Trzymała w beczce zwłoki dzieci - jest apelacja
Za zamkniętymi drzwiami Sąd Apelacyjny w Lublinie rozpatrywał odwołanie Jolanty i Andrzeja K. z Czerniejowa od wyroku Sądu Okręgowego w Lublinie, który skazał kobietę na 25 lat więzienia za zabójstwo swoich pięciorga nowo narodzonych dzieci, a jej męża - na 12 lat więzienia za nakłanianie do tych zbrodni. Zwłoki znaleziono latem 2003 r. w beczce po kiszonej kapuście. - Wyrok w tej sprawie zostanie ogłoszony 1 lutego - poinformował rzecznik sądu Cezary Wójcik.
Sąd wyłączył jawność rozprawy ze względu na intymny charakter sprawy i ważny interes prywatny żyjących dzieci małżonków K.
To już trzecia rozprawa apelacyjna w rozpoznawanej przez sądy od 2004 r. sprawie. Sąd rozpatruje apelacje złożone przez obrońców obojga oskarżonych od wyroku wydanego w lipcu ub. roku. Lubelski sąd okręgowy skazał wtedy Jolantę K. na 25 lat więzienia za zabójstwo pięciorga noworodków. Jej męża Andrzeja K. sąd uznał za winnego nakłaniania żony do tych zbrodni i skazał go na 12 lat więzienia oraz pozbawienie praw publicznych na cztery lata. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami; sąd utajnił też ustne uzasadnienie wyroku.
Był to trzeci proces małżonków K. W poprzednich Jolanta K. została skazana najpierw na dożywocie, w drugim na 25 lat więzienia. Jej męża wcześniej sąd dwukrotnie uniewinnił. Oba wyroki uchylił lubelski sąd apelacyjny.
W poprzednich procesach Jolanta K. przyznawała się do zabicia noworodków. Mówiła, że zrobiła to ze strachu przed mężem, który nie chciał mieć więcej dzieci (małżonkowie wcześniej mieli już czworo), bił ją i znieważał. Andrzej K. nie przyznawał się do winy; utrzymywał, że nic nie wiedział o kolejnych ciążach żony. Zeznania Jolanty K. były jedynym dowodem przeciwko mężowi. W dwóch procesach sąd uznawał je za niewiarygodne i pełne sprzeczności. Kobieta często zmieniała wyjaśnienia i wycofywała się z wcześniejszych twierdzeń.
Do zabójstw noworodków - czterech chłopców i dziewczynki - doszło w latach 1992-1998, kiedy rodzina K. mieszkała w Lublinie. Jolanta K. rodziła dzieci w wannie i topiła je. Ciała przechowywała w domowej zamrażarce. Kiedy rodzina przeniosła się do Czerniejowa k. Lublina, kobieta przewiozła tam też ciała martwych dzieci. Początkowo trzymała je w zamrażarce, a potem przełożyła do beczki.
Zwłoki znalazły córki małżeństwa K., kiedy babcia kazała im wyrzucić na pole zawartość beczki, z której rozchodził się fetor. Jolanta K. opuściła dom na kilka dni przed odkryciem zwłok noworodków. Przez miesiąc poszukiwała jej policja. Została zatrzymana w Lublinie, gdy policja wyznaczyła 5 tys. zł nagrody za wskazanie miejsca jej pobytu.
Jolanta K. jest aresztowana od 2003 r. Andrzej K. odpowiada z wolnej stopy.