USA negocjują z Moskwą? "Amerykanie uznali, że osiągnęli swój cel"
Według NBC News byli amerykańscy dyplomaci prowadzili nieoficjalne rozmowy z Rosjanami bliskimi Kremlowi, by przygotować grunt pod potencjalne negocjacje dotyczące zakończenia wojny w Ukrainie. Eksperci, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, ocenili, jaki to może mieć wpływ na losy wojny oraz relacje amerykańsko-ukraińskie. Nie brakuje też skrajnych opinii.
Według NBC w rozmowach miał brać udział szef rosyjskiej dyplomacji. Z doniesień wynika, że z Siergiejem Ławrowem spotkali się m.in. były dyplomata i szef ośrodka Center for Foreign Relations (CFR) Richard Haass, ekspert ds. Europy w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego w gabinecie Obamy Charles Kupchan oraz ekspert od spraw rosyjskich, były dyplomata Thomas Graham.
Podczas rozmowy w Nowym Jorku miały zostać poruszone najbardziej drażliwe tematy, w tym "los kontrolowanych przez Rosję terytoriów, których Ukraina może nigdy nie wyzwolić". Rzeczniczka MSZ Rosji zaprzeczyła tym doniesieniom.
- Administracja Bidena nie wydała oficjalnej zgody na te dyskusje - oświadczył Matthew Miller, rzecznik Departamentu Stanu cytowany przez Reutersa. - I jak wielokrotnie powtarzaliśmy, nic o Ukrainie bez Ukrainy - dodał.
Z kolei rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby stwierdził w rozmowie z CBS News, że Biały Dom "był świadomy sytuacji". - Chcę jednak wyjaśnić, że nikt nie nakłaniał ani nie wywoływał tych dyskusji, nie wspieraliśmy ich w żaden aktywny sposób - podkreślił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem amerykanisty, prof. Zbigniewa Lewickiego, Biały Dom mógł uznać, że osiągnął swój cel, jakim jest osłabienie Rosji. - To całkiem prawdopodobne, że Amerykanie prowadzą zakulisowe negocjacje z Moskwą. Nawet byłoby dziwne, gdyby nie prowadzili – ocenia w rozmowie z WP.
- Celem Stanów Zjednoczonych było - i pewnie wciąż jest - maksymalne osłabienie Rosji tak, by przestała stanowić zagrożenie na przyszłość. - Nie róbmy sobie złudzeń, że Ukraina znaczy niezwykle dużo dla Waszyngtonu. Ukraina jest na marginesie amerykańskiej mapy politycznej świata - mówi prof. Lewicki.
Przypomina, że z szeregu doniesień wynika, iż Rosja podczas trwającej już kilkanaście miesięcy wojny, utraciła znaczną część swojego potencjału militarnego. Administracja Joe Bidena mogła więc uznać – biorąc również pod uwagę "zmęczenie Ukrainy - że nadszedł czas podjęcia większych wysiłków na rzecz zaprowadzenia pokoju.
- Żeby zakończyć tę wojnę, Amerykanie mogą skutecznie wywierać naciski na Ukrainę. Oczywiście zakładając, że porozumienie końcowe będzie dla Ukrainy korzystne. Trudniej jest im wywrzeć nacisk na Moskwę, dlatego trzeba prowadzić intensywne rozmowy dyplomatyczne, żeby dojść do tego, czego chcą wszyscy, czyli do zakończenia konfliktu - tłumaczy amerykanista.
Prof. Lewicki zastrzega jednak, że Rosja z pewnością nie zgodzi się na porozumienie, które nie pozwoliłoby jej "zachować twarzy". - Ani Putin, ani jego ewentualny następca nie mógłby podpisać porozumienia upokarzającego Rosję. To byłoby nierealne - podkreśla.
Według rozmówcy WP, Amerykanie przed podjęciem rozmów z Moskwą przedyskutowali z Kijowem "linie brzegowe". Jak dodaje, nie można wykluczyć, że w rozmowy zostanie włączony przedstawiciel Ukrainy, jednak aby miało to sens, "Rosja powinna zaakceptować rozwiązania, które zadowoliłyby Kijów".
Waszyngton negocjuje w imieniu Ukrainy? "Kijów nie utrzymuje kontaktów"
Ryszard Schnepf, były ambasador RP w Waszyngtonie przypomina, że dyplomacja "drugiego planu" jest znaną metodą w działaniach szeregów rządów, a zwłaszcza administracji amerykańskich.
- Znam osobiście niektóre osoby, które są wymienione jako uczestnicy tych rozmów. Wiem bardzo dobrze, że są ostatnimi, których można by podejrzewać o sympatie proputinowskie, są zdecydowanie za Ukrainą - podkreśla.
Według niego, rozmowy polegające na "zbadaniu warunków" zakończenia trwającej wojny "są normalna praktyką, która nie obciąża urzędującej administracji". W ocenie Schnepfa, z pewnością nie dzieje się to bez wiedzy strony ukraińskiej.
Rozmówca WP przypomniał, że obecnie Kijów nie utrzymuje żadnych kontaktów z Moskwą. Jego zdaniem nieoficjalne rozmowy prowadzone za pośrednictwem Waszyngtonu mogłyby zatem służyć również temu, "by strona amerykańska mogła poinformować Ukrainę, jakie są warunki brzegowe" Rosji.
Drugim celem Stanów Zjednoczonych - jak mówi - mogłoby być "zbadanie nastrojów na Kremlu" oraz sondowanie "czy jest jakiś nurt, który jest skłonny do ustępstw".
- Z całą pewnością jeżeli ktoś może mieć dosyć tej wojny, która przyniosła już tyle ofiar i niesie za sobą koszty ekonomiczne, polityczne i wizerunkowe, to jest to w oczywisty sposób Federacja Rosyjska. Nie oznacza to natomiast, że Rosja przestała być niebezpieczna - podsumowuje.
Zakulisowe rozmowy z Rosją. "Niesłychanie szkodliwe"
W debacie publicznej nie brakuje również odmiennych głosów. Pułkownik dr Piotr Łukasiewicz ocenił w mediach społecznościowych, że negocjacje z Rosją świadczą wręcz o "desperacji USA".
"Niesłychanie szkodliwy pomysł rozpoczynania negocjacji, kiedy nie wiadomo wiele o rozstrzygnięciu wojny" - dodaje.
Maciej Zubel, dziennikarz Wirtualnej Polski