Tusk katastrofą Orbána. Szykuje się nowe rozdanie [OPINIA]

Dla jednych katastrofa, dla innych nadzieja - zmiana władzy w Polsce z uwagą śledzona jest przez węgierskie media. Nie będzie żadnym zaskoczeniem, że stosunek do przemian politycznych nad Wisłą przebiega podług preferencji politycznych - pisze dla Wirtualnej Polski politolog i znawca Węgier dr Dominik Héjj.

Donald Tusk i Viktor Orban w Brukseli
Donald Tusk i Viktor Orban w Brukseli
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS | AP Pool
Dominik Héjj

24.12.2023 18:23

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Media sprzyjające premierowi Viktorowi Orbánowi, które stanowią nawet 80-85 proc. rynku, do rządu sformowanego przez "Koalicję 15 października" podchodzą z dużą nieufnością. Eksperci i korespondenci z Polski od początku wyborów wyrażali nadzieję, że rząd Mateusza Morawieckiego uzyska odpowiednie poparcie (pozyskując posłów PSLKonfederacji), a tym samym będzie zdolny do kontynuowania swojej misji.

Światy równoległe

Jeszcze w czasie wieczoru wyborczego, który został zorganizowany w kolegium Macieja Corvina (MCC), sztandarowej uczelni założonej przez węgierski rząd, wiceminister spraw zagranicznych Węgier Levente Magyar powiedział, że przegrana prawicy w Polsce będzie miała "niewyobrażalne konsekwencje dla Węgier".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Największa krytyka przewija się jednak w tygodniku "Mandiner". Korespondent, który wybory parlamentarne obserwował z Warszawy, pisał nazajutrz po wyborach: "Daj Boże polskim braciom słowackie exit poll", co było nawiązaniem do wyborów na Słowacji, gdzie wyniki exit poll różniły się w zasadniczy sposób od danych końcowych. Wybory - zamiast liberałów - wygrał socjaldemokratyczny i populistyczny SMER Roberta Ficy.

Prorządowy Magyar Nemzet niemal od razu po wyborach opublikował serię trzech obszernych tekstów (brak było nazwiska autora), gdzie tłumaczono, że na wynik wyborów w Polsce wpływ miała "zagranica". Udowadniano, że za złym wynikiem prawicy stoi kapitał zagraniczny Sorosa (w mediach, a także organizacjach pozarządowych) oraz Unia Europejska i w jakimś stopniu USA.

Już po tym, gdy jasnym było, że rząd w Polsce na pewno się zmieni, 12 grudnia w "Mandinerze" opublikowano artykuł pod tytułem: "Tak Donald Tusk wymiotował żółcią na Viktora Orbána". Autor stwierdził, że dobre relacje na linii Tusk-Orbán trwały do 2014 r., tzn do wyjazdu polskiego premiera do Brukseli. Następnie przytoczył szereg wypowiedzi, które dowodzić miały krytyki, jaką pod adresem węgierskiego premiera formułował Donald Tusk. Przywołano również tweeta z 28 lutego 2022 r., cztery dni po rozpoczęciu przez Rosję ataku na Ukrainę. Donald Tusk jako szef Europejskiej Partii Ludowej napisał wówczas (w języku angielskim): "Orbán i Szijjártó zasługują na coś więcej niż medale od Putina. Miejsca w zarządzie Gazpromu byłyby odpowiednią nagrodą za ich lojalność".

Węgrzy widzą też zmiany w TVP

Uwadze węgierskich mediów nie umknęły również zmiany w mediach publicznych w Polsce. Były one obszernie omawiane w prasie prorządowej. Najpierw były to tłumaczenia tekstów dostępnych na polskich portalach prawicowych, a następnie teksty własne. Zarzucano w nich Tuskowi deptanie polskiej praworządności, a także zapędy dyktatorskie - wszystko rzecz jasna przy aplauzie unijnych instytucji.

Temat Polski pojawił się już w ósmej minucie konferencji prasowej premiera Orbána, dedykowanej dziennikarzom zagranicznych redakcji. Odbyła się ona 21 grudnia 2023 r. Pytanie o to, co dzieje się w mediach publicznych, zostało zadane przez dziennikarkę państwowej i uzależnionej od Fideszu telewizji M1 (co trudno uznać za przypadek). Premier powiedział, że gdyby coś podobnego wydarzyło się na Węgrzech, to trzeba byłoby wzywać wojska NATO.

Odpowiedź na pytanie, dlaczego media prorządowe tak jednoznacznie oceniają wydarzenia w Polsce, nie jest trudna. Przynosi ją w zasadzie analiza opozycyjnego przekazu. W tym dominuje pogląd o "powrocie Polski do Europy", którego konsekwencją będzie osamotnienie Węgier w sporach z Brukselą. Wiele uwagi poświęcono również mobilizacji społecznej, która doprowadziła do zmiany władzy. Jednocześnie żywione są nadzieje związane z tym, że na Węgrzech nie wszystko jest stracone, jeżeli w Polsce po ośmiu latach udało się opozycji wygrać wybory. To w największej mierze nadzieje płonne, i to z bardzo wielu powodów - poczynając od ordynacji wyborczej, która praktycznie uniemożliwia wygraną opozycji, aż po kondycję partii wchodzących w jej skład.

Sympatycy Orbána muszą Węgrom wytłumaczyć, dlaczego scenariusz polski jest nie do powtórzenia. Stąd w prorządowej prasie nie omawiano powodów, dla których dotychczasowa większość uzyskała za małe poparcie, by stworzyć rząd. W prorządowej debacie na Węgrzech na dyskusje o błędach nie ma miejsca. Nie mówi się także o tym, że zmiana władzy jest efektem społecznej mobilizacji - ta bowiem dla rządu w Budapeszcie stanowiłaby wielkie zagrożenie. Stąd też twierdzenie, że w Polsce władzę zmieniła zagranica. Ten casus służył także do legitymowania uchwalanej i podpisanej przez prezydent Katalinę Novák Ustawy o Ochronie Suwerenności Narodowej, która ma uniemożliwić realizowanie zagranicznych wpływów na Węgrzech.

A jaki to będzie 2024 rok?

Viktor Orbán, w odróżnieniu od innych polityków, nie pogratulował publicznie wyboru na premiera Donaldowi Tuskowi. Nie uczyniła tego także Ambasada Węgier w Polsce, chociaż podobne działania podejmowały przedstawicielstwa różnych państw. Pierwsze spotkanie Tusk-Orbán już nastąpiło, w czasie szczytu Rady Europejskiej w Brukseli. Co jednak ciekawe, filmy z tego wydarzenia dostępne na stronach węgierskiego rządu, skonstruowano tak, by Tuska na nich nie było. Trudno uznać to za przypadkowy zbieg okoliczności.

W czasie przywołanej grudniowej konferencji prasowej, premier Orbán powiedział, że uważa Polaków za przyjaciół nawet, gdy oni nie uważają za przyjaciół Węgrów. Tymi "onymi" miała być - i co do tego nie ma żadnej wątpliwości - nowa koalicja rządowa w Polsce. Bez względu na wszystko Orbán nie będzie mógł udawać, że w Polsce nic się nie zmieniło. Politycy będą spotykać się w nadchodzącym roku wielokrotnie nie tylko w Brukseli, ale tak w Polsce, jak i na Węgrzech. W lipcu 2024 r. Polska obejmie roczne przewodnictwo w Grupie Wyszehradzkiej, a Węgry, tego samego dnia - w Radzie Unii Europejskiej. Po sześciu miesiącach prezydencję przekażą Polsce. Oznacza to, że za rok w grudniu, podobnie jak w 2011 r., Viktor Orbán symbolicznie przekaże przewodnictwo Polsce - i znowu Donaldowi Tuskowi.

Poza wieloma rozbieżnościami, wspólnych polsko-węgierskich tematów nie zabraknie. Węgry - czy szerzej Grupa Wyszehradzka - podobnie negatywnie postrzegają postulowane przez Niemcy i Francję zmiany w traktatach unijnych. Trudno jednak wyobrazić sobie, by tandem Tusk-Orbán funkcjonował podobnie sielsko, co przeszło dekadę temu.

Inne zwarcie osobowości dotyczyć będzie szefów dyplomacji - Radosława Sikorskiego i Pétera Szijjártó. Wiele uwagi można byłoby poświęcić opisywaniu różnic pomiędzy obydwoma politykami, jednakże najbardziej podstawową jest ich zachowanie po lutym 2022 r. Radosław Sikorski jeździł do Ukrainy, dostarczając z Mateuszem "Exenem" Wodzińskim samochody na front (także je fundował). Natomiast Péter Szijjártó widywał się wielokrotnie z Siergiejem Ławrowem, określając go mianem "godnego zaufania partnera" oraz "kolegi". 30 grudnia br. miną dwa lata, odkąd szef węgierskiej dyplomacji odebrał odznaczenie za wkład w rozwój relacji węgiersko-rosyjskich. Przyznał mu je prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin.

Prawdopodobnie polityczne zacieśnienie współpracy polsko-węgierskiej nastąpi na poziomie głów państw. Pani prezydent Węgier Katalin Novák fotografuje się z prezydentem Andrzejem Dudą przy każdej możliwej okazji (nie wyłączając siłowni). Ważnym symbolem tworzenia tych relacji byłby powrót do centralnych obchodów dnia przyjaźni polsko-węgierskiej, który przypada na 23 marca. Ostatnie odbyły się w 2019 r., potem odwołano je z uwagi na COVID-19, a następnie rozbieżne postrzeganie trwającej w Ukrainie wojny.

Dla Wirtualnej Polski Dominik Héjj*

*Dr Dominik Héjj - politolog specjalizujący się w polityce węgierskiej i autor książki "Węgry na nowo".

Źródło artykułu:WP Wiadomości
węgryviktor orbandonald tusk
Wybrane dla Ciebie