Ujawniamy szczegóły umowy. Resort płaci za promowanie ministry w jej mediach społecznościowych
Ministra funduszy Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz w swoich prywatnych mediach społecznościowych promuje siebie i ministerialne działania za pieniądze resortu. Podstawą jest umowa, której szczegóły ujawniamy w WP. Według niej resort może wydawać maksymalnie 8000 zł miesięcznie na taką reklamę. – Umowa powinna zostać zerwana – mówi WP prawnik Krzysztof Izdebski związany z Fundacją Batorego.
Wirtualna Polska ujawnia szczegóły umowy pomiędzy ministerstwem funduszy i polityki regionalnej a jego szefową Katarzyną Pełczyńską-Nałęcz w sprawie możliwości płacenia z ministerialnych pieniędzy za promocję niektórych postów w jej prywatnych mediach społecznościowych. Resort już kilka dni temu potwierdził, że płaci za reklamę niektórych postów na prywatnych profilach ministry. Tłumaczy to promowaniem efektów inwestycji ze środków unijnych i KPO. Ministerstwo pomija fakt, że przy okazji promuje się również sama Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.
Umowa "dotycząca użyczenia kont w serwisach internetowych" z 24 maja 2024 r. zakłada, że Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz "za darmo" daje dostęp do swoich kont na Facebooku, Instagramie, TikToku oraz w serwisie X. Ministerstwo może z publicznych pieniędzy opłacać utrzymywanie kont i ewentualną promocję niektórych postów. Maksymalny przewidziany limit miesięczny na takie wydatki to 8000 zł brutto.
Do czasu publikacji ministerstwo funduszy nie odpowiedziało na pytanie, jaka kwota z ustanowionego limitu została rzeczywiście wydana. Z raportu biblioteki reklam Meta wynika, że ministerstwo funduszy i polityki regionalnej w ostatnich miesiącach wydało 1406 zł na promocję kilku nagrań.
Promowane posty skupiają się przede wszystkim na samej ministrze. To m.in. relacja z wizyty Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz wraz z ministrą ds. społeczeństwa obywatelskiego Adrianą Porowską w stołówce, która dostała dofinansowanie z KPO. W innym nagraniu ministra pokazuje swój dzień w pracy, wspominając o KPO.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poseł PiS skłamał w studiu telewizyjnym. Wszystko pokazało nagranie
Szczegóły nietypowej umowy
W umowie napisano, że konta Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz w mediach społecznościowych umożliwiają "dotarcie z przekazywanymi za ich pomocą treściami do znacznego kręgu niezdefiniowanych odbiorców, zaś Ministerstwo zainteresowane jest w rozpowszechnianiu informacji o działaniach Ministerstwa oraz Ministra Funduszy i Polityki Regionalnej w obszarze zadań Ministra związanych z Funduszami Europejskimi oraz rozwojem regionalnym". Na tej podstawie, uzgodniono m.in., że:
- "Właściciel kont wyraża zgodę na wykorzystanie ww. prywatnych kont do zamieszczania na tych kontach również treści o charakterze służbowym, związanych z pełnieniem funkcji ministra właściwego do spraw rozwoju regionalnego oraz działalnością Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej".
- "Ministerstwo zobowiązuje się w okresie trwania umowy do pokrywania faktycznie poniesionych kosztów utrzymania ww. kont na potrzeby realizacji umowy użyczenia kont i publikacji treści służbowych na ww. kontach, w kwocie zryczałtowanej opłaty abonamentowej, oraz w przypadku zamieszczania treści służbowych, wymagających odrębnej opłaty - zgodnie z cennikiem za ich publikację, w wysokości nie wyższej jednak niż 8000 złotych brutto miesięcznie".
- "Płatności dokonywane będą za pomocą służbowej karty kredytowej przez upoważnionego pracownika ministerstwa" oraz, że "właściciel kont oświadcza, iż wyraża zgodę na bieżący monitoring zamieszczanych na ww. kontach treści służbowych przez uprawnionych pracowników ministerstwa".
- Umowa zawiera też klauzule dotyczące ochrony danych osobowych i ograniczeń wynikających z kwestii bezpieczeństwa narodowego. Resort uzgodnił z Katarzyną Pełczyńską-Nałęcz, że zasady będą obowiązywały przez cały okres pełnienia przez nią funkcji ministra funduszy i polityki regionalnej, chyba że któraś ze stron ją wypowie.
Ministerstwo funduszy w umowie nie analizuje zasięgów ministry w mediach społecznościowych i nie wykazuje, że to resort zyska na płaceniu za promowanie treści na jej prywatnych profilach. Obecnie oficjalny profil resortu na Facebooku ma 4,5 razy więcej obserwujących niż konto Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz. Na Instagramie prywatny profil ministry obserwuje nieco ponad 1300 osób więcej niż oficjalne konto resortu.
Z kolei ministerstwo ma znaczną przewagę w obserwujących w serwisie X (niemal 50 000 osób), szefową resortu funduszy na dawnym Twitterze obserwuje blisko 26 000 osób. Na TikToku ministra ma niespełna 3300 obserwujących, a ministerstwo trzy razy mniej.
Krzysztof Izdebski: "Nie powinno się to zdarzyć"
Resort funduszy nie widzi nic nagannego w umowie. To ministerstwo na wniosek Wirtualnej Polski udostępniło treść dokumentu. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, przyznają, że nie widzieli jeszcze takiego dokumentu w żadnym z resortów. Prawnik Krzysztof Izdebski związany z Fundacją im. Stefana Batorego, który zajmuje się transparentnością życia publicznego, uważa, że taka umowa w ogóle nie powinna być zawarta.
- Nie widziałem wcześniej takiej umowy, co oczywiście nie oznacza, że to jest precedens. Przejrzałem dane z biblioteki Meta kilku innych ministrów i nie zauważyłem takiej praktyki. Nie powinien to być standard działania, bo ministerstwa powinny ewentualnie inwestować środki w bezpośrednio promocję swoich programów, a nie promować osobę ministra i jego czy jej prywatny profil – mówi.
- Uważam, że nie powinno to się zdarzyć - nie powinno się promować osoby ministra za pieniądze z budżetu ministerstwa. Nie ma tu też dobrego uzasadnienia z uwagi na to, że pani minister ma dość mało obserwujących i ograniczone zasięgi. Nie wygląda więc na to, że jest to optymalna forma promocji działań ministerstwa, a bardziej profilu pani minister – dodaje Izdebski.
Według eksperta na takiej umowie bardziej korzysta Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz niż ministerstwo funduszy i polityki regionalnej. Krzysztof Izdebski uważa też, że umowa między ministrą a resortem powinna zostać zerwana. Przedstawiciele resortu na początku przekazali, że prawdopodobnie możliwa będzie rozmowa z Katarzyną Pełczyńską-Nałęcz dotycząca umowy. Później przedstawicielka resortu przekazała, że była "nazbyt optymistyczna odnośnie do możliwości rozmowy".
Ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz o promowanie postów w jej mediach społecznościowych z pieniędzy resortu została zapytana publicznie w mediach społecznościowych m.in. przez szefową klubu Lewicy i posła PiS Janusza Cieszyńskiego. "Pani Minister, dlaczego z pieniędzy ministerstwa sponsoruje Pani reklamę na swoim fanpejdżu dotyczącą Pani wypadu z koleżanką z Polski 2050 do baru mlecznego? Jeśli to ma być reklama KPO, to czemu nie jest na FP ministerstwa, tylko Pani własnym?" – napisała Anna Maria-Żukowska.
"Pani Żukowska i Pan Cieszyński "pytają" mnie o promowanie postów o projektach europejskich na moim Instagramie. Dziwny to sojusz i jeszcze dziwniejszy obiekt oburzenia" – odpowiedziała w serwisie X Pełczyńska-Nałęcz.
"Niemniej informuję, bo nie ma tu nic do ukrycia: misją Ministra Funduszy jest nagłaśnianie efektów inwestycji. I ja tę misję traktuje poważnie. Pokazuję projekty w całej Polsce. Szczególnie kładę nacisk na małe, często absolutnie niesamowite działania społeczne, o których normalnie nikt by nie usłyszał. Informacje idą z kont ministerialnych i moich. Te ostatnie użyczam na podstawie stosownych umów. Bezpłatnie" – dodała.
Ministra nie napisała wówczas, że według umowy resort może ponosić koszty w wysokości do 8000 zł brutto za promowanie treści w jej mediach społecznościowych, co wynika z podpisanej umowy.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski