Tusk nad Odrą: Nie tylko z rzeki, ale z telewizji publicznej i podręczników zrobili ściek
Nie tylko z rzeki, ale z telewizji publicznej też zrobili ściek. Z podręczników dla dzieci zrobili ściek. Oczyszczenie ma wymiar praktyczny, dotyczący Odry, ale też uniwersalny, bo trzeba Polskę oczyścić z tego brudu materialnego i z brudu w polskim życiu publicznym - powiedział Donald Tusk podczas spotkania z mieszkańcami Krosna Odrzańskiego.
19.08.2022 | aktual.: 19.08.2022 18:15
W Krośnie Odrzańskim o 17 rozpoczęło się spotkanie z przewodniczącym Platformy Obywatelskiej Donaldem Tuskiem. Przywitał go burmistrz miasta Marek Cebula. Szef PO mówił o sytuacji w Odrze oraz o konieczności rozliczenia odpowiedzialnych za jej zatrucie oraz za zaniechania.
- Pomyślałem, że skoro byłem tu w czasie dobrym, równo 3 miesiące temu 19 maja, to powinienem być w tym czasie, kiedy przeżywacie tak ciężkie chwile. Pozwólcie, że zacznę od podziękowań. Chciałbym podziękować wszystkim mieszkańcom Krosna Odrzańskiego. Odra jest krok od nas, macie Odrę w nazwie i doświadczyliście w sposób dobitny tej klęski ekologicznej - powiedział Donald Tusk.
- Bardzo chciałbym podziękować tym, którzy sprawą się zajęli nie czekając na - nie wiadomo dlaczego tak bardzo pasywną - władzę centralną. Wiem, że wędkarze, straż rybacka, OSP, organizacje pozarządowe i straż miejska, w sposób spontaniczny zajęły się od razu pracą na Odrze w najtrudniejszych momentach - dodał. Na miejscu była Beata Olejarz, szefowa Polskiego Związku Wędkarskiego.
Tusk o sprzecznych komunikatach rządu
- Wiecie, jak bardzo ludzie są wściekli, że tyle dni nic się nie działo. Tutaj w Krośnie, jeżeli dobrze pamiętam, 9 sierpnia pojawiły się pierwsze śnięte ryby, a 10 sierpnia zwołano sztab kryzysowy. Kłopot polega na tym, że nawet z najlepszą wolą walki o Odrę, nie zastąpicie służb państwowych. Dwa dni temu wojewoda Dajczak, na użytek mediów państwowych, powiedział, że wszystko jest "ok" i życie wraca nad Odrę. Instytucja rządowa, która powinna być 24 godziny w kontakcie z nim, wysyła Alert RCB. 19 sierpnia godz. 9:05. To Alert, który przyszedł do was w Krośnie - stwierdził Tusk.
- Nie wiem ilu ludzi u was w Krośnie i w Cigacicach uwierzyło wojewodzie i np. zorganizowało wycieczkę, może wynajęło łódki, żeby dziś rano dowiedzieć się, że to wszystko w diabły. Pozytywne komunikaty pan wojewoda wygłasza w telewizji TVP Info, a równolegle Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysyła rzeczywiste komunikaty o skażeniu Odry - dodał.
Lider PO oskarżył Prawo i Sprawiedliwość o ukrywanie prawdy na temat katastrofy ekologicznej w Odrze oraz odpowiedzialności za nią.
- Przyjechałem powiedzieć o zobowiązaniach. Po pierwsze, wszyscy mamy poczucie, że kręcą. Nie chce się wierzyć, by te zaniechania wynikały z głupoty i niekompetencji. Wydaje się, że ta władza robi wszystko, by uniknąć odpowiedzialności, a nie wyjaśnić sprawę. Widać, że strach ich paraliżuje, jakby mieli przekonanie, że musieliby karać swoich. Jeżeli ludzie boją się pokazać dokumenty mimo kontroli poselskiej, to kiedy się zmieni władza, ci ludzie przyjdą i powiedzą, co się stało - zapowiedział.
- Jakiś czas temu rzecznik prasowy partii rządzącej powiedział, że nie będą korzystać z ekspertów, bo nie realizują linii partii. Śmiejecie się, bo to brzmi jak dowcip z czasów gomułkowskich czy gierkowskich, ale do śmiechu tu nic nie ma. Prawie te same słowa słyszeliśmy w czasie pandemii, gdy powołano zespół ekspertów i lekceważono jego rekomendacje, bo nie pasowały politycznie. W sprawie Odry musimy wymagać od władzy rozstrzygnięcia po ciężkiej pracy badawczej - stwierdził.
Tusk o PiS: Z rzeki, TVP i podręcznika zrobili ściek
- Chodzi też o karę. Zbyt złe rzeczy się zdarzyły, żeby ci, którzy ponoszą odpowiedzialność - być może za skażenie, może za zaniechania (nie zostali ukarani - red.). Z całą pewnością wiemy, kto nie podjął działań, kto ukrywa i mataczy. Po drugie, odszkodowania. W czasie tego kryzysu szybko spotkaliśmy się z marszałek Polak, z marszałkiem Geblewiczem i zastanawialiśmy się, co zrobić, żeby zabezpieczyć ludzi, skoro rząd nie działa. Jest potrzeba odszkodowań wynikająca ze strat finansowych. To PZW, przedsiębiorcy, organizacje pozarządowe - dodał.
- Przestaliśmy koncentrować się na tym, że za rządów PiS-u Polska staje się jednym z największym importerów śmieci, w tym bardzo toksycznych. Nie tylko z rzeki, ale z telewizji publicznej też zrobili ściek. Z podręcznika dla dzieci zrobili ściek. Trzeci punkt, oczyszczenie, ma wymiar praktyczny, dotyczący Odry, ale też uniwersalny, bo trzeba Polskę oczyścić z tego brudu materialnego i z brudu w polskim życiu publicznym - powiedział Tusk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Trzaskowski deklaruje. Tusk, Hołownia i Kosiniak-Kamysz obecni na Campus Polska
Tusk o pośle PiS: Skończony dureń
Szef PO odniósł się do piątkowej wypowiedzi posła PiS Kazimierza Smolińskiego, która padła na antenie Polskiego Radia. Pytany o kryzys w Odrze, mówił o wybuchach na Słońcu i trzęsieniach ziemi. Donald Tusk nie szczędził gorzkich słów.
- Ta narracja ma jeden cel: że tak naprawdę nic się nie stało. Jakiś skończony dureń, choć jest parlamentarzystą z PiS-u, zaczął opowiadać o wybuchach na Słońcu, trzęsieniach ziemi, wulkanach na Islandii i czemu się dziwić, że tutaj ryby pozdychały. Przecież złe rzeczy dzieją się wszędzie, na innych planetach. No takie brednie... To też jest upokarzanie ludzi. Mówienie takich bezczelnych głupot z takim tupetem ma na celu obezwładnić ludzi. Gdy widzicie urzędnika państwowego czy aparatczyka partii rządzącej, który z telewizji mówi takie rzeczy, to w tym jest metoda, bo ludziom ręce opadają - stwierdził.
- Nie jestem mściwy, wolę, by w życiu publicznym działały obiektywne reguły, ale wydaje się rzeczą oczywistą, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, że bez niezależnej i odważnej prokuratury i niezależnych i odważnych sędziów, to będzie się tak kitłasiło i nikt nie będzie odpowiedzialny. To moja obsesja i stanę na głowie. Niczego więcej nie potrzebuję jak zbudować neutralną politycznie praworządność, także po to, by niezależna prokuratura chwyciła ich za twarz i doprowadzić przed sąd i ukarać, bo grzech jest tu wyjątkowo ciężki. To nie jest prześladowanie polityka, czy dokuczanie Tuskowi. To zbrodnia na rzece, środowisku naturalnym, na ludziach i na regionie. Nie będę ubierał się w togę prokuratora czy sędziego, ale zrobię wszystko, by stanęli przed niezależną prokuraturą, a nie chłopcami Ziobry - zapowiedział.
Donald Tusk odniósł się też szerzej do ujawnionych w piątek maili, mających pochodzić ze skrzynki szefa KPRM. Minister Michał Dworczyk miał w bardzo ostrych słowach pisać premierowi o ministrze infrastruktury Andrzeju Adamczyku.
- Ujawniono dzisiaj treść jednego z tych maili. Pan minister Dworczyk o jednym z kolegów w rządzie napisał: "Takiej tępoty, połączonej z niekompetencją, bezinteresownym szkodnictwem lub zawiścią, zakłamaniem i zwykłym łajdactwem dawno nie widziałem". Pozwoliłem sobie na złośliwą uwagę, że sam bym tego lepiej nie ujął. Zwłaszcza po tym, co stało się na Odrze, myślałem, że brak mi słów. Minister Dworczyk pokazał, że tych słów nie brakuje - przyznał.
Ludzie z Wód Polskich przesłuchiwani?
Burmistrz Krosna Marek Cebula przyznał, że razem z członkami PZW, w pierwszych dniach kryzysu, śnięte ryby zbierali również pracownicy Wód Polskich, a w kolejnych dniach dołączyli do nich strażacy i żołnierze. Głos zabrała Beata Olejarz, prezes PZW.
- Nie jestem bohaterką. Bohaterami są członkowie PZW. To oni stanęli na wysokości zadania. Nigdy nie powiedziałam, że nie pomagali zwykli pracownicy Wód Polskich, bo byli, ale się nie ujawniają. Im również dziękuję. 21 kwietnia wybrano mnie prezesem zarządu głównego PZW i moim zadaniem jest obrona kolegów przed szkodnikami. Mamy Wody Polskie. To są urzędnicy, którzy nam nie pomagają. Nie mówię o zarządach regionalnych. Mówię o samej górze. Oni powinni przygotować procedury, my zostaliśmy pozostawieni sami sobie. Tamci ludzie są teraz przesłuchiwani. 6-godzinne przesłuchanie dyrektora zarządu regionu to przesada - stwierdziła Beata Olejarz.
- Tony ryb leżą na dnie rzeki. Eksperci oszacowali, że to, co wypłynęło, to 10 proc. To wszystko gnije. Te ryby nie zdechły przez przyduchę, to gnije przez brak tlenu. Bardzo proszę, by rządzący nie mówili, że katastrofa się kończy. Jesteśmy w trakcie katastrofy. Wody Polskie, które chciałyby być użytkownikiem rybackim, się do tego nie nadają. Nie mają wiedzy, ludzi, sprzętu i nie reagują, tak, jak my. To zwykli członkowie PZW stanęli na wysokości zadania - dodała.