Kryzys na polsko-białoruskiej granicy. Część uchodźców opuściła Usnarz Górny
Zmniejszyła się grupa uchodźców, którzy od 11 dni przebywają na granicy polsko-białoruskiej w Usnarzu Górnym. - Zostało w tej chwili mniej niż 10 osób - mówi w rozmowie z WP przedstawicielka Fundacji Ocalenie. Marianna Wartecka zastrzega jednak, że jest to informacja od samych uchodźców, z którymi nie ma dobrych warunków komunikacyjnych, więc nie można jej jednoznacznie potwierdzić. Z kolei Straż Graniczna twierdzi, że na granicy wciąż koczują 24 osoby.
22.08.2021 12:15
Osoby przebywające na polsko-białoruskiej granicy - dopóki nie otrzymały pomocy ze strony wolontariuszy Fundacji Ocalenie i posła Lewicy Macieja Koniecznego - nie miały zapewnionego dostępu do jedzenia i wody, śpiworów, namiotów ani opieki medycznej.
W niedzielę o godzinie 10.00 rano Straż Graniczna opublikowała informację o tym, że połowa uchodźców przebywających na granicy w miejscowości Usnarz Górny "opuściła teren". "Pozostałe osoby nie chcą opuścić miejsca koczowiska" - napisano na Twitterze.
Usnarz Górny. Grupa uchodźców opuściła granicę. "Pozostało mniej niż 10 osób"
- Na granicy w Usnarzu Górnym zostało w tej chwili mniej niż 10 osób - mówi w rozmowie z WP Marianna Wartecka z Fundacji Ocalenie, która aktywnie działa na miejscu i pomaga przebywającym tam uchodźcom.
Członkini fundacji podkreśla jednak, że informacja ta nie może być jednoznacznie potwierdzona. To dlatego, że kontakt z uchodźcami wciąż utrudniają mundurowi. Nikt nie może zbliżyć się do osób koczujących na granicy, obecnie nie da się też przekazać im żadnych niezbędnych przedmiotów, m.in. produktów przeznaczonych do higieny osobistej, jedzenia, wody. Pole widzenia jest niewielkie, z kolei próby kontaktu są zagłuszane przez obecne na miejscu służby.
Usnarz Górny. "Nie mamy podstaw, żeby Straży Granicznej wierzyć"
- O godzinie 10.00 na Twitterze Straży Granicznej pojawiła się informacja, że te osoby zostały w większości wywiezione - dodaje Wartecka. Jak podkreśla, fundacja na razie nie jest w stanie ustalić, czy uchodźcy zostali wywiezieni przez służby białoruskie, czy trafili do Polski.
- Nie mamy podstaw, żeby Straży Granicznej wierzyć, ponieważ wielokrotnie już nas okłamywali w wielu sprawach - zaznacza. - Nie możemy ustalić, gdzie trafiła grupa tych osób - czy na Białoruś, czy gdzieś do Polski. Nie możemy ustalić tego z tymi osobami, które zostały, ponieważ wojsko zagłusza nasze próby komunikacji - relacjonuje. - Udało nam się jedynie ustalić, że zostało tam ich mniej niż dziesięcioro - podkreśla.
- Które osoby zostały? Tego nie wiemy. Znamy imiona i nazwiska wszystkich tych, którzy byli tam od samego początku. Ale na tyle jesteśmy zagłuszani, że nie możemy wychwycić imion i nazwisk tych, którzy opuścili teren granicy - mówi.
Usnarz Górny. Straż Graniczna odpowiada
Według informacji, które pozyskaliśmy z biura Rzecznika Prasowego Komendanta Głównego Straży Granicznej, na granicy polsko-białoruskiej w Usnarzu przebywają wciąż 24 osoby.
- 20 mężczyzn i 4 kobiety, nie ma żadnych dzieci - informuje nas przedstawicielka prasowa SG.
Z kolei we wpisie na Twitterze Straż Graniczna poinformowała, że białoruskie służby zaprosiły media na spotkanie z koczującymi uchodźcami.
"Miejsce koczowiska zostało wcześniej przygotowane do nagrań telewizyjnych. Część osób została zabrana, a nowe przywiezione" - podała Straż Graniczna.
Usnarz Górny. Kryzys na granicy i tragiczna sytuacja uchodźców z Afganistanu
Przypomnijmy, że wcześniej przez 11 dni na wschodniej granicy koczowały 32 osoby z Afganistanu. Wśród nich kobiety, dzieci i wymagający pomocy medycznej. - Przekazaliśmy im namioty, śpiwory, jedzenie czy wodę. Wszyscy chcą ubiegać się o ochronę międzynarodową - mówiła w piątek w rozmowie z WP Kalina Czwarnóg z Fundacji Ocalenie.
Do uchodźców nie dopuszczono wicemarszałek Senatu Gabrieli Morawskiej-Staneckiej. Straż Graniczna nie przepuściła także lekarki, która chciała udzielić pomocy medycznej uchodźcom.
Przeczytaj także: