Zabójstwo Pawła Adamowicza. Stefan W. ma zostać ponownie zbadany przez psychiatrów
W Gdańsku odbyła się druga rozprawa w procesie dot. zabójstwa prezydenta miasta Pawła Adamowicza. Tym razem zeznawali konferansjer finału WOŚP, podczas którego Stefan W. dokonał zamachu oraz handlarz, który sprzedał mu nóż. Oskarżony ponownie milczał. Ma zostać przebadany.
Oprócz nich zeznawać miała również Magdalena Adamowicz - europosłanka i żona Pawła Adamowicza. Nie stawiła się jednak w sądzie. Lekarz sądowy uznał, że do 25 kwietnia nie jest zdolna do udziału w rozprawach. Rodzinę jako oskarżyciel posiłkowy reprezentował Piotr Adamowicz, brat zamordowanego prezydenta.
Na sali byli m.in. obecna prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz i prof. Aleksander Hall.
Badania Stefana W.
Przed przesłuchaniem świadków sędzia Sądu Okręgowego Aleksandra Kaczmarek poinformowała, że sąd zlecił badania ambulatoryjne stanu zdrowia Stefana W., z którego wynikało, że może on uczestniczyć w rozprawie. Sędzia zaznaczyła, że badania stanu zdrowia oskarżonego będą powtarzane przed każdą rozprawą.
Świadek, który prowadził w 2019 r. gdański finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zeznał, że widział na scenie Stefana W. grożącego mu nożem i żądającego mikrofonu. To wtedy Stefan W. wypowiedział ze sceny słowa o swoim pobycie w więzieniu.
Konferansjer zeznał, że było to dla niego traumatyczne przeżycie. Musiał przez dwa lata korzystać z pomocy psychiatrycznej. Ze łzami w oczach powiedział, że po ataku zobaczył prezydenta, który siedział na skrzynce na scenie.
Zobacz także: To oni są najbardziej bezwzględni w armii rosyjskiej. "Trzon okrucieństwa"
- Widziałem, że jest źle, chciałem nawiązać z nim kontakt. Prezydent patrzył na mnie, stałem nad nim, i z oczu czytałem, jakby pytał dlaczego. Towarzyszyłem do końca prezydentowi Adamowiczowi, jak odchodził na tej skrzynce. Wydawało mi się, że to trwało 15-20 minut. Później okazało się, że to były krótkie minuty - relacjonował.
Świadek w zeznaniach dziwił się, że przez godzinę po zdarzeniu nikt nie pytał go o to, co widział, co zapamiętał. - Uświadomiłem sobie, gdy wracałem samochodem do domu, że cieszę się, że żyję - dodawał. Prokurator zawnioskowała o przedstawienie dokumentacji medycznej w celu możliwego uzyskania zadośćuczynienia.
Narzędzie zbrodni
Sąd przesłuchał również drugiego świadka, właściciela sklepu, w którym Stefan W. kupił nóż przed zabójstwem. - Nie zapamiętałem go, nie sposób zapamiętać wszystkie twarze, które przychodzą do sklepu. Udało mi się znaleźć paragon, kiedy został zakupiony nóż. Z tego, co pamiętam, nóż został kupiony parę dni przed zdarzeniem - zeznawał świadek.
Według niego "jakość noża nie była dobra". - To chińska podróbka noża taktycznego. Ludzie kupują ją do surviwalu, do chodzenia po lesie. Kosztował ok. 80 zł, a oryginalny kosztuje ok. 600 złotych - mówił.
Wniosek o badania psychiatryczne
Po przesłuchaniu świadków obrońca Stefana W., adwokat Marcin Kminkowski złożył wniosek o dopuszczenie dowodu z opinii biegłych psychiatrów, co do stanu psychicznego jego klienta.
Sąd po kilkunastominutowej przerwie przychylił się do wniosku obrońcy i zarządził sporządzenie opinii. Ma ona dotyczyć jedynie udziału Stefana W. w rozprawach, a nie możliwości oskarżania i sądzenia go. Ma ją sporządzić dwóch biegłych.
Kolejny termin wyznaczono na 11 kwietnia.
Proces trzy lata po morderstwie
W grudniu ub. roku prokuratura skierowała do Sądu Okręgowego w Gdańsku akt oskarżenia przeciwko Stefanowi W., którego oskarżono o dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, a także o popełnienie przestępstwa zmuszania innej osoby do określonego zachowania. Obu przestępstw oskarżony dopuścił się w warunkach powrotu do przestępstwa. Za to przestępstwo Stefanowi W. grozi nie mniej niż 12 lat, 25 lat lub dożywotnia kara więzienia.
W opinii biegłych, gdy wszedł na scenę WOŚP i zaatakował nożem Pawła Adamowicza miał ograniczoną poczytalność. Może to wpłynąć na wysokość kary więzienia. Sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.
W trakcie pierwszej rozprawy, która odbyła się 28 marca w SO w Gdańsku, sąd odczytał jego wyjaśnienia z postępowania przygotowawczego.
Stefan W., jak wynikało z odczytanych wyjaśnień, wielokrotnie zmieniał wersje, a pytany o konkretne osoby, rzekomo zamieszane w zabójstwo, zasłaniał się tajemnicą. Śledczym tłumaczył też swoje poglądy polityczne. Wyjaśniał również, że był źle traktowany w więzieniu, gdy odbywał karę za rabunki na banki. Twierdził, że w więzieniu był pomawiany o napady i podtruwany przez personel placówek.
Źródło: WP Wiadomości, PAP, RMF FM