Politolodzy przecierają oczy. 7 faktów, które mówią prawdę o "fali Mentzena"
Przestał być kandydatem memów. Dziś jest pierwszy wśród młodych, drugi na wsi, a jego pogoń za Karolem Nawrockim sprawia, że politolodzy przecierają oczy. Na czym zyskuje Sławomir Mentzen? - pisze Michał Gąsior.
Wygląda na to, że przełom lutego i marca zapisze się w historii kampanii prezydenckiej 2025. Spektakularny wzrost poparcia dla Mentzena pozwala już mówić o fenomenie – co prawda tylko jeden sondaż pokazał jego "mijankę" z kandydatem PiS, ale inne wskazują na niewielką różnicę. Dlaczego tak się dzieje?
1. Silny słabością Nawrockiego?
Powód najprostszy, ale prawdziwy. Nie da się zignorować faktu, że poparcie dla Karola Nawrockiego nie dorównuje poparciu partii, która go wspiera. W samym PiS ma to budzić przekonanie, że obsadzanie kandydata w roli "obywatelskiego" nie przynosi efektu.
Dynamika sondaży gra na korzyść Mentzena. Różnica między nimi stopniała do różnicy błędu statystycznego, a zostały jeszcze dwa miesiące kampanii. Na horyzoncie nie widać przełomu u Nawrockiego, tematów, które miałby narzucić i zmienić dynamikę. Przeciwnie, ostatnio głośno było o jego drugiej, literackiej tożsamości – jako Tadeusz Batyr napisał biografię trójmiejskiego gangstera i chwalił siebie (Nawrockiego) w telewizji.
Badania wskazują na problem z rozpoznawalnością Nawrockiego i jego "nijakość". Według sondażu ARC Rynek i Opinia dla "Rzeczpospolitej" jedynie 31 proc. respondentów uważa go za uczciwego, 37 proc. za odpowiedzialnego, a 28 proc. za mądrego.
Mimo to, scenariusz z Mentzenem w drugiej turze wyborów prezydenckich wciąż byłby gigantyczną sensacją. Gdyby jednak się wydarzył, nawet sztabowcy Rafała Trzaskowskiego mówią, że możliwe jest wszystko. Tym bardziej, że Mentzen mógłby bardziej liczyć na głosy wyborców PiS niż Karol Nawrocki na głosy wyborców Konfederacji. Jak wynika z badań Ipsos, aż 25 proc. wyborców Mentzena z pierwszej tury przekaże swoje głosy prezydentowi Warszawy.
2. Kto popiera Mentzena?
Konfederację długo kojarzono z młodymi mężczyznami zwanymi pogardliwie "kucami" czy "incelami". Popularny był stereotyp, że to "partia gimnazjalistów", gardłujących w internecie, że wolny rynek wszystko rozwiąże, państwo to złodziej, a socjalizm - zło.
Tak, Mentzena popierają dziś dwukrotnie częściej mężczyźni niż kobiety oraz młodsi niż starsi. Ale wystarczy spojrzeć głębiej, by przekonać się, że zaszła znacząca zmiana. Według danych CBOS z początku marca Mentzen wygrywa nie tylko z Nawrockim, ale i z Trzaskowskim, w trzech grupach wiekowych: 18-24 (40 proc.), 25-34 (37 proc.) i 35-44 (33 proc.). Dopiero w grupie 45+ traci na rzecz innych kandydatów.
Co więcej, Mentzen, tak jak Konfederacja, "przeprowadził się na wieś". W 2019 roku partia dostała 6,9 proc. w miastach i 6,4 proc. na wsi. W wyborach z 2023 roku była już bardziej wiejska niż miejska (8 proc.). Dziś Mentzen dostaje w sondażu CBOS głos co czwartego mieszkańca wsi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Batyr, czyli Nawrocki. Wicepremier: Bardzo się ośmieszył
– To, co mnie zaskoczyło i jest sporą zmianą, to że popierają go już osoby o wysokim statusie materialnym. Wcześniej to byli wyborcy nieusatysfakcjonowani swoim życiem, mali przedsiębiorcy, którzy liczyli, że Konfederacja zaproponuje im jakieś ułatwienia, będą proste podatki – mówiła w komentarzu do badań szefowa CBOS prof. Ewa Marciniak.
Najwięcej wyborców Mentzena jest wśród Polaków zarabiających 7000 zł i więcej – 34 proc. (Trzaskowski – 45 proc., Nawrocki... dziewięć proc.). Kandydat Konfederacji ma też 34 proc. poparcia wśród osób prowadzących własne biznesy i 24 proc. u rolników. To na niego zagłosuje w najbliższych wyborach bardzo wielu przedsiębiorców rolnych.
3. Mentzen jako kandydat "uciskanych mężczyzn"
Gdy PiS wprowadzało 500+, program stał się nie tylko narzędziem wsparcia ekonomicznego, ale też symbolem "redystrybucji godności", przywracania poczucia wartości grupom postrzegającym siebie jako wykluczone. Mentzen trafia w tę samą nutę, ale w kontekście płciowym.
Postęp społeczno-kulturowy, feminizm, równość płci, upadek tradycyjnych ról i poprawność polityczna. Wielu mężczyzn boi się i frustruje, a Konfederacja i jej kandydat jako jedyni skutecznie zagospodarowują strach przed utratą pozycji wynikającej z patriarchalnego modelu.
Już nawet zmiany językowe, jak wprowadzanie feminatywów czy dążenie do bardziej neutralnego języka, są postrzegane jako wyraz marginalizacji mężczyzn. Na podatny grunt padają też hasła o "deformowaniu ról społecznych" czy krytyka dyskryminacji ojców w sądownictwie rodzinnym.
Czy to się komuś podoba czy nie, Mentzen stał się dla wielu twarzą tożsamościowej kontrofensywy. Bije rywali na głowę w poparciu wśród młodych mężczyzn, zwłaszcza w grupie głosującej po raz pierwszy, lub tych, którzy rzadko biorą udział w wyborach.
4. Asertywny vs antyukraiński
Można postawić tezę, że Sławomir Sierakowski i prof. Przemysław Sadura, autorzy raportu o tym, jak zmieniło się w Polsce postrzeganie Ukraińców, przewidzieli sondażową falę kandydata Konfederacji. Wnioski z ich publikacji z 2022 roku brzmią jak żywcem wyjęte z wyborczego podręcznika Mentzena.
"Tym, co połączyło narracje naszych badanych z klasy średniej i z klas ludowych, okazała się silna niechęć spontanicznie wyrażana we wszystkich grupach fokusowych wobec Ukraińców. Pobrzmiewa w nich niepokój o utratę pierwszeństwa w dostępie do świadczeń i do usług publicznych (służba zdrowia, edukacja, opieka)" – czytamy.
"Ukraińcy stali się ofiarami niezadowolenia z pogarszającej się sytuacji ekonomicznej Polaków, lęków związanych z paraliżem państwa i niskim poziomem usług publicznych, szalejącą inflacją i skokowo rosnącymi cenami energii. Większość badanych, a w niektórych grupach wszyscy (szczególnie w klasie ludowej), uważa, że uchodźcy są uprzywilejowani, roszczeniowi i traktowani lepiej niż Polacy" – pisali Sierakowski i Sadura
80 proc. wyborców Konfederacji jest przeciwnych obecności Ukraińców w Polsce. Problem przestał być marginalny, nie zbywają go argumenty o tym, że antyukraiński przekaz wpisuje się w linię rosyjskiej propagandy, a narracje podkreślające "przywileje" Ukraińców, ich rzekome zagrożenie dla rynku pracy czy systemu socjalnego, są często wzmacniane przez prorosyjskie źródła.
Dziś, co niedawno było niewyobrażalne, Rafał Trzaskowski i Donald Tusk postulują ograniczenie wypłaty świadczenia 800 plus dla Ukraińców. Z kolei wicepremier Kosiniak-Kamysz mówi w mediach o mężczyznach z Ukrainy w pięciogwiazdkowych hotelach i "samochodach za miliony".
Ta emocja jest bardzo żywa, a Mentzen dostaje premię za konsekwencję i autentyczność. Jego wyborcy mają coraz bardziej egoistyczne podejście wynikające z przekonania, że dostępnych zasobów jest mniej, nie ma z kim dzielić, a Ukraińcy obniżają presję płacową, zajmują miejsca pracy w niskopłatnych sektorach. Tam, gdzie krytycy widzą "antyukraińskość", oni zachwycają się "asertywnością" kandydata Konfederacji.
5. Przyciąga niezideologizowanych Polaków
Z jednej strony narodowy, z drugiej wolnościowo-liberalny. Tak najkrócej podsumowuje się jego elektorat. Niskie podatki, mało państwa, "więcej odpowiedzialności", walka z biurokracją – te hasła powtarzane są najczęściej, rzadziej dyskutuje się o konkretnych propozycjach programowych, nie wspominając o ich kosztach. Dla wielu wyborców jest wystarczające, że Mentzen "mówi, jak jest" i że to zgadza się ze "zdrowym rozsądkiem".
Głębiej jest coś jeszcze – znana doskonale z wielu kampanii "obietnica zmiany". Tak jak prosty przekaz "my - oni" owocuje w tematach migracyjnych, tak pada na podatny grunt w przestrzeni politycznej, streszczając się w haśle "PiS, PO = jedno zło". Mentzen przyciąga niezideologizowanych Polaków rozczarowanych partiami, którzy wiecznie szukają alternatywy. Widzieli ją w Kukizie, potem w Hołowni, ale to przeminęło. Zniechęciła ich władza PiS, rozczarowują nowe rządy PO, więc usilnie szukają tego trzeciego, antysystemowego.
To wszystko pompowane jest jeszcze przez trend rosnącej popularności populistów na świecie. Proste recepty na złożone problemy. Promowanie indywidualności, krytyka państwa. "Efekt AfD" i "efekt Trumpa". Nowa generacja polityków.
A na deser sakramentalne: "My jesteśmy nieobciążeni władzą. Nie popełniliśmy błędów. Nie mieliśmy okazji". To działa.
Tak samo jak działa lifting wizerunku. W kampanii z 2019 roku Mentzen i Konfederacja zaprezentowali 100 projektów ustaw, a wśród nich dopuszczenie lekkich kar cielesnych jako metody dyscyplinowania, całkowity zakaz aborcji z karą do 10 lat więzienia, przywrócenie kary śmierci dla najgroźniejszych przestępców, nierozerwalne małżeństwo, rozwód z wymaganiem zgody biskupa. Słynna była "piątka Mentzena" – Polska bez Żydów, gejów, UE.
Dziś Mentzen twierdzi, że nie był autorem większości z tamtych pomysłów, były to "propozycje do obróbki". Unika narracji antykobiecych i antyLGBT. Promuje stonowane, wolnościowe hasła. "Gazeta Wyborcza" pisała o depolityzacji seksualności w przekazie Mentzena i o tym, że część osób LGBT... zaczęła postrzegać Konfederację jako alternatywę ze względu na jej podejście do kwestii gospodarczych i społecznych.
Pomogło też zrzucenie balastu w postaci Janusza Korwin-Mikkego i Grzegorza Brauna. Obawiano się utraty ich zwolenników, a tymczasem Mentzen skorzystał, pozyskując wyborców umiarkowanych, zrażonych radykalizmem "szurów".
6. Mentzen i jego stanowisko ws. UE
Wahadło przechyliło się w drugą stronę. Nawet z Brukseli dobiegają głosy o konieczności weryfikacji Zielonego Ładu i podejścia do polityki klimatycznej. Politycy Konfederacji mówią więc: "A nie mówiliśmy?". I są w tym bardziej wiarygodni niż np. PiS, któremu wypomina się zielone światło Morawieckiego dla podwyższenia celu zbijania redukcji gazów cieplarnianych.
Polexit jest abstrakcją, większość Polaków zdecydowanie opowiada się za pozostaniem w Unii Europejskiej. Atrakcyjny jest jednak przekaz o unijnych absurdach i programach przybierających formę ideologicznej krucjaty, oderwanej od rzeczywistości. Mentzen na spotkaniach opowiada, jak w imię utopijnych założeń narzuca się rozwiązania, które dławią gospodarki, obciążają przedsiębiorców, uderzają w portfele.
Kiedy dwa lata temu zapytano go, czy "promuje faszyzm", co zarzucają mu krytycy, wypalił, że "najbliżej faszyzmu jest Unia Europejska".
7. Postawił na internet
Mentzen zbudował sondażowy sukces z pominięciem tradycyjnych mediów. Jego internetowa kampania ruszyła jeszcze przed ogłoszeniem daty wyborów, opierając się na kanałach rozwiniętych przez Konfederację już w trakcie pandemii.
Zdominował rywali w mediach społecznościowych, a szczególnie "niesie" go TikTok. Popularność hasła "Mentzen" wzrosła miesiąc aż o 62 proc., do 133 mln wzmianek – podaje Frontstory.pl. Wiralowo rozchodziło się np. nagranie z wystąpienia w Sejmie, gdy grzmiał, że Polska ma zapasy amunicji jedynie na kilka dni wojny, bo "wysłała wszystko Ukrainie". Podobnie jak film z wizyty we Lwowie, na którym mówił o kulcie zbrodniarzy Stepana Bandery (zacytowany szybko i szeroko w rosyjskich mediach głównego nurtu).
Popularne są też filmiki pokazujące, jak kandydat "ucieka" ze spotkań z wyborcami. Wygłasza krótkie, emocjonalne, pełne chwytliwych haseł przemówienie, po czym schodzi ze sceny, robi kilka zdjęć i biegiem puszcza się do samochodu. Tym samym ogranicza ryzyko, że dziennikarze czy uczestnicy wypomną mu kontrowersje albo postawią kłopotliwe pytania.
Mentzen doskonale wie, że w polityce równie ważne jak przekaz jest to, w jaki sposób jest on kontrolowany. Postawił na strategię pełnej kontroli narracji, opierając się na treściach online. Efektowne bon moty na TikToku mogą wybrzmieć bez "zagrożenia" analizą, a w takiej formie trafiają do młodych wyborców.
Równocześnie unika tradycyjnych mediów, gdzie musiałby się zmierzyć z tematami budzącymi kontrowersje. Gdy zdecydował się na rozmowę z Patrykiem Słowikiem w marcu 2023 roku, jego odpowiedzi sprowadzały się w dużej mierze do unikania odpowiedzialności za dawne postulaty i wypowiedzi. "Nie pamiętam, nie wiem, to nie ja" – tak skwitował tę rozmowę jej autor.
Jednak im bliżej wyborów, tym trudniej będzie Mentzenowi o uniki. W debacie na żywo, która będzie zapewne kulminacyjnym punktem kampanii, każdy błąd może kosztować poparcie. Najbliższe tygodnie kampanii zweryfikują, czy fala Mentzena to prawdziwe tsunami, czy tylko medialna bańka.
Michał Gąsior, dziennikarz Wirtualnej Polski