Ukraina się nie zatrzyma? "Rosja będzie musiała uważać"
- Ukraińcy mają prawo atakować i powinni to robić. Problem polega na tym, że decyzje polityczne zmuszają ich do defensywy. A defensywą nie wygrywa się wojny - zauważa gen. Waldemar Skrzypczak. W ten sposób były dowódca Wojsk Lądowych komentuje eksplozje na rosyjskim lotnisku Engels. Kreml oskarża o atak Ukrainę. Ukraina oficjalnie nie przyznała się jednak do uderzenia.
- Ukraińcy chcą pokazać, że mają zdolności do przeprowadzania uderzeń głębokich, że nie patrzą na polityczne decyzje. Moim zdaniem mają prawo odpowiadać na terroryzm Rosji. Wiemy jednak, że te uderzenia są symboliczne. Nie mają charakteru masowego, bo Ukraina nie ma takich możliwości - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Waldemar Skrzypczak.
Były dowódca Wojsk Lądowych podkreśla, że w czasie wojny potrzebne są podobne uderzenia, jak to w nocy z niedzieli na poniedziałek na rosyjską bazę lotniczą Engels, położoną około 800 kilometrów od granicy z Ukrainą.
- Podczas tzw. uderzeń głębokich celuje się w ośrodki strategiczne przeciwnika. Strategię Ukraińców od rosyjskiej odróżnia to, że Rosjanie atakują wszystko - obiekty wojskowe, cywilne, infrastrukturę krytyczną. Ukraińcy uderzają tylko w obiekty wojskowe - tłumaczy gen. Skrzypczak.
Zobacz też: Dramatyczne nagranie powrotu z frontu. Nagle znaleźli się pod ostrzałem
"Wynik agresji przeciwko Ukrainie"
Kilka godzin po wybuchach w Rosji rzecznik Dowództwa Sił Powietrznych Ukrainy powiedział, że eksplozje na rosyjskim lotnisku to "wynik agresji przeciwko Ukrainie". - Jest to efektem tego, co Rosja wyprawia na naszej ziemi. Jeśli Rosjanie sądzili, że wojna nie dotknie nikogo na tyłach frontu, to się mylili. Jak widzimy, do takich zdarzeń dochodzi coraz częściej i będziemy mieć nadzieję, że dla Ukrainy jest to tylko na rękę - zakomunikował Jurij Ihnat.
Ukraina oficjalnie nie przyznała się jednak do ataku. Kreml swoje oskarżenia od razu zaadresował w stronę Kijowa.
"Na wojnie zawsze jest spirala"
Zdaniem Macieja Milczanowskiego, eksperta ds. obronności, Ukraińcy mają coraz większe możliwości. - Wiemy, że były też poprzednie ataki. Wiemy, że Ukraińcy przyznali się do kilku oficjalnie. A tam gdzie się nie przyznali, to na Twitterze pojawiały się sugestie, że to Ukraińcy - ocenia.
- Ten atak to była odpowiedź na paraliżowanie sieci energetycznych i dostępu do wody. Na wojnie zawsze jest spirala - można spodziewać się kolejnych ataków. Ale należy pamiętać, kto to wszystko zaczął. Prawo międzynarodowe stoi po stronie Ukrainy - dodaje.
Jednocześnie Milczanowski zgadza się z gen. Skrzypczakiem w sprawie ataków odwetowych Ukrainy. - Sama wojna obronna nie przyniesie sukcesów. Ukraina musi zacząć paraliżować działania rosyjskie i musi uderzać w bazy zaopatrzeniowe. Ukraińcy będą na straconej pozycji, jeśli nie będą mogli atakować baz na terenie Rosji - twierdzi.
"Rosja będzie musiała uważać"
Jaka będzie odpowiedź na te ataki? - Rosja będzie musiała uważać, bo Ukraina, mając rakiety Patriot przekazane przez Stany Zjednoczone, będzie mogła zestrzelić samoloty lecące w kierunku Ukrainy. Mam nadzieję, że będą strzelać w samoloty, które do tej pory atakowały z terytorium Rosji i były poza zasięgiem obrony lotniczej Ukrainy - podsumowuje gen. Skrzypczak.
Przypomnijmy, że do incydentu w bazie Engels doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek. Ukraińskie i rosyjskie media podały, że po północy słychać tam było wybuchy. Według władz rosyjskich, zginęły trzy osoby z wojskowego personelu technicznego w następstwie ataku ukraińskiego drona.
Baza lotnicza w pobliżu miasta Engels jest wykorzystywana przez rosyjskie wojska do atakowania celów cywilnych w Ukrainie. Z lotniska startują strategiczne bombowce Tu-95, które następnie wystrzeliwują rakietowe pociski manewrujące w kierunku sąsiedniego kraju.
Dokładne dane dotyczące rosyjskich strat w związku wybuchami w bazie Engels będą znane, gdy pojawią się najnowsze zdjęcia satelitarne z tego lotniska.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski