Stocznia Gdynia: zarząd zwalnia; związkowcy okupują
Strajkujący w Stoczni Gdynia nie zamierzają przerwać strajku okupacyjnego. Nowe zwolnienia nie tylko nie zmniejszają ich determinacji, ale wręcz ją potęgują. Ostatniej nocy zarząd stoczni zwolnił dyscyplinarnie 92 kolejnych pracowników, po 30 zwolnionych we wtorek.
W środę przed południem gośćmi Polskiego Radia byli prezes stoczni Janusz Szlanta i szef Związku Zawodowego Stoczni Gdynia Leszek Świętczak oraz wiceminister gospodarki. Prezes Szlanta powiedział, że zawiadomienia o zwolnieniach były dostarczane do domu, bo szefowie zakładu nie chcieli, by pomagali oni dezorganizować pracę w Stoczni.
Dodał, że zarząd stoczni chce w ten sposób przeciwdziałać formie strajku. Podkreślił, że strajk był nielegalny, a pracownicy złamali prawo. Pracownicy stoczni domagają się przywrócenia do pracy zwolnionych, podwyżek płac jeszcze w tym roku, wypłacenia zaległego funduszu awansowego, zaprzestania restrukturyzacji stoczni, czyli dzielenia jej na spółki i odwołania odpowiedzialnych za dopuszczenie do obecnej sytuacji.
Szef Związku Zawodowego Stoczni Gdynia Leszek Świętczak powiedział, że proponował rozpoczęcie rozmów z zarządem od odstąpienia od zwolnień. Powiedział, że nie wyłoniono wcześniej komitetu strajkowego, ponieważ pracownicy bali się zwolnień. Obecnie jednak komitet jest gotowy do rozmów. Jak powiedział Świętczak pracownicy nie zaprzestaną protestu, bo pracodawca lekceważy pracowników i zwalnia najbardziej zasłużonych.
Wiceminister gospodarki Maciej Leśny powiedział, że źle się stało iż pracownicy zaczęli od protestu, skoro nie wyczerpali wszystkich prawnych możliwości rozwiązania sytuacji. Podkreślił, że tylko zorganizowane strajki dają szansę na renegocjacje warunków, a strajki takie jak ten odbywający się w Stoczni Gdynia przynoszą tylko straty. Wezwał też obie strony do podjęcia rozmów. (mag)