"Tylko nie mów nikomu". Paweł Kukiz: Nie chcę Kościoła, który ochrania bandytów
- Nie chcę państwa, które nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa naszym dzieciom. Nie chcę Kościoła, który ochrania bandytów krzywdzących dzieci - napisał Paweł Kukiz na Facebooku. To komentarz do filmu Tomasza Sekielskiego pt. "Tylko nie mów nikomu" o pedofilii w Kościele.
12.05.2019 | aktual.: 12.05.2019 20:55
Nie milkną echa po sobotniej premierze dokumentu Tomasza i Marka Sekielskich "Tylko nie mów nikomu". Tym razem głos zabrał lider ruchu Kukiz'15. W poruszającym wpisie Paweł Kukiz apeluje zarówno do hierarchów kościelnych, jak i organów państwa o natychmiastową reakcję.
"Oczekuję, jako członek wspólnoty [Kościoła - red.], natychmiastowego rozliczenia tak sprawców, jak i tych hierarchów, którzy ich ochraniali i ochraniają po dziś. Mam też nadzieję, że jutro, o 6.00 rano, do drzwi oprawców przedstawionych w filmie Sekielskiego zapuka policja" - napisał Paweł Kukiz na Facebooku.
Polityk przyznał, że obejrzał dokument Tomasza Sekielskiego "na siłę, bo kto normalny może z zaciekawieniem słuchać relacji pełnej szczegółowych opisów najpodlejszych dewiacji dorosłego na dziecku". teraz Kukiz pyta, "gdzie jest i gdzie było przez ten cały czas państwo, którego jednym z podstawowych zadań jest zapewnienie bezpieczeństwa, a w szczególności bezpieczeństwa naszych dzieci?".
Refleksje po filmie Tomasza Siekielskiego
"Pedofile są wszędzie. Wśród celebrytów na salonach (tacy Polańscy), w kościele, prokuraturze, wśród robotników. O ile ci ostatni są ścigani z całą surowością, to już wcześniej wymienione grupy z mniejszą stanowczością. A najmniejszą właśnie księża" - twierdzi poseł.
Przypomina też historię ks. Pawła Kani, który został skazany na siedem lat więzienia za molestowanie i gwałcenie chłopców.
"Kania po raz pierwszy został zatrzymany w 2005 r. Został we Wrocławiu złapany na gorącym uczynku, kiedy próbował zwabić kilkunastoletnich chłopców oferując im po stówie. Po zatrzymaniu Kani, mój kolega policjant znalazł na jego prywatnych nośnikach treści pedofilskie i wszczęto przeciwko niemu postępowanie karne. Natychmiast został wtedy urlopowany przez archidiecezję wrocławską. Ale już po roku przysłano go do Bydgoszczy. Postępowanie trwało aż 4 lata i zakończyło się w kwietniu 2009 r. a sąd wydał wyrok…. uniewinniający. Kto wówczas rządził? Partia Schetyny, która dziś krzyczy w obronie dzieci" - pisze dalej Kukiz.
Faktycznie, pierwszy prawomocny wyrok w sprawie księdza, wydany przez sąd w kwietniu 2009 r., był wyrokiem uniewinniającym. Został on poddany kasacji i dopiero w jej wyniku w 2010 r. uznano duchownego za winnego posiadania materiałów zakazanych prawem.
"Kolejne zatrzymanie Kani miało miejsce w 2012 r. We wrocławskim hotelu, do którego zwabiał nieletnich chłopców. W efekcie w końcu wyrok wydany 27 czerwca 2015 r. – 7 lat odsiadki i dożywotni zakaz pracy z dziećmi. I co z tego, skoro aparat państwowy nie zadziałał! Bo między 2005 a 2015 r., czyli przez dziesięć lat ten dewiant miał możliwość realizacji swoich fantazji. Gdzie było wtedy państwo? Gdzie była Platforma ze swoimi organami, gdzie był PiS?" - pyta Paweł Kukiz.
Pretensje do hierarchów i państwa
Dalej Kukiz pisze, że "szczególnym obrzydzeniem" napawa go jako człowieka wierzącego "opieka arcybiskupa Gulbinowicza i biskupa Tyrawy nad Kanią". Polityk przypomina, że ks. Kania po znalezieniu u niego treści pedofilskich, został przeniesiony z Wrocławia do Bydgoszczy. Zdaniem posła, obaj biskupi musieli się na to zgodzić.
"Mam tutaj również ponowny żal do państwa, bo Kania został (po przeniesieniu) zatrudniony na etacie… w szkole. A szkoła ma psi obowiązek, jako instytucja państwowa, której opiece powierzyliśmy nasze dzieci, zadbać o ich bezpieczeństwo. Nie wierzę, żeby szkoła nie wiedziała o powodach przeniesienia Kani. Ciężko zresztą w cokolwiek teraz wierzyć. Jedyna nadzieja w Bogu..." - kończy swój wpis polityk.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl