ŚwiatTurcja rozpoczyna inwazję na Syrię. Dla ISIS to szansa na odrodzenie. Będzie kolejna fala uchodźców?

Turcja rozpoczyna inwazję na Syrię. Dla ISIS to szansa na odrodzenie. Będzie kolejna fala uchodźców?

Turecka armia wkroczyła na terytorium Syrii, aby wypchnąć siły kurdyjskie z granicy. To bezpośredni efekt decyzji Donalda Trumpa, który dał Ankarze zielone światło do inwazji. Według ekspertów, manewr da szanse Państwu Islamskiemu na przegrupowanie. A dla Europy może oznaczać kolejną falę uchodźców.

Turcja rozpoczyna inwazję na Syrię. Dla ISIS to szansa na odrodzenie. Będzie kolejna fala uchodźców?
Źródło zdjęć: © East News | Delil SOULEIMAN / AFP
Oskar Górzyński

09.10.2019 | aktual.: 09.10.2019 16:11

"Operacja Źródło Pokoju" - tak inwazję wgłąb terytorium kontrolowanego przez syryjskich Kurdów nazwał prezydent Recep Tayyip Erdogan. Turecki przywódca zapowiedział, że operacja wyczyści region graniczny z "terrorystów", przyniesie pokój mieszkańcom i umożliwi powrót do domu syryjskim uchodźcom.

Co kryje się za tymi słowami?

Do inwazji ma dojść w rejonie między Tall Abjad i Ras al-Ain w środkowej części granicy Syrii z Turcją. Celem Turcji jest utworzenie szerokiego na ok. 30 km pasa - tzw. strefy bezpieczeństwa - wzdłuż całej granicy z Syrią. Tereny te dotychczas były w większości kontrolowane przez Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) zdominowane przez kurdyjskie bojówki. Ankara chce je wypchnąć, bo uważa SDF za syryjską odnogę tureckiej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), sklasyfikowaną jako organizację terrorystyczną.

Ankara od dawna dążyła do utworzenia takiej strefy, ale przeszkodą była obecność wojsk USA, które wspierały Kurdów w walce z Państwem Islamskim. W niedzielę wieczorem amerykański prezydent dał jednak prezydentowi Turcji Recepowi Erdoganowi zielone światło do inwazji i zapowiedział wycofanie wojsk z przygranicznych terenów.

Obraz
© Kancelaria Prezydenta Turcji/tccb.gov.tr

Zdaniem ekspertów ruch ten może mieć bardzo poważne skutki. Według generała Josepha Votela, który do marca 2019 dowodził wojskami USA na Bliskim Wschodzie, turecka inwazja może doprowadzić do odrodzenia się Państwa Islamskiego. Siły kurdyjskie od miesięcy mają pieczę nad obozami, gdzie przebywa ok. 11 tysięcy bojowników ISIS.

Choć obozy są położone z dala od strefy przygranicznej, SDF od dawna zapowiadało, że w razie tureckiej inwazji na kurdyjskie terytoria nie będzie mogła skutecznie pilnować dżihadystów. W mediach społecznościowych pojawiły się filmy pokazujące ciąg pojazdów zmierzających ze wschodniej Syrii - gdzie przetrzymywani są dżihadyści - w region przygraniczny.

Tymczasem we wtorkową noc terroryści ISIS zaatakowali posterunek SDF w byłej stolicy kalifatu, Rakce.

"To szczególnie niepokojące, biorąc pod uwagę, że samozwańczy kalif ISIS Abu Bakr al-Bagdadi wezwał wyznawców do wyzwalania bojowników z tych ośrodków, a w obozie dla uchodźców al-Hol, gdzie sympatie dla ISIS są powszechne dochodziło do gwałtownych ataków" - pisze gen Votel na łamach "The Atlantic". Jak dodał, decyzja Trumpa i "zdrada" Kurdów może "zniweczyć pięć lat walk przeciwko ISIS".

USA pod znakiem zapytania

Według dr. Łukasza Fyderka, eksperta ds. Bliskiego Wschodu z Uniwersytetu Jagiellońskiego, o ile turecka inwazja jest szansą dla dżihadystów, to odrodzenie "kalifatu" w formie znanej wcześniej jest mało prawdopodobne. Jak zaznacza, decyzja Donalda Trumpa nie oznacza wycofania wszystkich wojsk USA z terenów w północno-wschodniej Syrii zajętych przez SDF. Zdaniem eksperta, do tego prawdopodobnie nie dojdzie, bo wycofanie się byłoby oddaniem pola - i zwycięstwa - Iranowi i Rosji.

Ale wciąż z przyszłością zaangażowania USA w Syrii wiążą się spore wątpliwości. To głównie zasługa amerykańskiego prezydenta, który w sprawie wysyła sprzeczne sygnały. W oświadczeniu Białego Domu podał, że USA wycofują się, aby umożliwić turecką operację i przekazać Turcji odpowiedzialność za problem Państwa Islamskiego. Problem w tym, że obozy dla dżihadystów leżą poza granicami planowanej inwazji.

Jakby tego było mało, w kolejnych dniach Trump pogroził Turcji zniszczeniem jej gospodarki, jeśli Ankara posunie się do czegoś, co prezydent "w swojej wielkiej i niezrównanej mądrości" uzna za przekroczenie granicy akceptowalnego zachowania. Ale nie sprecyzował, co ma na myśli.

Fala uchodźców i czystka etniczna

Mimo to, powody do zmartwienia ma Europa.

- Możemy spodziewać się ciężkich walk, a to zwykle oznacza kolejną falę uchodźców - ocenia Fyderek. Jak dodaje, Ankara będzie dążyć do trwałej zmiany demograficznej wewnątrz "strefy bezpieczeństwa", wypychając z niej ludność kurdyjską, zastępując nią Arabami. To tam Turcja planuje osiedlić nawet 2 miliony syryjskich uchodźców przebywających w Turcji.

- Turcja mówi o tym w kontekście powrotu uchodźców do "domu", choć wiadomo, że zdecydowana większość syryjskich uchodźców, którzy są w Turcji, nie pochodzi z tych regionów. Jak widzieliśmy w przypadku tureckiej operacji w rejonie Afrin, chodzi o pewną inżynierię społeczną - mówi WP Fyderek.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
turcjawojna w syriiDonald Trump
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (139)