RegionalneTrójmiastoZnamy przyszłoroczny budżet Gdańska. Pieniądze pójdą głównie na oświatę, infrastrukturę oraz opiekę

Znamy przyszłoroczny budżet Gdańska. Pieniądze pójdą głównie na oświatę, infrastrukturę oraz opiekę

• Budżet Gdańska uchwalony z deficytem 22,7 mln zł

• Zagrożeniem dla jego realizacji mogą być zapowiedzi rządu dotyczące kwoty wolnej od podatku

• Priorytety to: oświata, infrastruktura oraz opieka społeczna

Znamy przyszłoroczny budżet Gdańska. Pieniądze pójdą głównie na oświatę, infrastrukturę oraz opiekę
Źródło zdjęć: © WP | Tomasz Gdaniec
Tomasz Gdaniec

18.12.2015 | aktual.: 02.02.2016 22:32

- Wkroczyliśmy w nową perspektywę unijną i przygotowujemy nowe projekty inwestycyjne. Powodzenie ich realizacji zależy nie tylko od naszej, dużej dotychczas, zdolności pozyskiwania pieniędzy z UE, ale także od uwarunkowań zewnętrznych. Zapowiadane przez obecny rząd nowe rozwiązania w zakresie polityki edukacyjnej, rodzinnej czy podniesienie kwoty wolnej od podatku PIT niewątpliwie wpłyną niekorzystnie na budżety samorządowe - mówi Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska.

Na co zostaną przeznaczone w przyszłym roku pieniądze gdańszczan? Prawie 38 proc. budżetu stanowią pozycje z zakresu oświaty oraz edukacji. Na inwestycje transportowe i drogowe zarezerwowano prawie 18 proc. miejskiego budżetu. Pośród planowanych inwestycji znajduje się m.in. budowa nowego mostu na Wyspę Sobieszewską, budowa linii tramwajowej przy ul. Nowa Bulońskiej oraz remonty chodników. 11 proc. dochodów budżetu pochłonie opieka społeczna.

W przyszłorocznym budżecie miejskim założono wpływy na poziomie 2,431 mld zł oraz wydatki w wysokości 2,453 mld zł. Oznacza, że dziura budżetowa wyniesie 22,7 mln. Środki na pokrycie deficytu pochodzić będą z kredytów.

Jednym z problemów włodarzy miasta są zapowiedzi polityków PiS w sprawie podniesienia kwoty wolnej od podatku. Według zapowiedzi premier Beaty Szydło ma ona wzrosnąć do 8 tys. zł w skali roku. W ocenie prezydenta Gdańska to tylko pozornie dobra wiadomość, ponieważ oznacza to uszczuplenie dochodów samorządów. Paweł Adamowicz szacuje, że w efekcie decyzji rządu do miejskiej kasy wpłynąć może nawet o 130 mln zł mniej niż w ubiegłym roku.

- Paweł Adamowicz krytykując zapowiedź nowej premier, zwraca jednak uwagę na bardzo istotny problem. System podatkowy to zespół naczyń połączonych, w którym jedna decyzja wywołuje wiele konsekwencji, niewidocznych w pierwszej chwili. Tym bardziej potrzebna jest gruntowna reforma podatkowa, najlepiej idąca w kierunku zmniejszenia obciążeń i sprawniejszego pożytkowania zebranych danin - mówi Wirtualnej Polsce Marcin Chmielowski, Wiceprezes Fundacji Wolności i Przedsiębiorczości.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)