Oczy wszystkich zwrócone na Niemcy. W tle głosy ws. rewizji granic

"Alternatywa dla Niemiec" podbija niemiecką politykę. Partii rośnie poparcie, pojawiają się pierwsze sukcesy wyborcze. - Stare sentymenty odżyły - ostrzega Andrzej Byrt, były ambasador RP w Niemczech w rozmowie z WP. A te sentymenty to sprzeciw wobec Unii Europejskiej i jawne sympatie w kierunku Rosji. To też ważny sygnał dla Polski.

Bundestag general budget debate 2022
epa09989181 Alternative for Germany (AfD) deputy chairwoman Alice Weidel speaks during the Bundestag's general budget debate 2022 in the German Parliament in Berlin, Germany, 01 June 2022.  EPA/FILIP SINGER 
Dostawca: PAP/EPA.
FILIP SINGERAfD "przełamuje tamy" w Niemczech. "Każdy kij ma dwa końce"
Źródło zdjęć: © PAP | FILIP SINGER
Tomasz Waleński

Afd - Alternatywa dla Niemiec - zbiera wszystko, co w polityce może przynieść sukces. Partia powstała dekadę temu, a zaczęła od postulatów gospodarczych. Proponowała koniec strefy euro (w reakcji na problemy Grecji i Włoch) oraz - co najważniejsze - dbałości o niemiecką gospodarkę. Kilka lat później dołożyła do tego kolejny gorący temat: kryzys migracyjny i sprzeciw wobec polityki Angeli Merke.

I tak w Afd pojawiły się osoby mówiące wprost o walce z "islamizacją Europy". A w 2021 roku partia zaczęła mówić bez problemów o opuszczeniu Unii Europejskiej - czyli o "dexit".

Chwyciło we wschodnich, czyli biedniejszych w stosunku do pozostałej części kraju, landach. I choć spora część polityków partii nie kryje się z prorosyjskimi sympatiami, to najczęściej przedstawia siebie jako partię pokoju i interesów Niemiec. Bezpieczeństwo finansowe, ograniczona migracja zza granicy, wstrzymanie pomocy dla Ukrainy – to klucz programu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kontrofensywa Ukrainy utknęła? "Przebiega zgodnie z planem"

Partia działa tam, gdzie korzyść z jednych, wspólnych Niemiec często jest zapominana. To właśnie wschód kraju. Stąd opowieść o "dokończeniu rewolucji" z 1989 roku nieraz pojawiła się w ustach partyjnych liderów.

A liderów jest dwóch. To Alice Weidel - łagodniejsza twarz partii. Z wykształcenia doktor ekonomii. Prywatnie w związku partnerskim ze szwajcarską twórczynią filmową - Sarah Bossard. Przekonuje, że to napływ migrantów jest zagrożeniem dla społeczności LGBT. I jest też Tino Chrupalla - walczący o dobro przedsiębiorców, bo sam jest biznesmenem.

Nieudane połączenie

- Wszyscy w Niemczech pragnęli zjednoczenia. Jednak problemy - przy adaptacji do nowych realiów - pokutują do dziś. Część społeczeństwa ze wschodnich landów jest sfrustrowana tym w co się "wpakowała" - uważa Andrzej Byrt, były ambasador RP w Niemczech.

W ten sposób wyjaśnia rosnące, szczególnie na wschodzie republiki federalnej, poparcie dla skrajnej prawicy. Wniosek jest jeden: tam, gdzie jest gorzej pod względem ekonomicznym, tam lepszy grunt dla jej postulatów.

- AfD stało się partią volkistowską, która przeszła bardzo długą niebezpieczną drogę i została zdominowana przez polityków ze wschodu - charakteryzuje ugrupowanie Basil Kerski, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku.

Partia jest szczególnie silna w landach byłego NRD, więc we wschodniej części Niemiec. Potwierdzają to wyniki. W niedzielę kandydat AfD pierwszy raz został wybrany na burmistrza. Zwyciężył on w przedterminowych wyborach w Raguhn-Jessnitz w Saksonii-Anhalt.

Tydzień wcześniej ugrupowanie zwyciężyło także w wyborach na starostę powiatu Sonneberg w Turyngii. Minister spraw wewnętrznych landu i przewodniczący regionalnych struktur SPD Georg Maier nazwał wynik wyborów "sygnałem alarmowym dla wszystkich sił demokratycznych".

- Teraz nadszedł czas, aby odłożyć na bok interesy polityczne i wspólnie bronić demokracji. Polityka i demokracja to rywalizacja o najlepsze pomysły, a nie o największe oburzenie - dodał polityk SPD.

W podobne tony uderzali komentatorzy i politycy z innych ugrupowań. Szef Zielonych w Turyngii nazwał sukces wyborczy AfD "czarnym dniem demokracji".

Ugrupowanie stanowi wyrzut na sumieniu niemieckiej demokracji. Skalę problemu pokazuje także fakt, że partia jest monitorowana przez Urząd Ochrony Konstytucji w związku z podejrzeniami o prawicowy ekstremizm.

- Partia zdobyła popularność na antyimigracyjnym tonie. Po otwarciu granic przez kanclerz Merkel AfD z politycznego planktonu weszła do szerokiej polityki - przypomina rozmówca WP.

- Kolejnym czynnikiem wpływającym na wzrost jej poparcia była pandemia, ugrupowanie skupiało wokół siebie "koronasceptyków", a później inwazja Rosji na Ukrainę - dodaje były ambasador RP w Berlinie.

Podobnie uważa dyrektor ECS. Kerski podkreśla, że "wzrost poparcia AfD w Niemczech to pośrednio skutek wojny w Ukrainie". - Na sukces skrajnie prawicowego ugrupowania pracuje także słabość pozostałych ugrupowań w Niemczech. Szczególnie zawodzą Zieloni, którzy jako partia konstruktywnego protestu stracili swoją charyzmę - dodaje.

Teraz ugrupowanie zajmuje drugie miejsce w sondażach, nieznacznie wyprzedzając rządzącą krajem SPD. Pierwsze miejsce ze znaczą przewagą nad resztą stawki zajmuje CDU/CSU, czyli chadecja, z której wywodziła się Angela Merkel.

- Wojna w Ukrainie zachwiała poczuciem stabilności wśród Niemców. Rosnące ceny uderzyły w sporą część obywateli, a szczególnie tych ze wschodu. Ciągle istnieje znaczna różnica poziomu życia między nimi a zachodem kraju - komentuje Byrt.

Ugrupowanie słynie z prorosyjskiego nastawienia. Politycy partii sprzeciwiają się wszelkim formom militarnego wsparcia Ukrainy. Członkowie ugrupowania także chętnie odwiedzali nielegalnie okupowany przez Rosjan Krym, a już po wybuchu wojny chcieli nawet "osobiście uzyskać własny obraz sytuacji humanitarnej we wschodniej Ukrainie". Podróż w ostatnim momencie została zablokowana przez władzę partii, mimo że delegaci byli już w Rosji.

- Duża grupa wyborców AfD widzi w Rosji spadkobierczynię ZSRR, za którego żyło im się może nie dostatnio, ale stabilnie. A ten spokój został teraz też zachwiany - tłumaczy dyplomata. - To sterta absurdalnych poglądów, ale się utrzymuje - dodaje.

"Reparacja to kij, który ma dwa końce"

Ugrupowanie uderza także coraz śmielej w antypolskie tony. Z jednej strony krytykowana jest pomoc Warszawy dla Kijowa. Z drugiej do głosu dochodzą także głosy rewizjonistyczne. Szczególnie głośnym echem odbiła się wypowiedź liderki ugrupowania Alice Weidel, która napisała na Twitterze o "Niemcach Środkowych - Mitteldeutschland". Wypowiedź ta pojawiła się w kontekście najnowszych sondaży ze wschodu kraju.

- Pojawiają się również głosy polityków AfD, że Polska powinna oddać ziemie zajmowane przez Niemcy przed II wojną światową - wskazuje Andrzej Byrt. Były ambasador RP nad Sprewą nie ma wątpliwości, że to odpowiedź na wystosowane przez rząd PiS wezwanie do wypłaty reparacji. - Są to uboczne skutki działań polskich. Reparacje to kij, który ma dwa końce. Sprawa przynależności ziem zachodnich i północnych do Polski jest prawnie i definitywnie zamknięta. Nie ma od niej odwrotu - podkreśla.

- Rewizjonizm jest w programie ugrupowania. Szczególnie ten historyczny - wskazuje Kerski.

"Populiści zawsze dochodzą do głosu"

Co zatem z rosnącym poparciem dla AfD, czy ugrupowanie ma szanse w najbliższych latach rozszerzyć swoje wpływy i sięgnąć po władzę także na zachodzie kraju? Następne wybory parlamentarne nad Sprewą zaplanowane są na 2025 rok.

- W sytuacjach kryzysu, niekoniecznie tylko gospodarczego, ale kryzysu poczucia oddalania się spokojnej przyszłości, do głosu dochodzą zawsze populiści. W tej sytuacji głoszone przez nich hasła trafiają na podatny grunt - tłumaczy były ambasador w Berlinie.

- Gdyby dla przykładu, rozruchy we Francji rozszerzyły się także na zachodnie Niemcy, byłaby to woda na młyn dla skrajnej prawicy. Ale takie niebezpieczeństwo nie występuje - podkreśla.

Zdaniem polskiego dyplomaty niemieckie partie muszą jednak prędko wyciągnąć lekcję z obecnych notowań AfD. - Sytuacja uzmysłowiła pozostałym ugrupowaniom w Niemczech, że muszą zwrócić się w swojej polityce ze specjalnymi pomysłami dla wschodnich landów Republiki Federalnej - podsumowuje Andrzej Byrt.

- Niemcy wybierają AfD, bo jest dla nich często jedyną formą wyrażenie niezadowolenia. To partia, która świetnie wyczuwa i ogrywa panujące na wschodzie poczucie wykluczenia - uważa Kerski. Poparcie rośnie im w całym kraju. To przerażające - dodaje Basil Kerski.

Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Strajk lekarzy w Nigerii. Plaga węży w szpitalach
Strajk lekarzy w Nigerii. Plaga węży w szpitalach
Koszmarne sceny w Meksyku. Dziesiątki zabitych i rannych w wypadku
Koszmarne sceny w Meksyku. Dziesiątki zabitych i rannych w wypadku
Awantura w administracji Trumpa. "Zdzielę cię w twarz"
Awantura w administracji Trumpa. "Zdzielę cię w twarz"
Norwegia wybrała. Centrolewica triumfuje w wyborach parlamentarnych
Norwegia wybrała. Centrolewica triumfuje w wyborach parlamentarnych
Historyczne spotkanie. Prezydent Palestyny w Londynie
Historyczne spotkanie. Prezydent Palestyny w Londynie
Zapomniana choroba w Hiszpanii. Rekord zachorowań
Zapomniana choroba w Hiszpanii. Rekord zachorowań
Nocny atak Izraela. Syryjskie miasta pod ostrzałem
Nocny atak Izraela. Syryjskie miasta pod ostrzałem
Przejechał na rowerze 25 km. Przerażonego chłopca znaleźli policjanci
Przejechał na rowerze 25 km. Przerażonego chłopca znaleźli policjanci
"Mają krew na rękach". Trump o zabójstwie Ukrainki
"Mają krew na rękach". Trump o zabójstwie Ukrainki
Miedwiediew straszy "wojną biologiczną". Wskazał na Zachód
Miedwiediew straszy "wojną biologiczną". Wskazał na Zachód
"Pięta achillesowa NATO". Może stać się celem Putina?
"Pięta achillesowa NATO". Może stać się celem Putina?
Pogrążą Trumpa? Demokraci pokazali kartkę dla Epsteina
Pogrążą Trumpa? Demokraci pokazali kartkę dla Epsteina