Viktor Orban: Centrum Europy przesuwa się w kierunku Polski, Czech, Słowacji i Węgier
- Obecna procedura nie ma faktycznych podstaw i samo postępowanie nie jest prawidłowe. Uważamy, że Polska spotyka się z niesprawiedliwością – uważa premier Węgier Viktor Orban. I zapewnia, że jego kraj nie poprze unijnych sankcji na Polskę
- Każdy kraj czyni tak, jak nakazują jego interesy. Tutaj nie chodzi tylko o polsko-węgierską przyjaźń, ale o Europę Środkową i jej interesy. Sankcje w przyszłości mogą spotkać każdy inny kraj – mówił węgierski premier w TVP Info.
Viktor Orban stwierdził, że powodem wszczęcia procedury z art. 7. traktatu UE jest wzrost znaczenia Polski i państw grupy Wyszehradzkiej na arenie międzynarodowej. – Polityka europejska była skupiona na osi Niemcy-Francja, ale teraz pojawiła się druga oś – Niemcy-Grupa Wyszehradzka – przekonywał.
Premier Węgier w rozmowie z TVP Info ocenił, że gdyby nie państwa Grupy Wyszehradzkiej, czyli Polska, Czechy, Słowacja i Węgry, to europejska gospodarka byłaby na gorszym poziomie. - Oczekujemy więc, by uznano naszą pracę, aby poszanowano nas i nie postępowano z nami z przyczyn politycznych – mówił.
Negocjacje ws. budżetu Unii Europejskiej
Viktor Orban pytany o możliwe obcięcie funduszy europejskich dla krajów Europy Środkowej, stwierdził, że nie można łączyć kwestii przestrzegania zasad praworządności z budżetem, ponieważ nie ma między nimi powiązania.
- Mam doświadczenie z negocjacji poprzedniego unijnego budżetu. Wiemy w jaki sposób należy prezentować nasze interesy. (…) Kraje Grupy Wyszehradzkiej negocjowały razem, stworzyliśmy mechanizm, który zadziałał i nie widzę przeszkód, żeby znowu tak się stało – deklarował premier Węgier.
Viktor Orban stwierdził, że na unijnej polityce spójności zyskują też kraje Europy zachodniej, ponieważ znaczna ilość pieniędzy do nich wraca.
- Jeszcze raz powtórzę. Centrum Europy przesuwa się w kierunku Grupy Wyszehradzkiej. My nie pukamy do drzwi, nie żebrzemy - mówił węgierski premier.
Zobacz też: Marek Suski o Viktorze Orbanie. "Nie dopuści do sankcji wobec Polski"
Premier Węgier o migracji i zamknięciu granicy dla uchodźców
Viktor Orban odniósł się do kwestii migracji i nieprzyjmowania przez Polskę oraz Węgry uchodźców w ramach programu relokacji. - Nie ma wątpliwości, że w grupie 28 państw UE inaczej patrzymy na świat. Są kraje, zwłaszcza w zachodniej części Europy, które uważają, że ludzkość przeszła na inny etap rozwoju i że Europa powinna przejść do epoki postchrześcijańskiej, postnarodowej. Z drugiej strony jesteśmy my, Węgrzy i myślę że Polacy również, którzy nie chcą żyć w świecie postchrześcijańskim i postnarodowym – stwierdził.
Jak przekonywał, Europa zachodnia postrzega migrację, jako szansę. Natomiast Węgry jako zagrożenie. Węgierski premier uważa, że mimo tych różnic można funkcjonować w ramach jednej wspólnoty. – Musimy się szanować i nie można niczego narzucać – stwierdził.
- Musimy pozostać przy swoich stanowiskach jeśli chodzi o imigrację. Zachód pozbył się swoich korzeni, chce społeczeństwa multikulturalnego. My tego nie chcemy. Jeśli ulegniemy to przyślą nam tych, których sami nie potrzebują – mówił w TVP Info.
Viktor Orban odniósł się do kryzysu na węgierskiej granicy i budowy ogrodzenia w 2015 r. – Jeśli Grecja obroniłaby swoją granicę to żadna fala uchodźców nie dotarłaby do Węgier. Grecy nie mogli lub nie chcieli wywiązać się ze swoich obowiązków i dlatego musieli zrobić to Węgrzy – mówił.
- Węgry bez granicy są jak jajko bez skorupki. Będziemy strzec swojej granicy. Robimy to też, żeby bronić całej UE. Odbieramy to jako strzał w plecy, bo bronimy interesów UE, robimy wszystko, żeby przestrzegać prawa UE – przekonywał.