"Ptaki Madziara". Trik wojsk Ukrainy, który sieje śmierć wśród Rosjan
Prowadzenie wojny kosztuje bardzo dużo, dlatego Ukraina stara się ciąć koszty wszędzie tam, gdzie to tylko możliwe. Od kilku miesięcy nad frontem pojawiają się więc kartonowe drony. To żadne zabawki. "Ptaki Madziara" skutecznie sieją śmierć wśród Rosjan.
Ukraińcy używają dronów wykonanych z tektury i gumek recepturek do walki z siłami rosyjskimi przynajmniej od października 2022 roku. Słynny już oddział dowodzony przez Roberta Browdi, znanego pod pseudonimem Madziar, używa kartonowych bezzałogowców podczas walk pod Bachmutem.
Produkują je sami z impregnowanej tektury. "Ptaki Madziara", jak zostały ochrzczone, napędzane są modelarskimi silnikami elektrycznymi i mogą przenieść do 5 kg ładunku na odległość 46 km.
Od kilku miesięcy do akcji - budowania zdalnie sterowanej amunicji krążącej - zaangażowali się modelarze, a modelarnie udostępniły swoje obiekty. Największy z producentów może dostarczać ok. 50 sztuk tygodniowo. Są to proste konstrukcje, a przede wszystkim tanie i łatwe w obsłudze.
Koszt budowy takiego bezzałogowca waha się od 400 do 2000 dolarów - w zależności od wielkości, a przede wszystkim zastosowanej elektroniki, która stanowi znakomitą większość kosztów produkcji. Nad frontem można było już zauważyć komercyjne modele zdalnie sterowanych samolotów, np. latające skrzydła od Flite Test.
Tego typu gotowe kartonowe płatowce można kupić w każdym sklepie modelarskim. Ewentualnie dostępne są bloki impregnowanego kartonu lub pianki. Z nich coraz częściej Ukraińcy budują tanie i efektywne bezzałogowce, które prowadzą rozpoznanie tuż nad frontem, a czasem używane są jako amunicja krążąca, która jest wykorzystywana do likwidacji siły żywej. Są trudne do wykrycia, łatwe w obsłudze i kompaktowe - można je wozić po kilka sztuk w futerałach wielkości opakowania od pizzy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Drony z Antypodów
Podobnych rozmiarów są australijskie bezzałogowce, które są już dostarczane na wschód. Wysłanie kartonowych dronów do Ukrainy to część pakietu pomocy wojskowej ogłoszonego przez Ministerstwo Obrony Australii w lipcu 2022 r. Sprzęt został opracowany przez firmę SYPAQ we współpracy z armią australijską.
W ten sposób powstał Corvo - Precision Payload Delivery System, czyli precyzyjny system dostarczania ładunków. Jest to tani dron jednorazowego użytku o udźwigu do 10 kg i zasięgu lotu 120 km. W Australii samolot służy w wojsku w roli transportowca zaopatrzenia i lekkiej amunicji krążącej. Sprzęt dostarczany żołnierzom jest zapakowany w futerał i według producenta można go łatwo zmontować za pomocą prostych narzędzi.
Czytaj również: Zmiana o 180 stopni. Teraz taki przekaz dominuje w rosyjskiej TV
Australijczycy zaprojektowali je jako urządzenia jednorazowego użytku, które na olbrzymim terytorium Australii ma dostarczać np. medykamenty na odcięte farmy. W wojnie w Ukrainie służą także jako maszyny rozpoznawcze, które wielokrotnie wyruszają nad front. Producent z zaskoczeniem zauważył, że w wielu przypadkach bezzałogowce wykonały ponad 60 misji.
Umowę na dostawę bezzałogowców podpisano podczas Australian International Airshow na początku marca. - Wygląda jak coś, czym bawią się dzieci, ale kiedy widzisz, co potrafi, jest to naprawdę niesamowite. Jest świetny w zadawaniu wrogowi wielu szkód - mówił ambasador Ukrainy w Australii, Wasyl Myrosznyczenko. Chwalił przy tym prostotę i łatwość obsługi.
Ross Osborne, główny inżynier w SYPAQ, powiedział, że projektanci starali się tak opracować system kierowania, aby każdy mógł korzystać z dronów. Było to o tyle istotne, że pierwotnie brano pod uwagę, że będą nimi kierowali cywile - głównie farmerzy.
- Ukraina była już wcześniej bardzo dobrym klientem bezzałogowych systemów, ale klientem, który nie mówi najlepiej po angielsku - stwierdził podczas konferencji prasowej Osborne. - Mimo to byli w stanie przejąć nasz system bez żadnego szkolenia z naszej strony, tylko z instrukcjami i filmami, a następnie wdrożyć go naprawdę pomyślnie - dodał.
W związku z tym, że bezzałogowiec był projektowany do użycia w Australii, systemy sterowania rozwinięto wielopoziomowo. Corvo może latać bez pomocy operatora. Wystarczy, że zostanie zaprogramowana dana trasa i maszyna samodzielnie wykona lot, a następnie wróci na wyznaczone miejsce lądowania.
Wykorzystuje przy tym nawigację GPS, jednak w przypadku braku łączności GPS, oprogramowanie sterujące drona może również prowadzić go po jednej z zaprogramowanych tras, samodzielnie prowadząc nawigację obliczeniową.
Oznacza to, że bezzałogowiec po przeleceniu danego odcinka skręca na zaprogramowany wcześniej kurs. Dzięki temu może wykonywać zadania nawet w warunkach całkowitego zagłuszania łączności przez rosyjskie systemy walki elektronicznej.
Drony na wojnie
Rola bezzałogowców podczas wojny Ukrainy z Rosją rośnie z niemal każdym tygodniem. Prowadzą rozpoznanie, kierują ogniem artylerii, uderzają w rosyjskie pozycje. Dzięki nim oszczędza się życie żołnierzy - podczas operacji wysokiego ryzyka, a także z olbrzymią precyzją określa się położenie przeciwnika.
Ukraińcy wykorzystują bezzałogowce do nękania Rosjan na froncie, powodując u nich poczucie ciągłego zagrożenia. Niewielkie quadrokoptery zrzucają precyzyjnie pociski do granatników 40 mm i granaty moździerzowe wprost przez włazy, a czasem drony kamikaze wręcz wlatują do środka.
Odkąd front stanął, a żołnierze wryli się głęboko w ziemię, Ukraińcy dosłownie rozpoczęli polowanie na pojedynczego żołnierza, które miało w Rosjanach wywołać stan ciągłego zagrożenia, zdeprymować ich. Taktyka wyniszczenia psychicznego znana jest od czasów wojny pozycyjnej na froncie zachodnim Wielkiej Wojny.
Ponad 100 lat temu na żołnierzy polowali snajperzy, artylerzyści i obsługi ciężkich karabinów maszynowych. Żołnierze musieli kryć się w okopach. Współcześnie nawet w okopach nie można czuć się bezpiecznie. Nad liniami wciąż krążą drony z podwieszonymi granatami.
W Rosjanach ma to wzbudzić poczucie, że w każdym momencie znajdują się na celowniku Ukraińców i zniechęcić ich do walki. Działa to całkiem nieźle, zważywszy na wypowiedzi jeńców wojennych. Zmobilizowani nie wytrzymują psychicznie ciągłego stanu zagrożenia. Takie zmiękczanie przeciwnika może przynieść korzyści wiosną.
Dlatego tanie bezzałogowce, których strata nie będzie wielkim obciążeniem dla budżetu, są wręcz na wagę złota. Ukraińcy potrafią z nich korzystać, a straty jakie zadają przeciwnikowi są znaczne. W dodatku udźwig tego typu statków powietrznych może być całkiem spory i na głowy Rosjan mogą spadać coraz większe ładunki. Amerykanie z Flite Test prowadzili już testy, podczas których doczepiali skrzydła do bardzo różnych przedmiotów.
Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski
Zobacz również: