Usnarz Górny. Policja zakłóca próby komunikowania się z uchodźcami?
Sytuacja koczujących na polsko-białoruskiej granicy uchodźców staje się coraz trudniejsza. Chłodne dni i ulewne deszcze spowodowały pogorszenie się stanu zdrowia części osób. Dodatkowo policja ma utrudniać tłumaczom kontakt z imigrantami.
Na granicy polsko-białoruskiej w Usnarzu Górnym od dwudziestu dni koczuje grupa uchodźców. Przejście do Polski uniemożliwiają im Straż Graniczna i wojsko. Teren zabezpiecza dodatkowo policja, która odcina media, wolontariuszy i organizacje pozarządowe od imigrantów.
Według informacji Straży Granicznej w obozowisku jest 24 lub nieco więcej osób. Fundacja Ocalenie, której pracownicy komunikują się z imigrantami przez megafony, otrzymuje z kolei od nich informacje, że w obozie są 32 osoby.
Zobacz także: Uchodźcy na granicy. Były oficer Agencji Wywiadu: Należy podjąć męskie decyzje
Usnarz Górny. Policja zakłóca próby komunikowania się z uchodźcami?
Właśnie ta forma komunikacji ma być problemem dla polskich służb. Policja bowiem skrzętnie próbuje przeszkodzić w porozumiewaniu się z uchodźcami.
W sobotę tego typu działania nagrała nawet kamera stacji TVN24, która prowadziła relację z Usnarza Górnego. Nie umknęło to uwadze internautów, którzy nie kryli swojego oburzenia w mediach społecznościowych.
"To się nie dzieje. Policja w trakcie relacji na żywo próbuje zagłuszyć i zasłonić uchodźców. By odciąć ich od tłumaczki, która stoi kilkaset metrów dalej i próbuje porozumieć się z nimi przez megafon. Tego nie da się niczym wytłumaczyć" - czytamy.
"Usnarz Górny. I tak za każdym razem kiedy pani tłumaczka mówi do uchodźców, policja zakłóca próby komunikowania się na przeróżne sposoby. Krew się w człowieku gotuje na te ANTYCZLOWIECZE ZACHOWANIE" - napisała inna internautka.
Usnarz Górny. Krytyczna sytuacja
Nad Usnarzem Górnym przeszła gwałtowna ulewa. Intensywny deszcz padał przez całą noc z piątku na sobotę, ustał dopiero rano. Teren zamienił się w podmokłą łąkę. Warunki, w których przebywają kobiety, dzieci oraz osoby wymagające opieki medycznej, są coraz cięższe.
Fundacja Ocalenie donosi, że 10 osób ma gorączkę i krew w moczu. Rzeczniczka Kalina Czwarnóg powiedziała w rozmowie z WP, że kartkę wezwali członkowie fundacji. O tym również poinformował poseł Franciszek Sterczewski na Twitterze.
Wirtualna Polska skontaktowała się z rzeczniczką Straży Granicznej ppor. Anną Michalską. Na razie nie potwierdza doniesień fundacji i dodaje, że karetka nie może przejechać przez granicę zewnętrzną, a obcokrajowcy znajdują się po stronie białoruskiej.