Trump pytany o atak na kartele w Meksyku. "Nie miałbym nic przeciwko"
Prezydent USA Donald Trump oznajmił, że nie sprzeciwiałby się przeprowadzeniu uderzeń na kartele narkotykowe działające na terytorium Meksyku, aby ograniczyć napływ narkotyków do USA.
Trump odpowiedział w ten sposób na pytanie o to, czy rozważa uderzenia militarne przeciwko kartelom narkotykowym w Meksyku.
- Nie miałbym nic przeciwko. (Zrobimy) cokolwiek, co musimy, by zatrzymać narkotyki - powiedział, rozmawiając z dziennikarzami w Gabinecie Owalnym podczas spotkania z prezesem FIFA Giannim Infantino.
Pytany, czy zrobiłby to tylko za zgodą meksykańskich władz, Trump odmówił odpowiedzi. - Rozmawiam z Meksykiem i oni wiedzą, gdzie stoję. Oni zabijają naszych obywateli (...). To jak wojna. Czy bym to zrobił? Z dumą - mówił Trump. - Ujmę to w ten sposób: nie jestem zadowolony z Meksyku - dodał.
Trump gotów się spotkać z "komunistą". Mamdani milczy
Trump o atakach na kartele narkotykowe
Trump zadeklarował również, że byłby gotów przeprowadzić ataki na "fabryki" kokainy znajdujące się na terytorium Kolumbii.
Odnosząc się do ewentualnej interwencji w Wenezueli, Trump stwierdził, że nie wyłącza żadnego scenariusza, w tym także wysłania wojsk lądowych. - Musimy się nią zająć - stwierdził.
W poniedziałek na Morzu Karaibskim pojawiła się grupa uderzeniowa z udziałem największego amerykańskiego lotniskowca, USS Gerald Ford, która zasiliła już obecne w regionie siły USA. Dzień wcześniej sekretarz stanu Marco Rubio zapowiedział, że 24 listopada Stany Zjednoczone uznają wenezuelski Cartel de los Soles - kierowany według nich przez samego Maduro - za organizację terrorystyczną. Trump ocenił, że taki krok otworzy USA drogę do ewentualnego użycia siły militarnej przeciwko Wenezueli.