Ukraińcy oburzeni. W tle ponad pół miliona złotych dotacji od państwowej instytucji
Ukraińscy artyści, w większości mieszkający w Polsce, protestują przeciw organizacji Festiwalu Filmów Polsko-Ukraińskich "My z Wami. Wy z Nami" przez Fundację Wspieram. Ponad pół miliona złotych dotacji na jego organizację przyznał Polski Instytut Sztuki Filmowej. PISF broni Fundacji i przedstawia listę poparcia Festiwalu, na której umieszczono ukraińskich twórców. Część jednak nie wyraziła na to zgody, a jedna z artystek od 2000 roku nie żyje.
Oto #TOP2022. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.
- Pod koniec października 30 ukraińsko-polskich twórców i działaczy kultury wysłało pismo do dyrektora PISF wyrażające stanowczy protest w związku z dotacją dla festiwalu "My z Wami, Wy z Nami". Sygnatariusze zwracali uwagę, że Fundacja Wspieram od 2007 roku organizuje festiwal filmów rosyjskich "Sputnik nad Polską" i popularyzuje kinematografię sowiecką. A prezeska fundacji otrzymała przed laty Medal Puszkina, nadany przez prezydenta Federacji Rosyjskiej.
- W odpowiedzi na pismo Dyrektor PISF Radosław Śmigulski jako argument za wsparciem organizacji festiwalu dołączył listę "wielu znakomitych ukraińskich twórców", którzy wsparli wydarzenie. Organizatorzy protestu zaczęli weryfikować prawdziwość listy z 26 nazwiskami. W ciągu kilku dni okazało się, że co najmniej 20 artystów nie ma nic wspólnego z "rzekomym poparciem" dla festiwalu. Na liście poparcia znalazła się m.in. Tamara Sołoniewicz, polska reportażystka i scenarzystka, która nie żyje od 2000 roku.
- Dotacja w wysokości 540 tys. zł na organizację festiwalu organizowanego przez Fundację Wspieram była najwyższą przyznaną w ramach programu PISF. Jak ustaliliśmy, Fundacja otrzymała w tym roku też kolejną dotację - 490 tys. zł na organizację Festiwalu "Eurazja International Film Festival". W sumie PISF wsparł w tym roku fundację kwotą ponad 2,2 mln zł.
Pod koniec października na biurko dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Radosława Śmigulskiego trafia list protestacyjny 30 ukraińsko-polskich twórców i działaczy kultury, w którym wyrażają swoje oburzenie przyznaniem dotacji dla Fundacji Wspieram. Dotację w wysokości 540 tys. PISF przyznał w lipcu br. na organizację festiwalu filmów polsko-ukraińskich "My z Wami, Wy z Nami". Sygnatariusze zwracają uwagę, że Fundacja Wspieram od 2007 roku organizuje festiwal filmów rosyjskich "Sputnik nad Polską" i popularyzuje kinematografię sowiecką.
"Fundacja Wspieram od wielu lat korzysta z finansowania z rosyjskiego Ministerstwa Kultury oraz fundacji "Russkij Mir", która nawet przez polskie agencje rządowe jest identyfikowana jako narzędzie wpływów Kremla" – czytamy w liście. Wśród osób, które podpisały się pod listem, są m.in. ukraińscy reżyserowie, aktorzy, muzycy, menadżerowie kultury, aktywiści. Protest powstał w porozumieniu z "Ukraińskim Domem w Warszawie", prowadzonym od 2007 roku przez Fundację Nasz Wybór, która po wybuchu wojny wspiera, koordynuje i bezpośrednio pomaga uchodźcom z Ukrainy.
9 listopada dyrektor PISF Radosław Śmigulski w odpowiedzi na list, zapewnia, że Fundacja Wspieram – po wybuchu wojny w Ukrainie – została wezwana do bojkotu kultury rosyjskiej. "Organizatorzy festiwali mieli zgodnie z wytycznymi PISF zaprzestać pokazywania filmów rosyjskich, a producenci filmów mieli wykluczyć podmioty rosyjskie ze współpracy. Wszystkie polskie podmioty funkcjonujące na rynku przychyliły się do apelu PISF. Dotyczyło to również Fundacji Wspieram, która zaprzestała organizacji festiwalu "Sputnik nad Polską" – odpisał dyrektor PISF.
Jako główny argument przemawiający za organizacją przez Fundację Wspieram festiwalu filmów polsko-ukraińskich ujawnił listę "wielu znakomitych ukraińskich twórców, którzy wsparli wydarzenie".
Oburzenie i wściekłość ukraińskich artystów
Kiedy organizatorzy protestu zaczęli weryfikować listę poparcia dla festiwalu "My z Wami, Wy z Nami", po kilku dniach okazało się, że większość z 26 umieszczonych osób na liście nie deklarowała żadnego wsparcia, a ich nazwiska pojawiły się tam bez ich zgody i wiedzy. Na liście znaleźli się m.in. ukraiński aktor telewizyjny i radiowy Artem Manuilov, związany z inicjatywą "Euromajdan-Warszawa" i Teatrem Powszechnym w Warszawie. Artysta znalazł się na dwóch listach: protestujących przeciw dotacji dla Fundacji Wspieram i na rzekomej "liście poparcia" dla festiwalu organizowanego przez Fundację. Na liście znalazło się również kilku artystów i twórców pochodzących z Białorusi i mieszkających w Polsce.
Ich dyskusję, pełną oburzenia, irytacji i chęci natychmiastowego, publicznego wyjaśnienia sprawy można śledzić na koncie na Facebooku dr Aliny Potemskiej, ilustratorki i artystki sztuk wizualnych, absolwentki ASP w Warszawie, a także Akademii Sztuk Pięknych i Architektury w Kijowie, uczestniczki Programu Stypendialnego Ministra Kultury RP w 2015 roku, organizatorki protestu. Oto niektóre z wypowiedzi osób, które rzekomo miały poprzeć festiwal "My z Wami, Wy z Nami".
Taras Gembik (ukraiński poeta, performer, pracownik kultury; w Polsce mieszka od 2013 r.): "Jako osoby migranckie, których rodziny znajdują się obecnie na terytorium Ukrainy broniącej się przed inwazją Rosji, wyrażamy głęboki sprzeciw i oburzenie z powodu użycia naszych nazwisk do promocji wydarzenia kulturalnego, które współfinansuje prorosyjska fundacja Wspieram (…). Nasze nazwiska zostały bezprawnie użyte przez organizatorów festiwalu, rzekomo wspierającego kinematografię ukraińską. Pomijając powiązanie organizatora z podmiotami rosyjskimi, nigdy nie zostaliśmy ani przez Fundację Wspieram, ani przez Państwowy Instytut Sztuki Filmowej o zgodę wsparcia organizowanego przez nich wydarzenia".
dr Yulia Lashchuk (badaczka, menadżerka kultury, kuratorka. W latach 2016-2019 prowadziła Galerię Ukraińskiego Domu w Warszawie): "Nie wiem, co to jest, nie podpisywałam nic. I mam w związku z tym dwa pytania: 1) W*F? 2) Czy pan Śmigulski, były prawnik, wie, że udostępnianie nieprawdziwych informacji jest karalne? (…) Żądanie usunięcia z listy to chyba za mało. Chciałabym też wiedzieć, jakim cudem znaleźliśmy się na tej liście i kto za to odpowie".
Marta Romankiv (urodzona we Lwowie artystka interdyscyplinarna, twórczyni instalacji, prac wideo, mieszkająca w Polsce): "Domagamy się usunięcia naszych nazwisk z tej listy! Osobiście nie otrzymałam żadnej informacji o tym wydarzeniu, nie potwierdzałam swojego w nim udziału, w żaden sposób nie wyrażałam też wsparcia dla tego festiwalu! (…) Samo usunięcie to za mało, myślę, że tę sprawę trzeba kierować do sądu".
"Pójdziemy z tym do sądu"
Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, ukraińscy twórcy będą domagać się oficjalnych wyjaśnień w tej sprawie od kierownictwa PISF i ministra kultury Piotra Glińskiego, którego resort nadzoruje PISF.
- Przygotowujemy się, żeby pójść z tym do sądu. W żaden sposób państwowa instytucja nie może bezprawnie wykorzystywać danych ukraińskich artystów, bez ich wiedzy i zgody do rzekomego poparcia wydarzenia organizowanego przez prorosyjską fundację. Tym bardziej w kontekście trwającej wojny w Ukrainie, w której jesteśmy świadkami ludobójstwa ze strony Rosji – mówi Wirtualnej Polsce dr Alina Potemska, współorganizatorka protestu, która weryfikowała listę otrzymaną z PISF.
I jak dodaje, w aktualnej sytuacji organizatorzy protestu uważają, że polskie instytucje państwowe nie powinny "działać na dwa kraje" – agresora oraz obrońcy swojej ziemi.
- Uważamy, że jest to sprzeczne z działalnością wielu organizacji, działających na rzecz wsparcia walczącej o swoją wolność Ukrainy, zgodnie z polską racją stanu w tej kwestii – dodaje Alina Potemska.
Oburzenie ukraińskich twórców wywołał również fakt, iż na liście 26 nazwisk popierających Festiwal organizowany przez Fundację Wspieram umieszczono również Tamarę Sołoniewicz, pochodzącą z Podlasia reżyserkę i scenarzystkę filmów dokumentalnych, która zmarła w 2000 r.
– Absurd. Brak słów. Jest to zasłużona postać dla polskiej kinematografii, przecież w Białymstoku znajduje się skwer jej imienia – komentuje Potemska.
Największa dotacja w programie PISF
Festiwal ma odbyć się na początku przyszłego roku. Jak informował PISF, pierwotnie miał odbyć się w październiku br., ale przeniesiono go na później. Sprawie dotacji i organizacji festiwalu Wirtualna Polska zaczęła przyglądać się jeszcze przed protestem ukraińskich twórców.
Jak ustaliliśmy, nabór wniosków do polsko-ukraińskich inicjatyw filmowych PISF ogłosił po wybuchu wojny w Ukrainie. Instytut przyłączył się wówczas do apelu Ukraińskiego Komitetu Kinematografii o bojkot rosyjskich produkcji filmowych i wydarzeń z nim związanych. "Nie można dopuszczać do sytuacji, w której agresor napadający na demokratyczne państwo ma prawo bez żadnych konsekwencji zgłaszać filmy swojej produkcji do udziału w festiwalach międzynarodowych oraz brać udział w wydarzeniach kulturalnych" – argumentował Instytut.
W lipcu br. zapadła decyzja o przyznaniu przez PISF dofinansowania w wysokości 540 tys. zł Fundacji Wspieram na organizację Festiwalu Filmów Polsko-Ukraińskich. Dokładnie o taką kwotę Fundacja wnioskowała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nawet Dugin krytykuje Putina? "To wrzutka"
To największa przyznana dotacja w ramach programu. Dla przykładu: spółka Helios wnioskowała o 2,1 mln zł na "bezpłatne seanse w kinach dla dzieci z Ukrainy i ich opiekunów". Otrzymała 50 tys. zł. Z kolei spółka Message Film na program HelpUA chciała otrzymać 445,8 tys. zł. Nie otrzymała ani złotówki.
Jak ustaliliśmy, oprócz 540 tys. zł dotacji z PISF na Festiwal Filmów Ukraińskich, Fundacja Wspieram otrzymała w tym roku kolejną dotację - 490 tys. zł na organizację Festiwalu "Eurazja International Film Festival". To wydarzenie również zostanie zorganizowane w 2023 roku. W sumie PISF wsparł w tym roku Fundację kwotą ponad 2,2 mln zł (6 maja br. przyznał też 1,2 mln zł dotacji na Festiwal "Wisła"; wydarzenie jest organizowane w m.in. Gruzji, Armenii, Azerbejdżanie, Kirgistanie, Kazachstanie, Tadżykistanie, Serbii, Turcji, Mołdawii, Macedonii).
Milionowe dotacje od państwa, wsparcie z Moskwy
Fundacja Wspieram została założona pod koniec 2004 roku, jej siedziba mieści się na warszawskim Bemowie. Od 15 lat organizuje - znany w całej Polsce, ale także w Rosji - Festiwal Filmów Rosyjskich "Sputnik nad Polską". Jak czytamy na stronie organizatorów, celem Festiwalu jest zaprezentowanie jak najszerszej publiczności największych osiągnięć rosyjskiej kinematografii. Praktycznie od początku filmowa impreza zaczęła cieszyć się uznaniem rosyjskich i polskich władz państwowych.
Przez lata festiwal był wspierany przez państwowe i samorządowe instytucje w Polsce, ale też przez rosyjskie instytucje państwowe i podmioty kojarzone z Kremlem. Na liście są m.in. Polski Instytut Sztuki Filmowej, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Urząd m.st. Warszawy, Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu, Fundacja KGHM Polska Miedź, Ministerstwo Kultury Federacji Rosyjskiej, Fundacja Rosyjsko-Polskiego Centrum Dialogu, Gazprom, EuroPolGaz i sponsorzy prywatni. Jeszcze w ubiegłym roku organizatorzy festiwalu chwalili się współfinansowaniem przez Fundację "Russkij Mir". W lipcu br. została ona objęta sankcjami Unii Europejskiej. Według unijnych przywódców Fundacja została stworzona przez rząd w Moskwie w celu promowania rosyjskich interesów, odrzuca prawo do istnienia Ukrainy jako niepodległego państwa oraz opowiada się za jej zjednoczeniem z Rosją.
Patronem honorowym festiwalu w ostatnich latach byli m.in. ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew i Olga Lubimowa minister kultury Rosji.
Tylko w latach 2016-2021, czyli już za rządów PiS, Polski Instytut Sztuki Filmowej przekazał Fundacji Wspieram na organizację festiwalu blisko 1,5 mln zł, resort kultury na czele z ministrem Piotrem Glińskim ponad pół miliona złotych, a Urząd Miasta Stołecznego Warszawy 840 tys. zł. W tym roku festiwal "Sputnik nad Polską" nie otrzymał finansowania i został odwołany.
Instytut hojny dla Fundacji
Jak ustaliła WP, Polski Instytut Sztuki Filmowej pod rządami obecnego dyrektora Radosława Śmigulskiego był hojny również w dofinansowaniu innych projektów Fundacji Wspieram.
O ile w 2017 r. łączna wysokość dotacji dla Fundacji z Instytutu wyniosła 420 tys. zł., w następnym roku (po pojawieniu się Radosława Śmigulskiego) było to już 1,2 mln zł, w 2019 r.- 1,2 mln zł; 2020 r. – 1,1 mln zł, a w 2021 r. – 1,5 mln zł. W tym roku, po wybuchu wojny w Ukrainie, jak już wcześniej wspominaliśmy, jest to ponad 2,2 mln zł.
Radosław Śmigulski jest uważany za zaufanego człowieka wicepremiera, ministra kultury Piotra Glińskiego. Jego pięcioletnia kadencja kończy się 7 grudnia br. Jak poinformował Tygodnik "Polityka", w poniedziałek po południu (a więc po wysłanych przez Wirtualną Polskę pytaniach do PISF i resortu kultury) Śmigulski został wybrany na dyrektora Instytutu na kolejną pięcioletnią kadencję. Wybrano go stosunkiem głosów 10 do Decyzję o powołaniu Śmigulskiego musi jeszcze formalnie podpisać minister kultury Piotr Gliński.
Pytany przez Wirtualną Polskę o uzasadnienie dotacji dla Fundacji Wspieram na ukraińsko-polski festiwal filmowy "My z Wami. Wy z nami" twierdzi wprost, że wiązała się ona z odwołaniem festiwalu "Sputnik".
- Polski Instytut Sztuki Filmowej przyłączył się do bojkotu rosyjskiej kinematografii. Przełożyło się to na wytyczną dla wszystkich partnerów społecznych PISF o obowiązku zrezygnowania z promocji kina rosyjskiego oraz wycofaniu rosyjskiego kapitału z produkcji filmowych, nad którymi pracują. W zakresie promocji kina rosyjskiego dotyczyło to takich podmiotów jak Festiwal Sputnik, Festiwal Nowe Horyzonty oraz Against Gravity. Mając świadomość, że za tymi wydarzeniami kryją się również miejsca pracy i wieloletni wysiłek organizacyjny, PISF zakreślił termin na przedstawienie nowego repertuaru festiwali oraz zmiany udziałowców jeśli chodzi o projekty produkcyjne - mówi WP dyrektor PiS Radosław Śmigulski.
Fundacja Wspieram mówi o ukraińskich wątkach
Jeszcze przed protestem ukraińskich artystów i ujawnieniem "rzekomej listy poparcia" prezes Fundacji Wspieram Małgorzata Szlagowska-Skulska przekonywała nas, że dofinansowanie z PISF na festiwal "My z Wami, Wy z Nami" oparte było na treści złożonego wniosku oraz na doświadczeniu w realizacji tego typu przedsięwzięć jak festiwale filmowe. - W działalności Fundacji przewijały się również ukraińskie wątki. - M.in. podczas Sputnika organizowaliśmy wiele projektów, prezentacji filmów związanych z Ukrainą i współpracowaliśmy z ukraińskimi reżyserami. Z kolei osoby narodowości ukraińskiej przez 15 lat były również wolontariuszami oraz pracowały i nadal pracują oraz współpracują z Fundacją – zapewniała szefowa Fundacji Wspieram .
Jej zdaniem Festiwal "Sputnik nad Polską" w najmniejszym nawet stopniu nie promował aktualnego reżimu Putina w Rosji. - Wręcz przeciwnie wiele filmów, które prezentowaliśmy na Sputniku, było zakazanych do dystrybucji w Rosji, a wielu ich twórców było prześladowanych, a nawet sankcjonowanych w Rosji – twierdziła w e-mailu do redakcji prezes Fundacji Małgorzata Szlagowska-Skulska.
Prezes Fundacji Wspieram w odpowiedziach na nasze pytania zapewniała nas, że – podobnie jak PISF – solidaryzuje się z Ukrainą. Nigdzie nie znaleźliśmy jednak oficjalnego stanowiska fundacji w tej sprawie. Dopytywana przez nas o to, jak Fundacja ocenia prezydenta Rosji Władimira Putina w kontekście napaści na Ukrainę, odpisuje retorycznie: - Proszę o sprecyzowanie pytania: o kogo chodzi? O mnie? Pozostałych członków zarządu? Radę nadzorczą? Czy ukraińskich pracowników? - pyta jedynie.
Według dyrektor Festiwalu "Ukraina! Festiwal Filmowy" (organizowanego w Polsce od siedmiu lat i uważanego według PISF za jedyne tego typu wydarzenie w naszym kraju) Beaty Bierońskiej-Lach, takie podmioty jak Fundacja Wspieram nie powinny organizować podobnych wydarzeń.
- Dlatego że prowadziła ona do tej pory działalność, która była wybitnie prorosyjska. Nie potępiła też agresji rosyjskiej na Ukrainę. Nie znam programu i nie znalazłam informacji o festiwalu ukraińskim organizowanym przez Fundację Wspieram i nie rozumiem decyzji o przyznaniu dotacji z PISF – mówi WP Beata Bierońska-Lach.
W podobnym tonie wypowiada się Dominik Gąsiorowski, scenarzysta i współorganizator protestu. - Fakt, że w roku bieżącym PISF zasilił tak hojną dotacją fundację powiązaną z Rosją i "Russkim Mirem" jest po prostu skandalem. I to w dodatku w ramach wsparcia dla Ukrainy. Ta decyzja powinna zostać w trybie pilnym uchylona. Jest mnóstwo innych instytucji, które bardziej zasługują na wsparcie - uważa Dominik Gąsiorowski, który opisuje protest na stronach "Ogólnopolskiego Bojkotu Leroy Merlin".
"Wysyłaliśmy maile, chcieliśmy zaprosić do współpracy"
W poniedziałek zapytaliśmy Polski Instytut Sztuki Filmowej oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego o "listę poparcia" ukraińskich twórców dla Festiwalu "My z Wami. Wy z Nami". Przypomnijmy, że 9 listopada dyrektor PISF Radosław Śmigulski w odpowiedzi dla protestujących ukraińskich artystów przysłał listę 26 osób, którzy "oprócz PISF wsparli wydarzenie". W dniu pytań Wirtualnej Polski, czyli 14 listopada listą wsparcia już nie była.
- Dane twórców znajdujące się na liście zostały przekazane przez organizatora festiwalu jako osoby wspierające festiwal lub jako te, które są/będą w niego zaangażowane. PISF nie ma udziału w tworzeniu harmonogramów czy opisów zadań beneficjentów, jest to ich zadanie. Instytut przekazał jedynie informacje podane przez organizatora. Nie jest to "lista poparcia" dla festiwalu, a lista twórców, którzy według organizatora mają być zaangażowani w to wydarzenie – twierdzi Aleksandra Świerczewska, rzecznik prasowy PISF.
Podobnie kuriozalne wyjaśnienia przysłał nam resort kultury. - Uprzejmie informujemy, że sprawy, o które Pan pyta, należą do zakresu prowadzenia bieżącej działalności instytucji, który pozostaje w kompetencjach dyrektora instytucji. Według informacji przekazanych przez Polski Instytut Sztuki Filmowej, lista, o której Pan pisze, jest listą przekazaną przez organizatorów i nie jest "listą poparcia" - przekazało nam Centrum Informacyjne ministerstwa.
Jednak najbardziej aktywną w przekonywaniu o tym, że lista wsparcia nie jest tak naprawdę listą wsparcia, była w poniedziałek prezes Fundacji Wspieram Małgorzata Szlagowska-Skulska.
"Lista artystów podana przez PISF jest listą, jaką PISF ode mnie otrzymał jako listę osób, do których wysłaliśmy propozycję współpracy, pisaliśmy e-maile oraz korespondowaliśmy na FB (…). Ten projekt to jednorazowe wydarzenie i nie jest to ukraiński festiwal, a polsko-ukraiński projekt" – przekonywała na FB prezes Fundacji Wspieram. Później tłumaczyła, że lista jest "listą otwartą". "To nie jest lista osób, które coś podpisywały, a lista osób, które chcemy zaprosić do współpracy; jeśli artyści ukraińscy nie chcą współpracować i promować ukraińskiej kultury w Polsce, przy okazji zarobić, to trudno, zaprosimy inne osoby" - napisała prezes Fundacji Wspieram.
Ukraińskich artystów swoimi tłumaczeniami nie przekonała. - Chyba Pani rozumie różnice pomiędzy "korespondować" a "wspierać wydarzenie"? Przecież to dziwne, że osoby nie wyrażały swego wsparcia, a są wspomniane jako osoby wspierające – odpisał jej jeden z nich.
W poniedziałkowe popołudnie z listy 26 osób, które miały rzekomo wesprzeć Festiwal Fundacji Wspieram, 20 zaprzeczyło, że wsparło projekt. Część z nich ma zamiar oddać sprawę do sądu, część zawiadomić prokuraturę. Jedna z artystek umieszczonych na "liście poparcia" Yulia Lashchuk, komentując całą sprawę, zacytowała na FB ukraińską pisarkę Oksanę Zabużko: "Are you oh**li tam?".
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski