24‑letnia Karolina zaginęła po imprezie. Znajomi coś ukrywają?
Zaginięcie 24-letniej Karoliny Wróbel wciąż pozostaje tajemnicą, a śledczy intensywnie pracują nad rozwiązaniem sprawy. Insp. Marek Dyjasz, były dyrektor biura kryminalnego Komendy Głównej Policji mówi, co mogło się stać.
Karolina Wróbel zaginęła 3 stycznia, a oficjalne zawiadomienie o jej zaginięciu wpłynęło dopiero dwa dni później. Od tego czasu śledczy nieustannie próbują rozwikłać zagadkę jej zniknięcia. Insp. Marek Dyjasz, były dyrektor biura kryminalnego Komendy Głównej Policji, w rozmowie z "Wprost" podkreśla, że "wszystkie osoby, które brały udział w imprezie, trzeba dokładnie rozliczyć z każdej minuty feralnego wieczoru, kiedy doszło do zaginięcia 24-latki”.
Możliwe motywy
Według Dyjasza najbardziej prawdopodobnym motywem zaginięcia Karoliny jest zawód miłosny. - Nie szukałbym jednak żadnego innego motywu zabójstwa Karoliny Wróbel, jeżeli faktycznie do niego doszło, niż zawód miłosny – stwierdza ekspert. W dniu zaginięcia w mieszkaniu, które dzieliła z rodziną i współlokatorem, odbywała się zakrapiana alkoholem impreza. Dyjasz sugeruje, że "ludzie pod wpływem takich środków mogą działać impulsywnie”.
- Zakładam, że doszło do sprzeczki, której podstawą było odrzucenie uczuć znajomego - twierdzi.
Jednym z elementów, który wzbudził jego podejrzenia, jest fakt, że Karolina miała opuścić dom bez telefonu komórkowego. - W dzisiejszych czasach młodzi ludzie, gdziekolwiek się nie przemieszczają, zawsze mają przy sobie smartfony - zauważa Dyjasz. Pojawiły się również informacje, że mogła zniszczyć telefon przed zaginięciem.
Pełnomocnik rodziny zaginionej zapowiedział złożenie nowych wniosków procesowych, w tym o przebadanie wariografem osób, które jako ostatnie miały kontakt z Karoliną. Dyjasz podkreśla, że "wariograf jest dobrym narzędziem, które wspiera proces zbierania tzw. dowodów osobowych”. Jednak zaznacza, że "do wariografu nie można nikogo podłączyć na siłę”.
Przeczytaj także:
Źródło: Wprost