Tyle cukru było w słodyczach, które mama zapakowała córce na wycieczkę. "Dzieci są jak naćpane"

Ile cukru potrafią zjeść w dzieci w ciągu kilku godzin? Ponad jedną trzecią kilograma. Sprawdził to Bartek Guentzel, właściciel drogadolasu.pl, który organizuje wyprawy przyrodnicze dla dzieci. - Rodzice wkładają dzieciakom do plecaków, co popadnie. Im więcej słodyczy, tym lepiej - mówi Wirtualnej Polsce.

Tyle cukru było w słodyczach, które mama zapakowała córce na wycieczkę. "Dzieci są jak naćpane"
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Magda Mieśnik

Jak wycieczka, to i prowiant. Co dzieci mają w plecakach?

Bartek Guentzel, właściciel drogadolasu.pl, organizator wypraw przyrodniczych dla dzieci: Żelki, zwłaszcza te obtaczane dodatkowo w cukrze, wszelkiego rodzaju ciastka, chipsy, cukierki, wafelki, paluszki, rurki, biszkopty, ciasto, gumy rozpuszczalne. Nie ma tylko czekolady, bo mogłaby się rozpuścić. Dramatem jest woda smakowa. Bezbarwna, w butelce jak woda tradycyjna może wiele osób zmylić. Sprawdziłem, że zawiera sześć łyżek cukru. Słyszałem nawet, że dwie butelki wody smakowej mają tyle cukru, co słoik nutelli.

Zrobił pan eksperyment i sprawdził, ile cukru zjadają dzieci na pana wycieczkach.

Przejrzałem słodycze, które zjadali w ciągu kilku godzin. Jedna z dziewczynek w krótkim czasie spożyła 340 gramów cukru. Przecież to ponad jedna trzecia kilograma. Te dzieci są tak naćpane cukrem, że niewiele da się z nimi zrobić. Ich rodzice płacą za to, by dzieci przebywały na łonie przyrody. Chcę w nich zaszczepić bakcyla przyrodniczego, ale ciężko to zrobić, bo przez nadmiar spożytego cukru są rozbrykane, ciężko im się skupić. Grupy, które mają za sobą tylko lekkie śniadanie, mają otwarte głowy, chętnie uczestniczą w warsztatach.

Tak duże porcje słodyczy u dzieci to standard?

W przypadku uczniów szkół podstawowych zazwyczaj tak to wygląda. Oczywiście są wyjątki. Zdarzają się szkoły, które wprowadziły zakaz lub ograniczenie słodyczy, ale jest ich niewiele. Zazwyczaj rodzice wpakowują dzieciakom co popadnie. Im więcej tym lepiej. Dzieci mają tez kieszonkowe, które wydają w większości na lody, czy inne słodkości. Lepiej jest wśród podopiecznych prywatnych placówek. To chyba wynika z tego, że tam przywiązuje się większa wagę do żywienia i rodzice mają większą świadomość tego, co jest zdrowe.

Opublikował pan zdjęcie, na którym pokazuje, ile w rzeczywistości spożywają dzieci. Co chciał pan uzyskać?

Rodzice chyba nie do końca zdają sobie z tego sprawy, ile cukru dają swoim dzieciom. Też nie zdawałem sobie sprawy, dopóki nie zacząłem liczyć. Niestety, rzadko mam styczność z rodzicami, ponieważ przyjeżdżają do mnie grupy szkolne, z nauczycielami. Przekazuję opiekunom, że dzieci nie powinny zabierać tyle słodyczy, bo nikomu to nie służy.

Jak reagują nauczyciele, opiekunowie?

Zazwyczaj tylko kiwają głowami i nic się nie zmienia. Dopóki szkoła tego odgórnie nie ograniczy, będzie coraz trudniej. Już stajemy się społeczeństwem otyłym. To dotyczy także dzieci.

Pana dzieci jedzą słodycze?

Oczywiście. Nie jestem wrogiem cukru. Sam jem takie rzeczy, moje dzieci także. Ale nie całą tabliczkę czekolady na raz, a jedną, dwie kostki po obiedzie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (109)