Gdyński biegacz nie pobiegł w polarnym maratonie. Winny pęknięty pas startowy
• Suchenia: W przyszłym roku wracam. Tanio skóry nie sprzedam
• Na przeszkodzie biegaczowi stanęły warunki atmosferyczne
• North Pole Maraton to jeden z najbardziej wymagających biegów na świecie
18.04.2016 | aktual.: 18.04.2016 12:19
- Termin startu został przesunięty ze względu na szczeliny powstające w pasie startowym. Na biegunie północnym nie ma lądu, to zamarznięty ocean, który pracuje i reaguje na ciepło, na falowanie i inne zjawiska atmosferyczne. Pas pękł, powstała szczelina i Rosjanie z arktycznej stacji Barneo byli zmuszeni zrobić kolejny pas, który musiał przejść inspekcję techniczną i uzyskać certyfikat bezpieczeństwa. Po zrobieniu drugiego pasu i odebraniu go przez inspektora z Rosji, w nim również powstała szczelina i znów trzeba było czekać - relacjonuje Wirtualnej Polsce Piotr Suchenia, gdyński maratończyk ekstremalny.
Organizatorzy zawodów od początku informowali, że mogą nastąpić trudności i opóźnienia sięgające nawet dwóch dni. Na pierwszej odprawie technicznej przesunięto termin startu na 12 kwietnia, na kolejnej na 19 kwietnia, a na następnej - z powrotem na środę 13 kwietnia. Dodatkowo Norwegia zawiesiła na dwa dni loty w kierunku bazy na Biegunie Północnym. Kiedy trudności te minęły, na miejsce wysłano pierwszą grupę zawodników. Druga wraz z Suchenią miała dolecieć następnego dnia. Podczas podchodzenia samolotu do lądowania okazało się jednak, że pas pękł po raz kolejny.
- Nasza grupa wróciła, a biegacze, narciarze, nurkowie i pracownicy naukowi, którzy polecieli na biegun pierwszym lotem, zostali tam i czekają na naprawę pasa, odbiór techniczny i poprawę pogody. Jak długo? Nie wiadomo - dodaje maratończyk.
Czym jest North Pole Maraton? Jak sama nazwa wskazuje, jest to długodystansowy bieg - jego trasa ma długość 42 km. Słabsi zawodnicy mogą jednak wybrać o połowę krótszą odległość. Głównym problemem nie jest odległość, ale zmienne warunki pogodowe. Biegun to jedno z najbardziej niebezpiecznych i nieprzewidywalnych miejsc na ziemi. Podczas ubiegłorocznej edycji biegu temperatura oscylowała w okolicach - 41 st. Celsjusza. Przed startem każdy zawodnik podpisuje oświadczenie, iż jest świadomy, że temperatura odczuwalna może spaść do - 100 stopni. Problemem jest też sama trasa biegowa. Są miejsca, gdzie nawierzchnia jest utwardzona, ale najczęściej biegacze poruszają się po polach lodowych, brodząc po kostki - a czasem i łydki - w śniegu. W tym roku gdyńskiemu biegaczowi pokrzyżowały szyki warunki atmosferyczne. Czy podejmie kolejną próbę?
- Tanio skóry nie sprzedam. Jestem z tych biegaczy, którzy są dość uparci i jak sobie obiorą jakiś cel, to do niego dążą, nie bacząc na trudności i niesprzyjające okoliczności. Za dużo włożyłem w przygotowania do tego startu serca, nerwów, czasu - o finansach nie wspominając. Może wydać się to dość egoistyczne, ale taki jestem i taki mam charakter - opowiada biegacz.
Ile kosztuje taka wyprawa? Jak szacuje Suchenia, wysiłek finansowy można porównać do kupna nowego, dobrego samochodu z salonu. Tylko w tym roku samo wpisowe wynosiło prawie 12 tys. euro. W przyszłym roku kwota ta wzrośnie już do 13,5 tys. A do tego należy doliczyć bilety lotnicze, zakwaterowanie i wyżywienie na Spitsbergenie.
- Chciałbym, korzystając z okazji, podziękować mojej rodzinie, sponsorom, partnerom, mojemu pracodawcy, czyli Gdyńskiemu Centrum Sportu oraz wszystkim osobom, które mnie wsparły zarówno finansowo, sprzętowo, jak i dobrym słowem - kończy gdynianin.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .