Uniewinniono oskarżonych o nieudzielenie pomocy 4‑latkowi
Piotrkowski sąd rejonowy uniewinnił rodziców konkubenta matki 4-letniego Oskara oskarżonych o nieudzielanie pomocy dziecku. Chłopczyk okrutnie katowany przez matkę i jej konkubenta zmarł w marcu ub. roku.
Sąd uznał, że nie ma dowodów na to, że oskarżeni wiedzieli, iż ich syn i matka dziecka znęcali się nad chłopczykiem. Jedynym obciążającym dowodem w sprawie były zeznania matki dziecka, która w śledztwie twierdziła, że rodzice konkubenta o wszystkim wiedzieli. Podczas procesu kobieta zmieniła jednak zeznania, utrzymując, że wcześniej kłamała. Przyznała, że obciążyła ich, bo była na nich zła. Wyrok nie jest prawomocny.
25-letnia matka dziecka Joanna M. i jej o rok starszy konkubent Artur N. prawomocnym już wyrokiem skazani zostali na 25 lat więzienia za zabójstwo chłopca. Sąd uznał ich też za winnych wielomiesięcznego, okrutnego znęcania się nad Oskarem.
Do tragedii doszło na początku marca ub. roku w jednym z mieszkań w Piotrkowie Tryb. Jak ustalono, matka i konkubent znęcali się nad Oskarem przez wiele miesięcy, bili go pięściami, pogrzebaczem, kopali, popychali na rozgrzany piec i głodzili. Bili tylko dlatego, że chłopiec się zmoczył lub był głodny. Dziecko doznało m.in. ran ciętych, poparzeń, miało wybite zęby i złamaną rękę; ważyło 10 kg - tyle ile roczne dziecko. W noc poprzedzającą tragedię mężczyzna tak mocno uderzał dziecko w brzuch, że chłopiec zmarł.
Przed sądem Artur N. przyznał się do znęcania się i pobicia; matka dziecka nie przyznała się do winy. Sądy obu instancji uznały, że oboje oskarżeni są tak samo winni długotrwałego - ze szczególnym okrucieństwem - znęcania się nad Oskarem, które zakończyło się zabójstwem dziecka.
Zdaniem sądu, oskarżony mógł przewidzieć, że w wyniku silnego uderzenia w brzuch dziecko może umrzeć. Natomiast matka chłopca pomogła konkubentowi w zabójstwie, ponieważ nie zapobiegła biciu dziecka i nie wezwała na czas pomocy lekarskiej. Oboje - jak uznały sądy - ukrywali dziecko przed światem, bo doskonale zdawali sobie sprawę do jakiego stanu je doprowadzili.
Piotrkowska prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie śmierci Oskara oskarżyła rodziców Artura N - Jolantę i Tadeusza N. - że wiedzieli o znęcaniu się nad dzieckiem i przez wiele miesięcy nie udzielili mu pomocy. Sąd uniewinnił jednak oboje od tych zarzutów, uznając, że obciążające ich zeznania matki dziecka są niewiarygodne. Powołany przez sąd biegły psycholog uznał, że z psychologicznego punktu widzenia wszystkie zeznania kobiety nie stanowią wiarygodnego dowodu, a jej wersja musi być zweryfikowana innymi dowodami. Takich jednak nie było.
Podczas procesu sąd przesłuchał wszystkie osoby, które zeznawały w sprawie o zabójstwo dziecka, i okazało się, że żaden ze świadków nie potwierdził wersji matki. Ustalono, że oskarżeni nie akceptowali związku syna z konkubiną i prawie ich nie odwiedzali.
Na razie nie wiadomo, czy prokuratura odwoła się od tego wyroku.
Tragedia Oskara wstrząsnęła opinią publiczną. Grupa osób z całej Polski po tym wydarzeniu założyła stowarzyszenie przeciwko przemocy wobec dzieci. Zebrała także ponad 9 tys. zł i ufundowała pomnik na grobie chłopca, na którym widnieje napis - "Chciałem tylko, żeby ktoś mnie kochał".