ŚwiatSzokujące warunki w litewskim obozie dla migrantów. W kranie błoto zamiast wody

Szokujące warunki w litewskim obozie dla migrantów. W kranie błoto zamiast wody

Czarna woda w kranie, brudne sanitariaty i narastające problemy ze zdrowiem - tak migranci z zamkniętego obozu w Rudnikach na Litwie przedstawiają swoją codzienność. To jeden z ośrodków, gdzie trafiali cudzoziemcy m.in. z Iraku, którzy w ostatnich miesiącach nielegalnie przekroczyli granicę. Media nie mają tam wstępu. Tylko w Wirtualnej Polsce publikujemy nagrania i zdjęcia z wewnątrz.

Migranci z obozu w Rudnikach na Litwie skarżą się na skandaliczne warunki
Migranci z obozu w Rudnikach na Litwie skarżą się na skandaliczne warunki
Źródło zdjęć: © Wirtualna Polska | Wojciech Kozioł
Patryk MichalskiTatiana Kolesnychenko

Obóz dla migrantów w Rudnikach powstał na terenach wojskowego poligonu - w połowie drogi między granicą z Białorusią a Wilnem. Mógłby pomieścić nawet 1500 osób. Prowadzi do niego wyboista droga wzdłuż lasu. Obecnie mieszka tu około 700 cudzoziemców, którzy w ostatnich miesiącach zostali zatrzymani przez litewskich pograniczników w związku z nielegalnym przekroczeniem granicy. Teren jest szczelnie ogrodzony metalowymi płotami, przy bramie widać duży szlaban, a okolicy pilnują strażnicy graniczni i policjanci. W obozowisku mieszkają wyłącznie mężczyźni.

Miejsce jest niemal całkowicie odcięte od świata. Litewska Straż Graniczna kilka tygodni temu zdecydowała, że na teren ośrodka nie będą wpuszczani dziennikarze. Funkcjonariusze pozwolili jednak dziennikarzom Wirtualnej Polski porozmawiać z cudzoziemcami z odległości kilkunastu metrów. Relację mężczyzn opisaliśmy w reportażu "Na granicy: Migranci, uchodźcy, ludzie", w którym pokazaliśmy, jak wygląda kryzys wywołany przez reżim Aleksandra Łukaszenki.

- Traktują nas jak przestępców. Cały czas jesteśmy pilnowani, nigdzie stąd nie możemy wychodzić. Ciągle słyszymy, że namioty są tymczasowe, ale jesteśmy tutaj już od miesiąca. Nikt nie podaje nam konkretów. Wystąpiliśmy już o azyl, ale procedura bardzo długo się ciągnie. Słyszymy, że jest nas bardzo dużo, a oficerów Straży Granicznej mało - skarżył się Muhammad.

TRUDNA CODZIENNOŚĆ

Migranci, z którymi nawiązaliśmy kontakt, pokazali nam, jak wygląda życie wewnątrz obozu. – Warunki nie są łatwe. Co prawda mamy namioty, łóżka polowe i materace, ale trudno tu dbać o higienę – skarży się jeden z Irakijczyków. – Z kranu leci czarna woda. To właściwie jest błoto – dodaje inny mężczyzna, który pokazuje nam nagranie z kontenera, w którym powstała prowizoryczna toaleta.

Jeden z sanitariatów w ośrodku dla migrantów w Rudnikach
Jeden z sanitariatów w ośrodku dla migrantów w Rudnikach © Materiały WP

Cudzoziemcy podkreślają też, że rośnie liczba mieszkańców obozu, którzy skarżą się na coraz gorszy stan zdrowia. Jak mówią, do obozowiska kilkukrotnie przyjeżdżała karetka, by zabrać chorych.

Obraz
© Wirtualna Polska

Niektórzy nie byli w stanie się podnieść, konieczne było ich przenoszenie na kocach. – Takich sytuacji jest coraz więcej – twierdzi Ali.

Irakijczycy, z którymi rozmawiamy, narzekają też na żywność. – Jemy m.in. konserwy, które bardziej przypominają jedzenie dla psów.

Migranci z ośrodka w Rudnikach narzekają na żywność
Migranci z ośrodka w Rudnikach narzekają na żywność © Materiały WP

Pod pretekstem wycieczek, cudzoziemcy przylatują na Białoruś, by potem przy pomocy pograniczników i przemytników przedostać się do Unii Europejskiej. Służby reżimu wskazywały nawet migrantom miejsca, gdzie mogą nielegalnie przekroczyć granicę. Początkowo władze w Wilnie przyjmowały wnioski o ochronę i kierowały migrantów do zamkniętych ośrodków. W związku z nasileniem procederu konieczne było uszczelnienie granic i ogłoszenie stanu nadzwyczajnego, dzięki czemu cudzoziemcy są zawracani. Właśnie z tego powodu cudzoziemcy zaczęli nielegalnie przekraczać białorusko-polską granicę.

- Informację o locie do Mińska znalazłem w internecie. Słyszeliśmy, że po przylocie granice będą otwarte, że nie będziemy mieli większych problemów, by dotrzeć m.in. do Niemiec. Chcieliśmy zacząć nowe życie. Bilet lotniczy kosztował 1000 dolarów. Później taksówką pojechał na granicę – mówi jeden z Irakijczyków. – Ciągle słyszymy, że zostaniemy deportowani. Najgorsza jest niepewność, bo nie wiemy, co się z nami stanie i jak długo będziemy musieli żyć w takich warunkach.

Kobiety i dzieci trafiają do innych ośrodków – mieszkają m.in. w miejscowości Dubicze. Wejście jest pilnie strzeżone. Służby zabroniły nam rozmowy z cudzoziemcami nawet przez ogrodzenie. Z daleka jednak widać, że warunki na miejscu są dużo lepsze. Migranci mieszkają m.in. w nowych kontenerach. Dużo lepsze warunki panują również w ośrodku w Widzieniańcach, który został urządzony w dawnej szkole. Są tu przede wszystkim cudzoziemcy z Afryki, którzy na podróż do Mińska zdecydowali się nawet 2-3 lata temu. Mieszkają w salach lekcyjnych, które zostały zaaranżowane na pokoje. Mają do swojej dyspozycji nawet salę gimnastyczną, gdzie regularnie grają w koszykówkę.

LITEWSKIE WŁADZE ODPOWIADAJĄ "ROBIMY WSZYSTKO, BY PRAWA CZŁOWIEKA BYŁY PRZESTRZEGANE"

Litewskie służby z dystansem podchodzą do historii przedstawianych przez migrantów. Zwracają uwagę, że wielu cudzoziemców zmienia wersje zdarzeń, a nawet swoje imiona. Pogranicznicy twierdzą, że większość osób zostanie deportowana. O warunki życia w obozie w Rudnikach zapytaliśmy Straż Graniczną. Nasze pytania zostały przekierowane do litewskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Resort podkreślił, że "Litwa szanuje prawa człowieka i robi wszystko, by były przestrzegane". Jednak kryzys migracyjny zaskoczył wszystkich.

- Migranci przybyli na Litwę nielegalnie, naruszając państwową granicę. Mamy obecnie kryzys migracyjny i szukamy sposobów, aby zapewnić lepsze warunki dla przybyłych. Otrzymują oni ciepłe ubrania, staramy się zorganizować dostawy lepszego jedzenia. Także na bieżąco poprawiane są warunki higieniczne. Na razie czysta woda jest dowożona do obozowiska, ale w najbliższym czasie zostanie dokończone wiercenie nowego źródła i w ten sposób migranci będą mieli bezpośredni dostęp do wody pitnej – czytamy w przesłanej dla WP odpowiedzi departamentu komunikacji litewskiego MSW.

Resort ma jednak obecnie jeszcze większe zmartwienie. Jesień jest coraz bliżej, a noce już są bardzo zimne. W ulewne dni namioty są podtapiane. Litewski rząd planuje przenieść migrantów do domków modułowych oraz innych budynków dostosowanych do potrzeb mieszkalnych, ale data "przeprowadzki" wciąż nie jest znana.

Niewykluczone więc, że jeszcze przed nadejściem przymrozków, większość migrantów zostanie deportowana do krajów, z których przybyli.

- Do tej pory litewski Departament Migracji otrzymał 1900 wniosków o azyl. Decyzje zapadły w sprawie ponad 200 wniosków. Żadna osoba nie otrzymała statusu uchodźcy. Obecnie specjaliści od migracji prowadzą konsultacje dla migrantów i informują ich o możliwościach powrotu do krajów ojczystych, wykorzystując pomoc finansową w wysokości 300 euro. Jeśli migranci wyrażają zgodę na powrót, to otrzymują również bilety – poinformowało nas litewskie MSW.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1614)