Umorzenie śledztwa ws. Giertycha. Co wiemy?
Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie Polnordu w części dotyczącej Romana Giertycha. Decyzji sprzeciwiała się prokurator Sylwia Chamerska, która następnie została odwołana z delegacji do Prokuratury Krajowej. Obawy przed ujawnieniem niekorzystnych dla władzy szczegółów śledztwa ws. Polnordu miały być przyczyną rezygnacji komisji ds. Pegasusa z przesłuchania Giertycha. Tymczasem mecenas przekonuje, że wybory prezydenckie mogły zostać sfałszowane.
Co musisz wiedzieć?
- Prokuratura umorzyła śledztwo wobec Giertycha, choć zarzuty prania brudnych pieniędzy i przywłaszczenia kilkudziesięciu milionów zł wciąż ciążą na bliskich współpracownikach i klientach posła. Według śledczych Giertych o niczym nie wiedział, nie decydował, a na swojego wieloletniego ochroniarza nie miał wpływu.
- Prokurator Chamerska miała wydać negatywną opinię wobec umorzenia zarzutów. Po tej decyzji - jak podaje "Rzeczpospolita" - nie przedłużono jej delegacji do Prokuratury Krajowej.
- Z kolei komisja śledcza ds. Pegasusa zdecydowała, że na razie nie przesłucha Giertycha. Na decyzje członków komisji wpływ miały mieć obawy dotyczące sprawy Polnordu i brak dostępu do kluczowych dokumentów.
Jak ustalili dziennikarze WP, w śledztwie w sprawie wyprowadzenia pieniędzy ze spółki deweloperskiej Polnord i prania pieniędzy zarzuty usłyszało dziewięć osób, w tym adwokat Roman Giertych. To właśnie do tej sprawy polityk był w 2020 r. zatrzymany. Postępowanie przeciwko Giertychowi w styczniu 2025 r. umorzono.
Z prokuratorskiego dokumentu wynika, że Giertych pełnił tylko rolę usługową - był prawnikiem czterech spółek uczestniczących w wytransferowaniu kilkudziesięciu milionów złotych ze spółki Polnord, co sprawiło, że stanęła ona u progu bankructwa.
Decyzje, zdaniem śledczych, podejmowali przede wszystkim Ryszard K., były miliarder oraz Sebastian J., ps. Foka. To wieloletni współpracownik Giertycha, jego ochroniarz, kierowca oraz były prezes spółki Giertych-Kancelarie.
"Wszelkie zarzuty wobec mnie zostały umorzone. Ponieważ Polnord nie odwołał się od tego umorzenia, to stało się ono prawomocne" - przekazał w odpowiedzi na pytania Wirtualnej Polski Giertych.
Tracą stanowiska. Prokuratorzy od sprawy Giertycha odwoływani
Pierwsze informacje o umorzeniu śledztwa wobec Giertycha pojawiły się 16 stycznia, gdy Prokuratura Regionalna w Lublinie zakończyła postępowanie dotyczące wyprowadzania pieniędzy z Polnordu. "Decyzja prokuratora Andrzeja Markowskiego, który wcześniej próbował postawić zarzuty Giertychowi, wzbudziła liczne wątpliwości" - pisze "Rzeczpospolita".
Te miały się pojawić także w Prokuraturze Krajowej, gdzie nadzór nad sprawą sprawowała prokurator Chamerska. Po wydaniu przez nią negatywnej opinii ws. umorzenia, nie przedłużono jej delegacji do Prokuratury Krajowej.
Chamerska formalnie nadal nadzoruje postępowanie w sprawie Polnordu, jednak jedynie do końca lipca. Od 1 sierpnia wraca do Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu. W reakcji na informacje "Rz" w tej sprawie, rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak przekonywał, że decyzja "nie zawiera uzasadnienia".
W rozmowie z Interią Nowak deklarował: "Mogę wskazać jedynie, iż wnosił o to Prokurator Regionalny we Wrocławiu (macierzysta prokuratura Chamerskiej - red.), uzasadniając to potrzebami kadrowymi".
Dymisję ze stanowiska dyrektora departamentu, który miał w nadzorze Polnord, złożył natomiast - o czym również informowała gazeta - prokurator Marek Wełna. Powodem decyzji śledczego miały być różnice zdań w sprawie audytu śledztw w czasach PiS.
Odnosząc się do doniesień medialnych w sprawie dymisji prokuratora Marka Wełny, Przemysław Nowak podkreślił, że ten "nigdy nie prowadził tego śledztwa" (Polnordu - red.), więc "nie został odsunięty od jego prowadzenia".
- W tym czasie w Departamencie nominalnie nie było obsadzone stanowisko zastępcy dyrektora, więc do zakresu obowiązków Wełny należało nadzorowanie wszystkich postępowań, zarejestrowanych w DPG (Departamencie do Spraw Przestępczości Gospodarczej) oraz podpisywanie wszystkich pism i orzeczeń, wychodzących z Departamentu, w tym dotyczących postępowania w sprawie Polnord - tłumaczył Interii prok. Przemysław Nowak. Wełna w tym czasie zapoznawał się z aktami spraw, które wpływały do departamentu i z aktami nadzoru służbowego.
Co z przesłuchaniem Giertycha ws. Pegasusa? "Nie ma decyzji"
Tymczasem - jak podał Onet - komisja śledcza ds. Pegasusa nie przesłucha Giertycha. Według doniesień członkowie komisji mają obawiać się, że przy okazji badania nagrań z udziałem mecenasa, które miały zostać pozyskane nielegalnie, światło dzienne ujrzą niekorzystne dla władzy szczegóły wyprowadzenia pieniędzy ze spółki deweloperskiej Polnord.
Przewodnicząca komisji ds. Pegasusa Magdalena Sroka w programie "Tłit" Wirtualnej Polski przyznała, że na razie nie ma decyzji o przesłuchaniu Giertycha, jednak zaprzeczyła, by miało to jakikolwiek związek ze sprawą Polnordu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: boją się przesłuchać Giertycha? "Nie ma takiej decyzji"
Krucjata Giertycha ws. wyborów prezydenckich
Nie zważając na te doniesienia, Giertych forsuje narrację (powielaną przez część polityków KO) o tym, że wybory prezydenckie mogły zostać sfałszowane. A w związku z tym należy je - zdaniem Giertycha - powtórzyć. A na pewno przeliczyć wszystkie ponad 20 milionów głosów oddanych w drugiej turze.
- Ze zdumieniem oglądam codziennie kolejne komisje, w których się okazuje, że głos wyborców został przekreślony poprzez oszusta. Nikt nie wierzy w to, że te kilkanaście komisji to jest przypadek, pomyłka. Wszyscy wiemy, że mieliśmy do czynienia z fałszerstwem. Nie znamy tylko skali tego fałszerstwa - stwierdził Giertych w TVP Info.
Mecenas podkreślił, że jeśli doszło do przestępstwa, to winni powinni zostać ukarani. Dodał, że prokurator generalny i minister sprawiedliwości Adam Bodnar może zarządzić otwarcie worków z głosami i ponowne ich przeliczenie. - Ja bym na jego miejscu tak zrobił - stwierdził.
I prezes SN Małgorzata Manowska poinformowała w poniedziałek rano w Radiu Zet, że wśród protestów, które wpłynęły do SN, "indywidualnych protestów" jest kilkaset sztuk, zaś ok. 90 proc. stanowią te, których wzór udostępnił w mediach społecznościowych poseł Giertych. Protesty te nazywane są przez pracowników SN - jak dodała I prezes SN - tzw. giertychówkami.
W środę pojawiła się natomiast nowa teoria Giertycha ws. nieprawidłowości podczas głosowania w wyborach prezydenckich. W "Kropce nad i" w TVN24 stwierdził, że komisje wyborcze zostały w "sposób nielegalny przejęte w większości przez ludzi typu pana Olszańskiego".
- Obwodowe komisje wyborcze zostały w sposób nielegalny - i to mogę powiedzieć z całą odpowiedzialnością - przejęte w większości przez ludzi typu pana Olszańskiego, jakichś braci kamraci, którzy się zbierali w jakichś grupkach i nagle brat kamrat wystawiał kilkanaście tysięcy członków do komisji wyborczej - przekonywał Giertych.
Chodzi o ruch "Rodacy Kamraci", skrajnie prawicową organizacją nacjonalistyczną założoną przez Wojciecha Olszańskiego (ps. "Jaszczur") i Marcina Osadowskiego (ps. "Ludwiczek"). Niezwykła teoria Giertycha natychmiast wywołała lawinę kpin w mediach społecznościowych zarówno ze strony polityków, jak i dziennikarzy.
Źródło: WP Wiadomości/Onet/"Rzeczpospolita"/Interia/Radio Zet/TVP Info