Tusk na urlopie. W rządzie wierzą, że weto prezydenta da im oddech

Początek tygodnia. Posiedzenie Rady Ministrów. Obrady - pod nieobecność Donalda Tuska - prowadzi wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Na sali nie ma również innego wicepremiera, szefa MSZ Radosława Sikorskiego. Z urlopu został za to ściągnięty wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.

Atmosfera na rządzie jest gęsta. Ministrowie żyją potężną wpadką polskich władz - zarówno ośrodka prezydenckiego, jak i rządowego - dotyczącą nieobecności naszych przedstawicieli podczas rozmów na szczycie w Waszyngtonie. To wtedy przywódcy europejscy decydowali o przyszłości Ukrainy i ustalali geopolityczną strategię. Polski przy tym nie było.

Wielu ministrów - jak słyszymy - tego nie rozumiało. Oczekiwali wyjaśnień. Podczas posiedzenia rządu został nawet wywołany spór, który zapoczątkował jeden z koalicjantów. Tłumaczył się wiceminister spraw zagranicznych Marcin Bosacki, który zastępował Radosława Sikorskiego.

- Niezły dym był - usłyszeliśmy w rządzie. Główny powód: nieobecność premiera Donalda Tuska. I komunikacyjne zamieszanie na szczytach władzy (pisał o tym szczegółowo Tomasz Żółciak na portalu Money).

Jeden z ministrów: - Nie ma Tuska, jest problem.

Inny członek rządu: - A kiedy szef miał wyjechać? Każdy moment jest "zły". Z tego, co wiem, cały czas pracuje. Ale zdalnie.

Z jakiego miejsca? Nie wiadomo. Rzecznik rządu Adam Szłapka, pytany przez Wirtualną Polskę, nie chce tego przyznać. Nie określa, czy premier jest za granicą, czy w Polsce. Szeregowi urzędnicy w KPRM tego nie wiedzą.

- Wszystko, co mogłem, już na ten temat powiedziałem - stwierdził minister Szłapka. Dodał w rozmowie z WP, że premier wypełnia swoje obowiązki, choć do końca tygodnia ma być na urlopie z rodziną. 

Jeden z koalicjantów: - Jest rozprężenie, wielu ludzi jest na wakacjach. Ministrowie, wiceministrowie. Ale jak trzeba było, to ktoś był ściągany z urlopu. Premiera, jak sądzę, ściągnąć się nie da.

Poseł KO: - Donald kocha swoje wnuki ponad wszystko. Zawsze jest z nimi na wakacjach i tego nigdy nie zmieni. I dobrze! Rodzina jest najważniejsza. 

Kolejny rozmówca żartuje: - Urlopy teraz są w cenie, bo idzie "gorąca" jesień. Nawet Hołownia jest na urlopie, choć spędza go w swoim gabinecie.

Koalicjant: - Tusk kazał Kaśkę Pełczyńską-Nałęcz [minister funduszy i rozwoju - przyp. red.] ściągać z urlopu z Azji do Polski. Przyjechała, tłumaczyła się z jachtów i solariów z KPO, a ten ją ośmieszył na rządzie. Może powinien też wziąć na klatę problemy, z którymi mierzy się rząd. A nie wystawiać na ostrzał rzecznika. 

Rzecznik Adam Szłapka: - Premier brał udział we wszystkich telekonferencjach roboczych z przywódcami światowymi, zdalnie. Pracuje. Trzy dni, do końca tygodnia, spędzi z rodziną. 

Premier za nieobecność w Białym Domu odpowiedzialnością obarczył Kancelarię Prezydenta i - osobiście - Karola Nawrockiego. Zamieścił zdjęcie, na którym - z urlopowym zarostem - rozmawia przez służbowego laptopa z liderami innych państw.

Do eksplozji rosyjskiego drona na terenie Polski się nie odniósł. Dla wielu to dziwne: w kuluarach krążyły opinie, że "stary, dobry Tusk" już dawno byłby na miejscu eksplozji. Po to choćby, by uspokoić ludzi. Nic takiego się nie wydarzyło.

Zabrał za to głos - na portalu X - po tym, jak prezydent zawetował ustawę wiatrakową, która mrozi przy okazji ceny energii.

To - jak się wydaje - sytuacja idealna dla premiera Tuska. 

Jeden z członków rządu: - To weto da nam oddech. Nawrocki się z tego nie wytłumaczy. Zachował się jak węglowy lobbysta, który nie ma pojęcia, o czym mówi. 

Faktem jest jednak, że tzw. ustawa wiatrakowa liczy 98 stron. Jest w niej art. 11 - dotyczący mrożenia cen energii - liczący zaledwie dwie strony. Ten odrębny przepis - zawarty jednak w ustawie - prezydent Nawrocki złożył jako osoby projekt ustawy.

- Prezydent oczekuje, że Sejm przyjmie jego projekt na posiedzeniu 9 września i następnie Senat 24 września - mówi rozmówca z Pałacu.

Wówczas tańszy prąd zostałby utrzymany. - Piłka po stronie rządu - wskazuje prezydencki minister.

Projekt Nawrockiego zawiera dokładnie te same zapisy dot. mrożenia cen energii, które były w zawetowanej ustawie. Przewidują one zmianę ustawy o środkach nadzwyczajnych mających na celu ograniczenie wysokości cen energii elektrycznej i przedłużenie okresu, w którym gospodarstwa domowe mają prawo do korzystania z cen energii elektrycznej zamrożonych na poziomie 500 zł za MWh netto do 31 grudnia 2025 r. Obecnie zamrożone ceny obowiązują do 30 września.

Głowa państwa starała się tłumaczyć swoje motywy:

- W sposób jednoznaczny zdecydowałem się zawetować ustawę wiatrakową, bo to rodzaj szantażu wobec społeczeństwa. To oczywiste, że ludzie nie chcą mieć obok swoich domów wiatraków. Jestem głosem Polaków i tak na to patrzę, że tam, gdzie możemy Polskę wzmocnić, będziemy to robić. A tam, gdzie większość parlamentarna nie wsłuchuje się w głosy Polaków, to Prezydent Polski będzie za społeczeństwem stał - powiedział Karol Nawrocki w oświadczeniu dla mediów.

Osoba z otoczenia Tuska: - Premier wróci na posiedzenie rządu we wtorek. Później Rada Gabinetowa. Spokojnie. 

Rzecznik rządu potwierdza: premier będzie na Radzie Ministrów na początku przyszłego tygodnia. A kto wie, może wróci szybciej. Jeśli będzie potrzeba.

Na rządowym zapleczu spokojnie jednak nie jest. Jak słyszymy, zamieszanie i nerwowe reakcje wywołały publikacje o tym, iż rząd planuje wprowadzić rozporządzenie, gwarantujące wicepremierom i ministrom korzystanie z mieszkań finansowanych z budżetu państwa. Część opinii publicznej przyjęła te informacje z oburzeniem. 

- Nie było komu tego tłumaczyć, komunikować, nikt tego nie zdementował - narzeka jeden z koalicjantów. Rzecznik rządu do tej sprawy się nie odnosił. Przewodniczący Komitetu Rady Ministrów i przewodniczący Zespołu Programowania Prac Rządu Maciej Berek - jak słyszymy nieoficjalnie - również miał urlop. 

Koalicjant: - Sprawa tych mieszkań to wizerunkowy błąd, a jeśli to prawda, to trzeba z tego zrezygnować.

Niewykluczone więc, że po powrocie Tuska z urlopu rząd wycofa się z prac nad "darmowymi mieszkaniami" dla ministrów.

Pomysł nie podoba się nawet w KO. - Czytałem o tym, nie znam żadnej merytorycznej argumentacji tej propozycji - przyznał w rozmowie z WP europoseł Bartosz Arłukowicz.

W ostatnim czasie kontrowersje wywołała także wypowiedź innego europosła KO, Michała Szczerby, który stwierdził w Polsat News, że jeśli dla kogoś nie ma miejsca w szpitalu onkologicznym, powinien szukać miejsca w innym. To - zdaniem komentatorów i polityków opozycji - świadczyć miało o "bucie" rządzących i "oderwaniu od rzeczywistości".

- Ta rozmowa wzbudza wiele emocji i kontrowersji, sam bym odpowiedział inaczej - przyznał później w rozmowie z WP Bartosz Arłukowicz.

Inny z koalicjantów: - Za takie odpały ponosi się konsekwencje. Tuskowi na urlopie pewnie takie rzeczy nie umykają.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski