Dziwne zwyczaje
Po pewnym czasie zaczęłam zauważać u nich wiele dziwnych zwyczajów. Na przykład nie lubili odpowiadać z własnej inicjatywy podczas zajęć. To byli świetni studenci. Przygotowywali się tak dokładnie, że często sprawdzanie ich pracy domowej nie miało sensu. Marginesy podręczników zapisywali mnóstwem notatek. A jednak wahali się, zanim podnieśli rękę. Kiedy wzywałam ich imiennie, natychmiast wstawali i odpowiadali, ale zgłaszanie się na ochotnika najwyraźniej było dla nich czymś obcym.
Studenci czuli się także zbici z tropu zaimkiem "mój". Mówiąc o Pjongjangu, nigdy nie używali określenia "moje miasto", tylko "nasze". KRLD nigdy nie była "moim" krajem, zawsze "naszym". Właściwie do nazw "Pjongjang" i "KRLD" za każdym razem doklejali przydawki "nasz", "nasza": "nasz Pjongjang", "nasza KRLD". Nawet kiedy przeprowadziłyśmy specjalną lekcję na temat różnicy między zaimkami "mój" i "nasz", a także wyjaśniłyśmy, że przy nazwach własnych mogą "nasz" zupełnie opuścić, wydawali się zdezorientowani.