Polak zatrzymany na Białorusi. "To kolejna prowokacja"
Polskie służby konsularne prowadzą rozmowy w sprawie Polaka zatrzymanego na Białorusi. Była rozmowa charge d'affaires ambasady Polski w Mińsku z przedstawicielami białoruskich władz - poinformował w piątek koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.
Co musisz wiedzieć?
- Polskie służby konsularne prowadzą rozmowy z białoruskimi władzami w sprawie zatrzymanego Polaka.
- Białoruska telewizja oskarża Polaka o szpiegostwo związane z ćwiczeniami wojskowymi "Zapad".
- Premier Donald Tusk zapowiada możliwe środki odwetowe wobec Białorusi.
Jakie są zarzuty wobec Polaka?
Białoruska telewizja państwowa wyemitowała w czwartek materiał dotyczący zatrzymania obywatela Polski, zakonnika, który miał jakoby zbierać informacje na temat rosyjsko-białoruskich ćwiczeń wojskowych Zapad. Według stacji wszczęto sprawę karną o szpiegostwo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Porównali spotkanie Nawrocki-Trump do randki. "Bardzo udana"
Siemoniak zapytany o to w Polsat News ocenił, że cała sprawa to "akcja reżimu Łukaszenki".
- Nie mamy wątpliwości, że to jest po prostu prowokacja, kolejna. To jest branie zakładników z ciężkim oskarżeniem. Polskie służby specjalne nie mają nic wspólnego z tą osobą - zapewnił.
Dodał, że "w totalitarnych reżimach oskarża się o szpiegostwo opozycjonistów czy osoby, które są jakoś niewygodne". - To jest tego rodzaju sytuacja. Ona się wpisuje w cały ciąg wrogich działań Białorusi wobec Polski - ocenił.
Jak reagują polskie władze?
Dopytywany czy polskim służbom udało się skontaktować z zatrzymanym Siemoniak odpowiedział, że "polskie służby konsularne prowadzą rozmowy".
- Była rozmowa charge d'affaires ambasady Polski w Mińsku z przedstawicielami białoruskich władz. Więc jak każdy Polak na świecie, który znajdzie się w kłopotach, jest otoczony oczywiście naszą opieką. Natomiast nie mamy żadnych wątpliwości, że to jest po prostu propaganda i prowokacja - stwierdził Siemoniak, pytany
Zapytany o film, który został wyemitowany w białoruskich mediach, Siemoniak zastrzegł, że media te są "niewiarygodne" i "tworzą takie kreacje".
- To jest osoba, która nie była pierwszy raz na Białorusi. W różnych sprawach kościelnych podróżował, rozmawiał. Więc sądzę, że jest po prostu ofiarą, przedmiotem białoruskiej gry - fatalnej, złej. Na pewno to jest coś, co prowadzi do dalszego pogorszenia relacji polsko-białoruskich i jest to coś złego. Tak jak powiedziałem, to jest kolejne działanie, które odbieramy jako po prostu wrogie - ocenił.
Co dalej z relacjami polsko-białoruskimi?
Siemoniak odniósł się też do słów premiera Donalda Tuska, który zapowiedział w piątek, że jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, zostaną przygotowane "środki odwetowe" wobec Białorusi.
- Pracujemy nad tym z wicepremierem Radosławem Sikorskim. Wczoraj się kontaktowaliśmy. I tak jak premier powiedział, w ciągu najbliższych dni będzie nasza odpowiedź. Nie chcę tutaj zdradzać szczegółów - zaznaczył.
Podkreślił, że decyzję w sprawie środków odwetowych podejmie premier Donald Tusk. - Mamy z ministrem Sikorskim różne propozycje zareagowania. Premier zdecyduje i wtedy będziemy działać. Przypomnę, gdy uwięziono Andrzeja Poczobuta, zamknięto jedno z przejść granicznych. Więc tutaj różne narzędzia mamy i na pewno odczuje Białoruś skutki swoich działań - zapewnił.