Ukraina świętuje "dar" z Zachodu. Brutalna ocena eksperta
W niedzielę premier Danii Mette Frederiksen ogłosiła przekazanie przez Danię Ukrainie 19 myśliwców F-16. Choć Kijów od miesięcy wskazywał te samoloty jako szansę na przełom na froncie, F-16 będą trafiać do Ukrainy stopniowo. Prof. Daniel Boćkowski, pytany w programie "Newsroom" WP, o to, czy do tego czasu jest szansa na szeroką zmianę na froncie, odpowiedział krótko, że "nie". - Ukraina do końca nie była przygotowana do tej kontrofensywy. Zełenski jest zakładnikiem polityki wojny - oczekiwań Zachodu, zarzutów ze strony konkurentów politycznych. Ukraińcy dysponują określonym sprzętem, ale mieli mało czasu na wyszkolenie. Rosjanie nie są idiotami - mimo błędów. Mają taktykę nieliczenia się z ofiarami, ale nie oznacza to, że nie planują - działają. Dziś to wojna materiałowa, na wyczerpanie. Ukraina musi się liczyć ludźmi, nie ma takich rezerw - tłumaczył ekspert ds. bezpieczeństwa. - Ukraina wie, że ten konflikt zostanie zamrożony - choć to dziwnie brzmi - w "gorący sposób". Mówi się o "koreanizacji". Moim zdaniem będzie to bardziej sytuacja jak w Górskim Karabachu. I dlatego Ukraina musi mieć zaplecze (...). Kijów już jest na skraju demograficznej katastrofy, także społecznej (...). Ukraina walczy o to, by nie ulec demograficznej zagładzie po zakończeniu wojny. Nie można w nieskończoność rzucać ludzi na front - podkreślił.