Trzy wnioski z afery wokół KPO dla przedsiębiorców [OPINIA]

Potwierdziły się właśnie trzy znane prawdy. Po pierwsze, że w Polsce chodzi o wydawanie publicznych pieniędzy, a nie o mądre wydawanie publicznych pieniędzy. Po drugie, że sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą. I po trzecie: są ludzie, którzy wykorzystają każdą okazję, by wzbogacić się kosztem innych - pisze dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Słowik.

 Minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-NałęczMinister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz zapewniła, że sprawdzane są i naprawiane wszystkie budzące wątpliwości umowy
Źródło zdjęć: © PAP, X
Patryk Słowik

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Tematem dnia bez wątpienia jest afera wokół wydatkowania środków z Krajowego Planu Odbudowy na pomoc przedsiębiorcom z branż dotkniętych pandemią COVID-19. Okazuje się bowiem, że setki mln zł idą nie na realne wsparcie potrzebujących, tylko na zaspokajanie prywatnych potrzeb przedsiębiorców.

Jeden "biznesmen" dostaje pół mln zł na stworzenie nowego smaku pierogów sprzedawanych w swoim lokalu, drugi na wyposażenie "apartamentu" pod najem krótkoterminowy, iluś kolejnych kupuje jachty.

Premier Donald Tusk mówi o nieprawidłowościach, minister funduszu Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz też mówi o nieprawidłowościach. A ostatecznie konsekwencje za wszystko - według narracji rządu - poniosła urzędniczka z Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, która nawet nie ustalała zasad wsparcia przedsiębiorców.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wielka afera z KPO. Tusk reaguje. "Zero tolerancji"

Filmy były, odpowiedzialności brak

Do wczoraj sprawa była jasna: za sukces wydatkowania środków z KPO odpowiadali politycy. Połowa członków rządu chwaliła się, jak to wpływają na udzielanie dofinansowań, wspieranie biznesów itd.

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, minister funduszy, nagrała na temat swojej aktywności w tym zakresie trylion filmów. W mediach opowiadała też, że to ona "zobowiązała szefostwo PARP, żeby było w stałym dialogu z przedsiębiorcami" i że to ona odpowiadała za obniżenie wymogów umożliwiających uzyskanie wsparcia.

A dziś stał się cud. Gdy bowiem okazało się, że wiele podmiotów dostało pieniądze na jachty, "apartamenty" pod wynajem i tworzenie nowych smaków pierogów, Ministerstwo Funduszy na zwołanej konferencji prasowej oświadczyło, że za wspieranie przedsiębiorców ze środków KPO tak naprawdę wcale nie odpowiada nikt z rządu. Odpowiadała jedynie szefowa PARP, którą już odwołano.

Warto więc się zastanowić: jeśli w istocie kluczową osobą była szefowa przyrządowej agencji, a rząd nie miał z tym nic wspólnego, dlaczego na filmach publikowanych w mediach społecznościowych widzieliśmy minister Pełczyńską-Nałęcz, jej wiceministrów oraz przedstawicieli innych resortów, a nie szefową PARP?

Czy politycy przywłaszczali sobie sukces, który ostatecznie okazał się porażką, niezgodnie z faktami? Czy może fakty są takie, że za podział funduszy odpowiada ktokolwiek w Ministerstwie Funduszy, ale gdy przyszło co do czego, nie ma komu wziąć na siebie odpowiedzialności?

Sztuka wydawania

Czy jestem zaskoczony tym, że wydajemy miliony zł na głupoty? Nie, nie jestem w ogóle. Od dawna bowiem wszelkie programy dofinansowań sprowadzają się do tego, że część środków wydawane jest na głupoty.

Któż z nas nie zna historii ludzi przechodzących na chwilowe bezrobocie, by po chwili wziąć kilkanaście tys. zł dofinansowania na uruchomienie działalności gospodarczej przeznaczone na zakup laptopa, smartfona i telewizora?

Zarazem - by była jasność - to nie powód, by dofinansowań nie było. Zarówno te dla bezrobotnych, jak i środki z KPO powinny być wydawane. I warto pamiętać, że większość pieniędzy jest wydatkowana do naprawdę potrzebujących.

Szkopuł w tym, że w Polsce przyjęło się, iż miarą sukcesu polityków i urzędników jest to, jaki odsetek dostępnych środków został przekazany w ramach dofinansowań.

Tak przecież było już z KPO: politycy chwalili się, że udało się wydać X proc. środków, potem już Y, i tak dalej, i tak dalej. A że na jachty? Cóż, ważne, że pieniądze "się nie zmarnują".

Dziś zaś pojawia się narracja, że przedsiębiorcy będą musieli zwracać dofinansowania. Zasugerował to w portalu X wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha, który wskazał, że "w uzasadnionych przypadkach konieczne będą zwroty!".

Ale - trochę prowokacyjnie zapytam - dlaczego przedsiębiorcy mają zwracać za te jachty i "apartamenty", skoro uznano ich wnioski za spełniające kryteria i zasługujące na dofinansowanie?

Rozumiem żądanie zwrotu, gdy ktoś wziął na jacht, a przeprowadziłby w swojej firmie szkolenie dla pracowników. Ale gdy wziął na jacht i kupił jacht - no to chyba rząd wspierany przez ekspertów i urzędników tak właśnie chciał, prawda?

Pazerni szkodnicy

Oczywiście - żeby była jasność - uważam, że przedsiębiorcy składający wnioski na jachty, mieszkania, zakup ekspresów do kawy czy stworzenie salki bilardowej, powinni spalić się ze wstydu. I nie powinni dostać jakichkolwiek publicznych pieniędzy, bo naprawdę w zwiększaniu konkurencyjności nie chodzi o to, by ktoś zaspokajał swoje prywatne potrzeby.

Nie ma żadnego racjonalnego powodu, aby przedsiębiorca kupował lub co najmniej wyposażał "apartamenty" na wynajem na koszt ogółu obywateli (bo środki z KPO to nie jest manna z nieba, którą zrzuca w gratisie Unia Europejska).

Tacy kombinatorzy spowodowali wiele szkód: ośmieszyli duży i co do zasady potrzebny projekt, jakim jest KPO, ośmieszyli też uczciwie pracujących przedsiębiorców, bo przecież teraz - w opinii publicznej - wszyscy będą wrzucani do jednego worka.

Dodatkowo, wszyscy otrzymaliśmy gorszący spektakl, w którym łatwo jest pokazać, że znalazły się pieniądze na jachty i wymyślanie nowych smaków pierogów, a zabrakło z KPO pieniędzy na fotele dla chorych onkologicznie oraz fabrykę substancji czynnych do leków. Bo choć to zupełnie różne zadania w ramach wielkiego projektu (i nie jest tak, że przedsiębiorcy przejedli środki na fotele do szpitali), to ludziom będzie ciężko zrozumieć, dlaczego na włożenie komuś pieniędzy do kieszeni jest, a na pomoc chorym ciągle brakuje.

Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Prezydent Finlandii: Trump szykuje "kij" na Putina
Prezydent Finlandii: Trump szykuje "kij" na Putina
Trump chce, by Harvard zainwestował w szkoły zawodowe
Trump chce, by Harvard zainwestował w szkoły zawodowe
Zełenski alarmuje ws. elektrowni jądrowej. "Sytuacja jest krytyczna"
Zełenski alarmuje ws. elektrowni jądrowej. "Sytuacja jest krytyczna"
Nawrocki odwiedzi Ukrainę. Ambasador potwierdza
Nawrocki odwiedzi Ukrainę. Ambasador potwierdza
Wchodzi system kaucyjny. Producenci już obchodzą nowe przepisy
Wchodzi system kaucyjny. Producenci już obchodzą nowe przepisy
Pełczyńska-Nałęcz wicepremierem? Została wskazana przez Polskę 2050
Pełczyńska-Nałęcz wicepremierem? Została wskazana przez Polskę 2050
Trzęsienie ziemi w PiS na Dolnym Śląsku. Kaczyński zdecydował
Trzęsienie ziemi w PiS na Dolnym Śląsku. Kaczyński zdecydował
Wyniki Lotto 30.09.2025 – losowania Eurojackpot, Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 30.09.2025 – losowania Eurojackpot, Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Magura u wybrzeży Turcji. Dron znaleźli rybacy
Magura u wybrzeży Turcji. Dron znaleźli rybacy
Nominacje ambasadorskie pod znakiem zapytania. Sikorski: mam nadzieję
Nominacje ambasadorskie pod znakiem zapytania. Sikorski: mam nadzieję
​Strażnik więzienny z Prusic nie żyje. Wcześniej zastrzelił swoje dzieci i teściową
​Strażnik więzienny z Prusic nie żyje. Wcześniej zastrzelił swoje dzieci i teściową
Wygrał miliony w lotto. Nic o tym nie wiedział
Wygrał miliony w lotto. Nic o tym nie wiedział