Mieszkańcy Oruni i Wrzeszcza toną w śmieciach
Sterty cuchnących śmieci wysypują się na podwórko. Pod przepełnionymi kontenerami walają się plastikowe worki, papiery, obierki od jabłek i ziemniaków. A na dodatek wszystko pływa w topniejącym czarnym śniegu.
24.02.2010 | aktual.: 24.02.2010 12:07
To nie opis wysypiska na Szadółkach, tylko widok, jaki z okien widzą mieszkańcy trzech gdańskich ulic - Związkowej i Żuławskiej na Oruni oraz Bohomolca we Wrzeszczu. Mieszkańcy żalą się, że śmieciarki nie odwiedzały ich od tygodni. A zarządcy odpowiedzialni za wywózkę nieczystości obiecują, że jeszcze dziś to się zmieni.
- Były przejściowe problemy, ale wszystko wraca już do normy - twierdzą zgodnie 'Gestia", zarządca budynków przy ul. Bohomolca i "Nasza Wspólnota", której podlegają bloki na Oruni.
Janusz Klim, prezes wspólnoty "Gestia", zarządcy budynku, tłumaczy dlaczego tak się stało. - Śmieci zalegały, bo rozwiązaliśmy umowę z firmą odpowiedzialną za ich wywózkę. Zatrudniliśmy już inną, która będzie sprzątać na bieżąco - zapewnia.
Sytuacja przy blokach na ul. Związkowej i Żuławskiej też nie wygląda kolorowo. Kilka blaszanych kontenerów ustawionych jest na samym środku podwórza, nieopodal rzędu garaży. Obok piaskownica i sznurki do wieszania prania. Dookoła błotne bajoro. Ci, którym nie udaje się go ominąć, grają... w kosza. I rzucają do niego worki z odległości kilku metrów. Ale nawet gdy do celu trafią, ich śmieci i tak lądują na ziemi. Bo kopiec w pojemnikach jest już tak duży, że wszystko wypada na zewnątrz.
"Nasza Wspólnota", zarządca tutejszych bloków, przyznaje, że problem jest spory i dobrze im znany.
- Przez dwa tygodnie śmieci nie były wywożone wcale, bo przez zalegający śnieg PRSP nie mogło się tam dostać. Mamy tu błędne koło - miejsce, w którym stoją śmietniki, nie należy do wspólnot i to miasto powinno te tereny odśnieżać, ale się od tego migało - mówi Elżbieta Kałużna, kierownik działu eksploatacji "Naszej Wspólnoty". Magistrat odpowiada, że na skargi mieszkańców zareagował błyskawicznie.
- W piątek wynajęty został ciężki sprzęt, który usunął śnieg. Umożliwił dojazd śmieciarkom i opróżnienie pojemników. Od tego czasu nie było w Gdańsku takich opadów, które mogłyby znów zasypać drogę dojazdową. Jeśli więc kontenery znów wymagają opróżnienia, jest to zadanie wyłącznie dla "Naszej Wspólnoty" - tłumaczy Michał Piotrowski z biura prasowego Urzędu Miasta.
Zarządca naszym wczorajszym sygnałem o tym, że śmieci nie zostały uprzątnięte tak jak należy, był zaskoczony. - Już działamy i wysyłamy na miejsce śmieciarki - obiecała Elżbieta Kałużna.