018 rok. Jak czytamy w komunikacie Ministerstwa Finansów jego zadaniem będzie "wypracowanie takich rozwiązań, które zapewnią odpowiednie środki w budżecie UE na rok 2018. Powinny one pozwolić zarówno na pełną realizację dotychczasowych zadań w kluczowych dla Polski dziedzinach, czyli polityce spójności i Wspólnej Polityce Rolnej".

- Nie da się w ten sposób prowadzić polityki. W środę nasi eurodeputowani wyzywają od lewaków głównych unijnych polityków, a dwa dni później inny urzędnik negocjuje korzystny dla Polski budżet - mówi dalej prof. Grela. Dodaje, że to właśnie na posiedzeniach unijnych ministrów finansów ma zostać rozważona sprawa ewentualnej warunkowości przyznawania funduszy europejskich, dla krajów nieprzestrzegających unijnych wartości.

Panie Legutko!

Zaledwie 15 listopada podczas debaty w Europarlamencie Ryszard Legutko z PiS przypuścił atak na krytykujących rząd Polski na forum UE, oskarżając ich o "antypolską obsesję”. Mówił o "antypolskiej orgii”, "opowiadaniu dyrdymałów”, "Niagarze kłamstwa”, również w kontekście niemieckich mediów. Tutaj przeczytacie szerszą relację. Skończyło się tym, że Europarlament zainicjował procedurę zmierzającą do uruchomienia wobec Polski art. 7. traktatu. Krytyczna wobec Polski rezolucja mówi nie tylko o Trybunale Konstytucyjnym i zmianach w sądownictwie, ale też m.in. o sytuacji organizacji pozarządowych, czy też prawie o zgromadzeniach.

Mechanizm art. 7 działa w ten sposób, że najpierw dochodzi do stwierdzenia naruszenia wartości podstawowych przez kraj, do czego w głosowaniu trzeba większości - 22 z 28 krajów UE. Jednak sprawa rezolucji krytykującej Polskę została przegłosowana dużą większością (438 głosami "za" przy 152 "przeciw" i 71 wstrzymujących się). Kolejny krok procedury to zamrożenie wypłat unijnych funduszy strukturalnych czy zawieszenia prawa głosu Polski w UE.

- Ja oczywiście znam, tłumaczenie przedstawicieli PiS w Europarlamencie. Mówią, że nigdy jeszcze nie było sankcji finansowych w Brukseli, a więc niewiele nam grozi. Spośród krajów, które jako główni płatnicy ponoszą ciężary budżetu Unii, nie mamy już sprzymierzeńców. Tacy politycy jak Frans Timmermans czy Guy Verhofstadt zdają sobie sprawę, że w ich krajach wyborcy płacą bardzo dużo, aby Polska mogła finansować swoje projekty. Tymczasem naszym krajem wstrząsają kolejne wydarzenia, które niszczą nasz wizerunek w UE - mówi dalej Marek Grela.

W tej perspektywie finansowej 2014-2020 uzyskała najwyższe kwoty w całej UE sięgające 86 mld euro. Groźba ich zawieszenia, jest o tyle niebezpieczna, że w Planie Morawieckiego połowa zadań opiera się o eurofundusze.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
unia europejskabudżetbruksela
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (35)