RegionalneTrójmiastoPolicja potwierdza. Wyłowione ciała należą do zaginionych 21-latka i 16-latki

Policja potwierdza. Wyłowione ciała należą do zaginionych 21‑latka i 16‑latki

• Wyłowione wczoraj ciała należą do dwójki zaginionych - 21-latka i 16-latki
• Służby ratownicze poszukiwały zaginionych od czwartku
• Kowalska: tonący często traktuje ratownika jako boję, której można się chwycić
• W ubiegłym roku na Pomorzu utonęło 81 osób

Policja potwierdza. Wyłowione ciała należą do zaginionych 21-latka i 16-latki
Źródło zdjęć: © TVP
Tomasz Gdaniec

18.05.2016 | aktual.: 18.05.2016 14:24

- Na wyniki sekcji zwłok trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Jednak rodzina rozpoznała ciała dwójki zaginionych. Są to osoby, których poszukiwaliśmy od niedzieli - informuje Wirtualną Polską podkom. Aleksandra Siewert, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.

Akcja poszukiwania dwójki młodych ludzi, którzy zaginęli w okolicach rezerwatu Mewia Łacha na gdańskiej Wyspie Sobieszewskiej została zakończona we wtorkowy wieczór. Trwała trzy dni i brały w niej udział trzy pontony, ośmiu płetwonurków, ratownicy SAR i policjanci. Do poszukiwań wykorzystano sonar.

Do tragedii doszło w niedzielne popołudnie. Najprawdopodobniej 16-letnia dziewczyna spacerująca po kierownicy Wisły (betonowej konstrukcji służącej do stabilizacji brzegu rzeki) poślizgnęła się, straciła równowagę i wpadła do wartkiego nurtu. Dno sięga w tym miejscu czterech metrów. Na ratunek tonącej ruszył 21-letni chłopak. Chciał wyciągnąć dziewczynę z wody. Jednak sam również znalazł się pod wodą. 16-latka nie potrafiła pływać. W miejscu, gdzie zaginęli młodzi ludzie nurt rzeki jest bardzo silny. Z łatwością przenosi on tam m.in. zatopione samochody.

- Widząc tonącego, jeżeli nie jesteśmy ratownikami, trzeba zrobić dwie rzeczy. Po pierwsze należy poinformować służby ratownicze, a po drugie próbować pomóc takim osobom z brzegu, np. podsuwając konar lub rzucając linę. Wiele osób bez niezbędnych umiejętności, w przypływie emocji próbuje pomóc, nie myśląc o własnym bezpieczeństwie. Tonący często znajduje się w amoku i traktuje ratownika jako boję, której można się chwycić. Tym samym ściąga go na dno - przypomina Wirtualnej Polsce Karolina Kowalska z Kampanii ''Pływam bez promili''.

Przez cały ubiegły rok na Pomorzu w różnych akwenach utonęło 81 osób, a w pierwszym kwartale tego roku - trzy kolejne. Z policyjnych statystyk z 2014 r. wynika, że do utonięć dochodzi najczęściej w rzekach, jeziorach, stawach oraz zalewach.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .

Zobacz także
Komentarze (168)