- Zmiany w rządzie oceniam bardzo negatywnie (…). Wydaje mi się, że to jest moment desperacji. Jestem zdziwiony niektórymi nazwiskami - mówił w programie "Tłit" Wirtualnej Polski poseł Konfederacji Grzegorz Płaczek.
Gość WP wskazał, że zaskoczyła go m.in. nominacja posła PSL Miłosza Motyki na stanowisko szefa resortu energetyki. Płaczek przekazał, że miał okazję debatować z Motyką na temat przyszłości górnictwa. W jego ocenie poseł PSL posiada "umiejętność mówienia przez długie minuty o niczym".
Zaskoczeniem nie jest z kolei awans Radosława Sikorskiego na stanowisko wicepremiera. - Premier Donald Tusk widzi, że obecnie już nie jest tak silnym politykiem, jak był dwa lata temu, więc musiał się "obudować". To nie jest zaskoczeniem. Zaskoczeniem jest to, w czyje ręce poszło ministerstwo sportu - mówił Płaczek zarzucając Jakubowi Rutnickiemu "obrażanie oponentów politycznych".
Polityk Konfederacji krytycznie ocenił też oddanie resortu sprawiedliwości w ręce sędziego Waldemara Żurka. - Pojawia się pytanie, czy to nie będzie jeszcze bardziej agresywny minister sprawiedliwości (…). Nie wiem, czy nie rozsądniejszym rozwiązaniem byłoby nominowanie na fotel ministra sprawiedliwości kogoś spokojniejszego, kto umożliwiłby posłom wspólną rozmowę i rozwiązywanie problemów - podkreślił gość WP.
Poseł Płaczek zdradził też kulisy zmian w rządzie. Według niego "jeszcze kilkanaście godzin przed tym, zanim premier ogłosił nominacje, ministrowie nie wiedzieli, czy będą kontynuować swoją misję, czy nie". - Wydaje mi się to mało poważne - podsumował.