Tusk na Pomorzu. Zakpił z Kaczyńskiego
Donald Tusk kontynuuje objazd po województwie pomorskim. W trakcie spotkania w Kartuzach, lider PO przypomniał wizytę Jarosława Kaczyńskiego w jednym z miast regionu. - Wiem, że go prawie nie było widać, bo było więcej policjantów, niż uczestników spotkania - powiedział Tusk, nawiązując do znacznej liczby funkcjonariuszy ochraniających spotkania z prezesem PiS. Pojawiło się też wiele palących pytań.
Tusk dużo miejsca poświęcił samorządom. Jego zdaniem władze lokalne powinny mieć większy zakres władzy, a także znaczniejsze budżety.
- Być może jest czas pomyśleć o tym, żeby część VAT-u zostawała w samorządzie tak, abyście zawsze mieli pewne gwarancje niezależne od kaprysu aktualnie rządzących, że macie do dyspozycji własne środki - powiedział lider PO.
Polityk wskazywał też na problem niżu demograficznego w Polsce. - Co takiego się dzieje, że mimo dużych transferów socjalnych, mimo tego, że PiS ma usta pełne frazesów na temat dzieci, rodziny, opieki państwa, co takiego się dzieje, że przestaliśmy chcieć mieć dzieci? - pytał.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Według niego, samo danie ludziom pieniędzy nie sprawi, że będą chcieć zakładać rodziny.
- Potrzebne jest także poczucie, że państwo nie będzie jak żandarm straszył kobietę na każdym kroku,. Że matka, kiedy urodzi dziecko, nie będzie pozostawiona sama sobie. Że kiedy przyjdzie podjąć decyzję o urodzeniu dziecka z niepełnosprawnościami, to matka będzie miała pewność, że (...) państwo będzie się starało zbudować taką rzeczywistość, w której samodzielność życiowa stanie się czymś realnym - powiedział.
Tusk przekonywał, że wiele młodych Polek i Polaków rezygnuje z planów zakładania rodziny, ponieważ "stracili zaufanie do władzy".
Ukraińcy w Polsce. Tusk krytykuje rząd
Przewodniczący PO krytykował też podejście rządu do uchodźców z Ukrainy. Według niego, władza nie ma pomysłu "jak zorganizować życie" tej społeczności. - Musimy mieć mądrą władzę, żeby nasza wielka solidarność i serdeczność wobec Ukrainy, nie zamieniła się w irytację, że to jest naszym kosztem - przekonywał Tusk.
Podkreślał, że przyjaźń polsko-ukraińska "może przekreślić czarne stulecia" relacji między oboma narodami.
Podczas spotkania pojawiło się pytanie o problem nieobecności posłów wszystkich opcji, podczas wielu ważnych debat w Sejmie. Tusk odparł, że aby z tym walczyć, chce wdrożyć w PO jedną zasadę, która brzmi "kto nie głosuje, nie kandyduje".
Były pełnomocnik ministra zadał pytanie
Pytanie zadał też Rafał Mładanowicz, były pełnomocnik ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka ds. rozwoju współpracy z Ukrainą.
Mładanowicz mówił, że "słów brakuje, żeby opisać brak chęci (w rządzie - red.) do słuchania ludzi, którzy mają doświadczenie i trochę wiedzy". Według niego, są dobre pomysły na rozwiązanie problemu z nadmiarowym importem zboża z Ukrainy, ale "brakuje chęci, żeby go rozwiązać".
Mładanowicz przypomniał, że jedna z ostatnich konwencji Prawa i Sprawiedliwości została nazwana "ulem programowym". - Tylko że ul budują ludzie. Natomiast teraz w tym ulu mamy samych trutni (samiec pszczoły miodnej, przenośnie - człowiek leniwy, żyjący na cudzy koszt - red.).
- Po tym jak Kaczyński pokazał tych kilkuset działaczy PiS-u i powiedział, że to jest ul, uderzyło mnie jedno zdanie doświadczonych pszczelarzy o tym, że wiosną trutni w ulu jest sporo, ale cykl jest taki, że jesienią pszczoły trutni się pozbywają z ula - odparł Tusk, nawiązując do jesiennych wyborów parlamentarnych.
Przeczytaj też:
Źródło: WP Wiadomości