Trzech rosyjskich dowódców zlikwidowanych. "Zgubili się, ale już wrócili do domu"
Ukraińskie Siły Zbrojne ogłosiły, że zlikwidowały kolejnych trzech rosyjskich dowódców. W komunikacie wymieniono płka Siergieja Nikołajewicza, płka Siergieja Kuzminowa i mjra Dmytro Semenowa.
Siły Zbrojne Ukrainy poinformowały w mediach społecznościowych, że zlikwidowały trzech dowódców armii Władimira Putina. Ogłaszając sukces, ukraińskie wojsko zażartowało: "Poznajcie rosyjskich okupantów, którzy zgubili się 'na treningu', ale już prawidłowo wrócili do domu".
"Oficjalnie zdenazyfikowani i zdemilitaryzowani"
W komunikacie wymieniono nazwiska zlikwidowanych rosyjskich dowódców. To płk Siergiej Nikołajewicz, płk Siergiej Kuzminow i mjr Dmytro Semenow. Ukraińskie służby odnotowany, że każdy z nich wykonał "krok dobrej woli" i został "oficjalnie zdenazyfikowany i zdemilitaryzowany".
"Chwała Ukrainie i jej żołnierzom! Śmierć wrogom!" - podsumowały w komunikacie Siły Zbrojne Ukrainy.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Coraz więcej przypadków dezercji w armii Putina
Według Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Ukrainy, od początku brutalnej agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę zginęło już łącznie około 37,4 tys. rosyjskich żołnierzy.
Jak podały ukraińskie służby, w armii Putina coraz częściej odnotowywane są też przypadki dezercji i jawnego niepodporządkowywania się dowództwu.
Z ostatnich doniesień władz Ukrainy wynika, że Rosja może spróbować przyłączyć obwody ługański i doniecki do swojego terytorium. Następnie, w momencie ukraińskiej kontrofensywy, może wykorzystać moment, by ogłosić w Rosji powszechną mobilizację.
Czytaj również: Specjalne prawa dla Polaków w Ukrainie. Są szczegóły projektu
Zobacz też: Rosja werbuje więźniów do armii. "Tam są samosądy i zamordyzm"
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski