Rozporządzenie MEN wstrzymane. Rzecznik KEP zabiera głos
Trybunał Konstytucyjny wydał postanowienie zabezpieczające, zawieszając stosowanie rozporządzenia MEN w sprawie warunków organizowania lekcji religii. - Tego strona kościelna oczekiwała - podkreślił rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, ks. Leszek Gęsiak.
W czwartek prezes TK Julia Przyłębska w rozmowie z wPolsce.pl. powiedziała, że "Trybunał przychylił się do wniosku I prezes Sądu Najwyższego i wydał postanowienie zabezpieczające". - Zabezpieczył, poprzez zawieszenie stosowania tego aktu prawnego, czyli rozporządzenia, do czasu wydania orzeczenia przez TK - wyjaśniła, dodając, że wkrótce spodziewane jest orzeczenie w tej kwestii.
Zdaniem rzecznika Konferencji Episkopatu Polski, ks. Leszka Gęsiaka, kwestionowane rozporządzenie wywołało niepokój wśród duchowieństwa, o czym świadczą petycje skierowane przez Prezydium Konferencji Episkopatu Polski oraz Polską Radę Ekumeniczną do I Prezes Sądu Najwyższego. Podnoszono, że zmiany, które chciała wprowadzić minister edukacji Barbara Nowacka, mogą wyrządzić "nieodwracalne szkody".
W rozmowie z Polską Agencją Prasową rzecznik KEP podkreślił, że decyzja Trybunału Konstytucyjnego jest "dobrą decyzją, której oczekiwała strona kościelna".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jaki powinien być prezydent? Hołownia: Kaczyński już powiedział
W rozmowie z PAP Nowacka stwierdziła, że organizacja lekcji religii jest w kompetencji ministerstwa, mimo obowiązków wynikających z konkordatu. Dopytywana, jak odczytuje decyzję dot. zaskarżenia do TK rozporządzenia MEN, odparła: - Czytam to jako awanturę, którą chcą wywołać.
Zgodnie z wnioskiem sędzi Małgorzaty Manowskiej, nowelizacja z 26 lipca mogła naruszać zasady konstytucyjne, ponieważ została przeprowadzona bez konsensusu z kościołami i związkami wyznaniowymi. Nowelizacja ta zezwalała na łączenie grup uczniów na lekcje religii w sposób, który zdaniem autorów wniosku mógł negatywnie wpłynąć na jakość edukacji religijnej.
"Konsekwencją zmian wprowadzonych zaskarżonymi przepisami może być sytuacja, w której nauczanie religii będzie się dokonywać w grupach każdego roku na nowo komponowanych, z nieznanymi uczniami z innych klas i oddziałów oraz w warunkach niedostatecznego uporządkowania nauczanych treści" - zaznaczono w tym uzasadnieniu.
"Będzie to miało negatywny wpływ na realizację obowiązku zapewnienia pluralistycznego przekazu informacji i wiedzy, zwłaszcza w kontekście decyzji o zastąpieniu wychowania do życia w rodzinie (...) obowiązkową edukacją zdrowotną, zawierającą treści programowe z zakresu edukacji seksualnej wywołującej istotne protesty społeczne organizacji reprezentujących interesy rodziców" - napisała I prezes SN.
"Należy uznać, że przepisy rozporządzenia niedostatecznie szanują konstytucyjnie gwarantowane prawo rodziców do określania kierunków wychowania i nauczania moralnego i religijnego ich dzieci. Ponadto termin wprowadzenia zmian (...) uniemożliwia przygotowanie programów nauczania i podręczników adekwatnych do tego typu eksperymentu edukacyjnego, nieznanego dotychczas w polskim systemie oświaty" - podkreśliła Manowska.
Wskazała też, że stosowanie rozporządzenia "prowadzić będzie do niespodziewanej, wobec jedynie miesięcznej vacatio legis, redukcji zapotrzebowania na pracę nauczycieli religii w placówkach oświatowych, co - wobec niezapewnienia nauczycielom możliwości zdobycia kwalifikacji do nauczania innych przedmiotów - stanowi dla nich realne zagrożenie nagłej utraty zatrudnienia".