USA gromadzą flotę i grożą Wenezueli. Domino upadnie w drugą stronę?
Stany Zjednoczone gromadzą potężne siły morskie wokół Wenezueli, z presją na obalenie Nicolasa Maduro. Jak zauważa "The Economist", konflikt może wywołać chaos na niespotykaną skalę.
Od września 2025 r. Amerykanie wzmacniają obecność wojskową na Karaibach. Celem eskalacji napięć jest obalenie prezydenta Wenezueli Nicolasa Maduro, który według amerykańskiej administracji jest zaangażowany w narkoterroryzm.
Zdaniem analityków, nieudana interwencja może pogłębić chaos zarówno w Wenezueli, jak i poza jej granicami. Amerykańskie siły prowadzą obecnie intensywne manewry, a nad krajem przelatują bombowce, demonstrując gotowość do działania. "Domino może upaść w drugą stronę" - ostrzega brytyjski tygodnik.
Hołownia się pożegnał. "Chcę prosić, żebyście trzymali za mnie kciuki"
Pomimo prób dyplomacji, ostatnie działania pokazują, że USA decydują się na siłowe rozwiązania. Rozmowy były prowadzone przez m.in. Rica Grenella, specjalnego wysłannika Trumpa, ale nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. "Maduro musi odejść" - brzmi przesłanie administracji USA.
Możliwe scenariusze
Eksperci wskazują na kilka możliwych scenariuszy: od obalenia Maduro przez armię wenezuelską, poprzez negocjacje polityczne, aż po pełnoskalową operację wojskową USA. Wśród pozytywnych scenariuszy znajduje się również możliwość, że groźby wojskowe skłonią Maduro do ustępstw.
Jak czytamy, obecna strategia USA wiąże się jednak z dużymi wyzwaniami, biorąc pod uwagę skomplikowaną sytuację polityczną i ekonomiczną w Wenezueli. Mimo że społeczeństwo wenezuelskie coraz bardziej krytycznie ocenia reżim Maduro, jego władza wciąż utrzymuje się dzięki kontroli nad wojskiem.
Pomimo ryzyka, Waszyngton widzi w ewentualnym obaleniu Maduro szansę na zwiększenie wpływów w regionie i wyeliminowanie wpływu Chin i Rosji.
Źródło: "The Economist"